🌹 Rozdział 1 🌹

15.1K 559 19
                                    

Jessamine

Śmiało mogłam stwierdzić, że moje życie było beznadziejne. Miałam szesnaście lat, zero perspektyw i żadnego chłopaka na horyzoncie. Niby w gimnazjum też narzekałam na ludzi i otoczenie, w nadziei, że w następnej szkole będzie lepiej, ale niestety myliłam się. Uczęszczałam do dziesiątej klasy liceum i każdego dnia modliłam się o to, aby rok minął szybko. Moje życie wcale się nie zmieniło odkąd zaczęłam liceum. Wciąż otaczały mnie te same osoby, te same kłótnie, te same zmartwienia i Ci sami rodzice.

- Jessamine! - usłyszałam ponaglający głos mojej mamy dochodzący z parteru. Rzuciłam ostatnie spojrzenie swojemu odbiciu w lustrze i wyszłam ze swojego pokoju, chwytając po drodze torebkę. Mój tata uparcie twierdził, że mama nigdy nie należała do osób cierpliwych, ale ja jakoś nie potrafiłam w to uwierzyć. Gdyby tak było, to mój brat od dawna by już nie żył. I ja właściwie też, bo oboje z Williamem igraliśmy z ogniem każdego dnia. Teoretycznie oboje powinniśmy być martwi. Z tą myślą skierowałam się w stronę schodów, gdzie zderzyłam się ze swoim młodszym bratem. Obrzuciliśmy się nienawistnym spojrzeniem i zbiegliśmy na parter z prędkością światła, jak zwykle ścigając się po drodze.

- Przegrałaś! - wykrzyknął zadowolony z siebie Will.

- Spieprzaj - rzuciłam obojętnie, nie chcąc wdawać się z bratem w dyskusję.

- Jess! Jak ty się odzywasz do brata?! - oburzyła się mama, która jak zwykle dramatyzowała. - On ma dopiero piętnaście lat! - dodała po chwili, co nie zrobiło na mnie nawet najmniejszego wrażenia. Byłam starsza od Williama tylko o rok, więc właściwie nie stanowiło to żadnej różnicy.

- A ty nadal łudzisz się, że on się odzywa lepiej ode mnie? - Spojrzałam wymownie na swoją rodzicielkę, unosząc brwi w górę. - On zna chyba więcej przekleństw niż ja i ty razem wzięte - rzuciłam.

- No jasne - burknął Will, spoglądając na mnie z wyrzutem. Posłałam bratu uroczy uśmiech, którego szczerze nienawidził.

- Ej! - usłyszałam krzyk taty dochodzący z samochodu. - Familia, długo mam jeszcze czekać?! - wykrzyknął i zaczął trąbić jak ostatni idiota, chcąc zwrócić na nas uwagę całego miasta. Wszyscy musieli wiedzieć, że rodzina Olsenów istniała i miała się dobrze.

- Wrócimy do tego tematu później - zapewniła mama, posyłając nam obojgu karcące spojrzenie. - A teraz wynocha - dodała z rozbawieniem, popychając nas w stronę dworu. Gdy znaleźliśmy się poza progiem, kobieta zatrzasnęła drzwi z takim impetem, że aż przeszły mnie ciarki. Mama ewidentnie miała nas dosyć i chciała się nas jak najszybciej pozbyć. Westchnęłam i wraz z bratem po raz kolejny tego dnia rozpoczęłam wyścig. Wyszłam zwycięsko z bitwy o miejsce obok kierowcy, a tata zbił ze mną piątkę i posłał swojemu synowi kpiarski uśmieszek.

- Synu grasz w koszykówkę, a nie umiesz biegać? - spytał mężczyzna, unosząc jedną brew do góry.

- Dałem jej fory - rzucił Will, wzruszając obojętnie ramionami. Chłopak odwrócił się w stronę okna i udawał, że nie miał już nic więcej do powiedzenia.

- A może się zakochałeś? - rzuciłam prześmiewczo, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że właśnie zmierzałam do zdradzenia tacie największego sekretu swojego brata. William od dłuższego czasu starał się utrzymywać swoje zauroczenie w tajemnicy przed rodzicami, o czym szybko się przekonałam.

- Nie powinniśmy już jechać? - spytał z rozdrażnieniem Will. - Księżniczka spóźni się do szkoły. - Chłopak włożył w swoje słowa tyle jadu ile tylko był w stanie. Zapewne mogłabym się na niego obrazić za to jak mnie nazwał, ale jego złość sprawiała mi zbyt wielką satysfakcję. W międzyczasie tata włączył silnik i wyjechał na drogę, co rzecz jasna nie uchroniło Willa od drążenia tematu.

Zagubione Dusze (ZOSTANIE WYDANA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz