Rozdział 1.

22.2K 375 255
                                    

Obudził mnie dzwoniący telefon, rozejrzałam się gdzie leży i odebrałam.

-Słucham?

-Cześć córciu wybacz, ale znowu będziesz sama przez jakiś czas. Mamy znów natłok pracy. -powiedziała mama

-Okej rozumiem w końcu to nie pierwszy raz jak jestem sama -mówiąc to zaakcentowałam ostatnie słowo.

-Dobra teraz to ja muszę się rozłączyć jak byś czegoś potrzebowała dzwoń do mnie.

-Jasne.

Rozłączyłam się i znów położyłam na łóżku. No tak nie byli by sobą gdyby nie pracowali cały czas. A z resztą co mnie to obchodzi. Zerknęłam w telefon była już 11:00 super znów zaspałam do szkoły. Wstałam z łóżka i poszłam się umyć i umalować. Jak zwykle zajęło mi to około godziny. Potem odświeżona poszłam się ubrać. Stojąc przed szafą zastanawiałam się co na siebie założyć w końcu uznałam że najlepszym rozwiązaniem będzie biały luźny t-shirt i dżinsowe szorty do tego zwykłe trampki. Uznałam że z włosami nic nie będę robić więc zostawiłam rozpuszczone. Makijaż miałam lekki który idealnie pasował do mojej cery. Poszłam do kuchni aby coś zjeść. Zrobiłam sobie na szybko kanapki zjadłam. Wszyłam zamykając drzwi. Upewniłam się że jest zamknięte i poszłam się przejść. Niestety nie mogłam spacerować ani z Alice ani z Peter'em bo byli jeszcze w szkole. Przechadzałam się ulicami, słońce raziło mnie w oczy niemiłosiernie. Sprawdziłam ile pieniędzy mam w portfelu i poszłam do najbliższego sklepu aby kupić okulary przeciwsłoneczne. Wychodząc ze sklepu z nowo zakupionymi okularami wpadłam na wysokiego umięśnionego chłopaka trochę starszego ode mnie. Spojrzał na mnie z zadziornym uśmiechem i wszedł do sklepu. Wyszłam i jeszcze się obejrzałam bo wydawał mi się lekko dziwny ten człowiek. Poszłam dalej przed siebie, najpierw byłam w swojej ulubionej kawiarni w której trochę czasu spędziłam, a potem poszłam na plażę. Patrząc daleko w przestrzeń z zamyśleń wyrwał mnie telefon. Wyjęłam go z torebki. Dzwonił do mnie Peter.

-Słucham. -powiedziałam

-Cześć Skarbie gdzie jesteś? -powiedział chłopak.

-Siedzę na plaży, a Ty gdzie jesteś? -zapytałam.

-Pod Twoim domem. Zaraz do ciebie przyjdę. Siedzisz tam gdzie zwykle? -zapytał

-Tak jestem tu gdzie zawsze. -odpowiedziałam.

-Poczekaj tam na mnie zaraz będę. -rzekł chłopak i rozłączył się.

Po niecałym kwadransie chłopak był już na plaży. Przywitał się ze mną namiętnym pocałunkiem i przytulił oczywiście odwzajemniłam gest.

-A gdzie jest Alice? -zapytałam lekko zmartwiona.

-Już w szkole poczuła się źle i jest w domu, musi trochę odpocząć. -powiedział chłopak.

-Rozumiem. Mam nadzieje że nic jej poważnego nie jest. Potem muszę do niej zadzwonić.

-Okej zadzwonisz do niej, ale teraz chodź już do domu bo robi się zimno.

-A która jest godzina? -zapytałam.

-Jest już 21:00. -odrzekł.

-Chcesz spać dzisiaj u mnie? -zapytałam.

-Jasne że tak, a co rodziców znów nie będzie? -zapytał.

-Jak zawsze wielce zapracowani. To nawet dobrze że ich nie ma przynajmniej mam spokój. -powiedziałam.

-Dobra, a powiedz mi mocno Cię bolała głowa po wczorajszej imprezie? -zapytał.

-Trochę to dziwne, ale wcale mnie nie bolała, a Ciebie? -powiedziałam.

Porwanie ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz