Pnącza - Karia17

71 15 32
                                    

Trzecia recenzja, dla Karia17

Recenzję prowadziła Łania.

Świat

Przy kreowaniu świata nie miałaś zbyt wiele roboty, ponieważ akcja toczy się w zwykłym świecie. Nie wiem jednak, czy jestem ślepa, czy serio tego nie napisałaś - ale nie znalazłam informacji na temat tego, gdzie dokładnie wszystko się rozgrywa. Mówisz o szkole, o domach bohaterów, ale gdzie one są? Czytelnik nie wymaga zapewne dokładnego miejsca, jednak zaznaczenie chociażby kraju było by jak najbardziej na miejscu, ponieważ pozwala się wczuć. Imiona sugerują, ze to zapewne Anglia lub  Ameryka, ale między tymi państwami jest tak wiele różnic, że chciałabym być poinformowana o takiej rzeczy. Nawet zachowania, przyzwyczajenia czy obyczaje się zmieniają, więc sądzę, że to ważna sprawa w opowieści.

Bohaterowie

Najpierw omówię głównych. Zacznijmy od Maribel, nad której imieniem ciągle się zastanawiam, bo kojarzy mi się z mirabelką. W każdym razie irytowała mnie każdym swym oddechem i miałam ochotę ją zamordować. Otwarcie wspomina o tym, ze ktoś jest mało inteligentny, lub o tym, że ktoś pokarał Elliota i Grahama, nadając im takie, a nie inne imiona, podczas gdy sama nazywa się - Maribel. Oryginalnie. Mimo to, lubię ją. Da się ją polubić, dlaczego? Bo jest prawdziwa. Każdy z nas jest irytujący dla innego człowieka. Każdy z nas ma wady i zalety i to, że Maribel tak bardzo mnie irytuje, dodaje jej jedynie prawdziwości.

Przejdźmy do Elliota, który jest na drugim miejscu irytowania mnie. Paw, którego ogon jest tak ogromny, ze ledwo mieści się w drzwiach. Wypełnia swoim jestestwem każdą komórkę tego opowiadania i boże, serio pragnę, żeby był gejem i żeby ktoś trzymał go pod kapciem.

ALE! Graham także nie jest cudowny. Podrywa dziewczynę swojego brata.

Co do innych bohaterów? Wybacz, ale nawaliłaś tych imion tak dużo, że już od początku nie pamiętam kto jest kto. Posługujesz się imionami osób z klasy czy szkoły, a ja z nich wszystkich pamiętam tylko z pięć, którzy pojawiają się najczęściej. Mała rada, ludzi przedstawia się powoli. Nikt nie zapamięta, jeżeli napiszesz coś w tym stylu:

"Maribel stanęła przed klasą, przyglądając się im. Widziała (imię), (imię), (imię), (imię), (imię), (...)", a tak mniej, więcej to wyglądało.

Fabuła

Od początku było wiadomo, że któryś z chłopców skończy jako miłość Maribel. W gruncie rzeczy, to nie mam czego się czepiać, bo opowiadanie jest na tyle lekkie, że takie domysły sprawiły, że mogłam czytać i "czekamczekamczekam". Nie podoba mi się, że uczucie ze strony Maribel rozwijało się tak szybko. Fakt, ze strony Elliota było podobnie, jednak jego charakter zdobywcy jakoś to maskuje, ale Maribel? Nie kumam. Nie skumam. Ogólnie, to cały czas się coś dzieje, nawet gdy bohaterowie zostają sami i myślą, to czytelnik się nie nudzi, więc za to plusy dla Ciebie. Nie wiem, co mogę więcej napisać o fabule, bo to jednak opowiadanie dla nastolatków, opierające się głównie na problemach i miłości, więc może zostawię to tak, jak jest, przechodząc do kolejnego punktu.

Strona techniczna

Jak już wspominałam (i jak widać po mojej kochanej recenzji) z przecinkami jestem w sporze, więc nawet nie zauważałam ich braku, czy nadmiaru. Kilka zauważyłam, ale jakoś nie przeszkodziło mi to w czytaniu. Zauważyłam jednak kilka błędów logicznych, które tutaj przytoczę.

Gdy Mirabel czatuje z Grahamem, oświadcza mu, ze pisze prywatny list, a on oświadcza jej, ze jak chce się wygadać, to może jemu. Na jakiej podstawie on stwierdził, że ma coś do wygadania? Pisała tylko list. Zwykły list, więc nie rozumiem kontekstu.

W jednym rozdziale (jak mój komputer przestanie się na mnie obrażać, to to znajdę i pokażę) napisałaś, że Maribel ma piętnaście lat. Miałam małą przerwę w czytaniu, ale z tego co się orientuję, chodzi do klasy z Grahamem, który jest bliźniakiem Elliota. Mam rację? W takim razie, napisałaś kilka rozdziałów później, że Elliot ma lat siedemnaście. Musisz się zdecydować, bo nie wydaje mi się, że piętnastolatkowie mogą prowadzić auto.

Coś co mnie bardzo rozbawiło, w sumie najbardziej, a tak w sumie, to była to jedyna rzecz, która mnie rozbawiła, to wymiana zdań miedzy Maribel a Elliotem, gdy chłopak miał eliminacje.

- Życz mi powodzenia.

- Życzę ci powodzenia.

I chuj. To brzmi tak sztucznie, że masakra. Gdyby chociaż była jakaś reakcja z jej strony, ale nie. Ona życzy powodzenia i idzie sobie. "Elo, leszczu"

Podsumowanie

W głównej mierze opowiadanie czytało mi się na prawdę dobrze. Szczególnie gdy przeszłam przez kilka pierwszych rozdziałów, w których główna bohaterka tak bardzo mnie irytowała. Jak wspominałam, masz lekki styl pisania, więc przyjemnie spędziłam czas z Twoim opowiadaniem.

Mogę go ze szczerym sercem polecić.

Emm, wspominałam, że recenzja zawiera spojlery? Nie? A to szkoda :*

Kacze Recenzje (zgłoszenia zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz