Wielbiciel Roz. 1

76 11 3
                                    


Kochani nie zrażajcie się tym 1rzdziałem😂każda historia na początku jest trochę nudna. Miłej lektury😚

10 MINUT WCZEŚNIEJ.

Alarm zadzwonił o w pół do ósmej, (Czy on zawsze musi być taki punktualny?) Spróbowałam otworzyć oczy... Nie, światło! Z powrotem je zamykam i próbuję po omacku wyłączyć alarm.

Pi, pi, pi, pi, pi, pi

- Oh cicho!

Wreszcie udaje mi się dosięgnąć telefon i wyłączyć to ustrojstwo. Włączam drzemkę i rzucam telefon na fotel obok łożka...

Rodział 1.

Znowu ten okropny dźwięk, ale tym razem jestem sprawniejsza i szybko udaje mi się wyłączyć alarm. Podnoszę się i opieram na łokciach o łóżko. Spoglądam na mój pokój. To jedyne miejsce do którego nasza gosposia nie ma wstępu. Oczywiście jest tu porządek, ale bardzo tu czuć MOJĄ osobowość.

Błękintne ściany i duże okno sprawiają, że pokój wydaje się jescze większy niż jest w rzeczywistości. Jest tu przytulnie i po prostu- po mojemu. Centralną jego część zajmuje duże łózko z zasłonkami, a na nim stos poduszek i kocy- moje królestwo. Po prawej stoi szafka nocna i fotel, po lewej biurko, a nad nim półki zapełnione po brzegi książkami. W drugiej części pokoju znajduje się toaletka i kącik gdzie stoi kanapa, trzy pufy i uroczy stolik, na którym stoi wazon z białymi różami. Dodatkowo klimatu w moim pokoju dodają zdjęcia z moich podróży i fajnych momentów z mojego życia, są wszędzie. W ramkach na ścianie, na półkach i toaletce oraz wiszących na sznurku, który przebiega przez cały pokój, zawieszony pod sufitem. Wszyscy mówią , że mój pokój jest wspaniały i mają racje.

Wreszcie udaje mi się wstać. Wsuwam stopy w miękkie kapcie i podchodzę do lustra.

-Nie jest tak źle- mruczę sama do siebie.

Pierwsze co robię to rozczesuję włosy. Dziś jest chyba ten dzień kiedy odmawiają mi posłuszeństwa. Po długich zmaganiach, stwierdzam, że jest ok, chodź mogłobybyć o wiele lepiej. Wychodzę na balkon. Na szczęście pogoda jest dziś wspaniała. Czemu ja tak marudzę? Nie ważne, biorę głęboki wdech i spowrotem wracam do pokoju. Jeszcze tylko pielęgnacja twarzy i schodzę na dół.

W kuchni jak zwykle czeka na mnie moja mama. Jak zwykle zastaję ją uśmiechniętą, ćwiczącą na karimacie- jest trenerem personalnym.

- Dzień dobry kochanie! Jak się spało?

- Cześć! Dobrze, jak zwykle- odpowiadam.

- Na którą masz dziś do szkoły? -pyta.

- Na 9.00.

- Ojciec cię zawiezie, chwilę się spóźnisz, ale nie będziesz musiała jechać autobusem.

- Ok.

- Oj widzę że nie masz humoru, choć 10minutowy trening dobrze ci zrobi!- bierze mnie za ręke i choć jestem jeszcze w piżamie, robię przysiady i pajacyki (to musi śmiesznie wygladać).

Akurat gdy skończyłyśmy ćwiczyć do kuchni wchodzi tata. Jak zwykle nie wyspany. Jego blond włosy są potargane, a na nosie ma załozone krzywo okulary.

- Dzień dooobry- mówi ziewając.

- Cześć tato.

Podchodzi do lodówki, otwiera ją i wodzi wzrokiem po jej zawartości.

- Co dziś na śniadanie? - pyta.

- Naleśniki z owocami, są tam na blacie- wskazuje palcem mama.

Spoglądam na zegar dwadzieścia po ósmej. Mam sporo czasu. Biorę w ręke naleśnika i siadam przy wyspie kuchennej. Spoglądam na mamę. Wstaje z karimaty podchodzi do blatu i mówi:

- Za dwa tygodnie są twoje urodziny i zastanawialiśmy się z ojcem co z twoją imprezą urodzinową...

No tak urodziny. Za czternaście dni będe kończyć szesnaście lat. Z jednej strony jestem bardzo podekscytowana, a z drugiej kompletnie nie chce mi sie urządzać żadnego przyjęcia. Wolałabym skromne piżama-party z kilkorgiem najlepszych przyjaciół.

- Jeszcze się nad tym nie zastanawiałam - odpowiadam.

- Aa, w porządku. Tak tylko pytam- wraca na karimatę. Bardzo mnie dziwi to co powiedziala i jak to powiedziała. Zwykle się tak nie zachowuje.

Dobra ale trzeba się ogarnąć, bo chyba nie pójdę do szkoły w piżamie, chociaż to byłoby dość zabawne... Wychdzę z kuchni i z powrotem wracam na górę.

- Idę się ubracć! - wołam ze schodów.

- Tylko sprawnie żebyś zdąrzyła do szkoły! - odpowiada tata.

- DOBRA!

Wchodzę do pokoju i zamykam drzwi balkonowe. Skoro jest łądna pogoda to może założę spódnicę? W sumie to dobry pomysł. Zakładam czarną miniówkę ( nie jest aż tak krótka) tradycyjny biały T-shirt , do tego moje ukochane rajstopy i sweter do kolan. Jescze tylko jakiś makijaż i jestem gotowa.

Kiedy kończę się malować , przychodzi mi sms. Odchodzę od lustra i podnoszę telefon z fotela. No tak oczywiście zapomniałabym, że go tam położyłam i nie wzięłabym go ze sobą. Co to by było?- najdłużej bez telefonu wytrzymałam dwa dni (ledwo) kiedy miałam karę na telefon- odczytuję wiadomość, od Megan.

Hej Suz! Pamiętaj żeby wziąść nasz projekt na historię Zabiła bym cię gdybyś o nim zapomniała!

M. ox

Boże, na śmierć zapomniałam o tym projekcie. Dobrze że Meg mi o nim przypomniała, co ja bym bez niej zrobiła? Biorę teczkę z szafki, torbę z... A tak z fotela i schodzę do przedpokoju.

- Mozemy jechać! -krzyczę do taty zakładając buty.

WielbicielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz