Jak zwykle rano wstałem do pracy. Spaaaaaaaać. Wczoraj trochę długo siedziałem przy NamJoon'u z tym programowaniem. Ale cóż, czego się nie robi dla najbliższych? Przed wyjściem, zszedłem na dół, do piwnicy, by pożegnać się z NamJoonem.
Kiedy wszedłem do wspomnianego pomieszczenia NamJoon leżał na tej metalowej płycie co zawsze. Wydawał się być wyłączony. Na maszynie pisało coś innego niż zwykle (drama time bae ~ Kaja)
Podszedłem do niej, by przypadkiem znów nie pomylić znaków.
Na maszynie pisało "Ładnowanie aktualizacji systemu: 60% Aktualizacja zakończy się za około 4 godziny. Robot zostanie włączony automatycznie"
Westchnąłem, nie ukrywając ulgi. Jezu, już myślałem, że coś nawaliłem i jakiś błąd. Mimo tego, trochę się boję go zostawić. Zmianę skończę za pięć godzin dopiero. Właśnie, praca.
- Przepraszam, NamJoon, ale muszę iść. Nie rozwal i spróbuj się przyzwyczaić do aktualizacji. Pa - pożegnałem się, po czym ruszyłem biegiem do pracy. Kurza twarz, trochę za późno wyszedłem. Na szczęście, cudem, się nie spóźniłem. Nie byłem świadom, że robot mnie słyszał gdy mówiłem do niego.
Rutyna rutyną, ale to już przesada. Odnoszę wrażenie, że co do minuty jest tak samo, jak wczoraj, eh. Niech ktoś przesunie godziny o parę godzin. Pomocyyyyyy.
Po dłużącej się zmianie wbiegłem do domu. Kiedy wszedłem do piwnicy zmurowało mnie. Dlaczego? Bo nie słyszałem tego cichego, charakterystycznego pikania.
Podszedłem do maszyny. Co jest? Cholera, mogłem zostać. To moja wina.
NamJoon nawet się nie poruszył. Jego poziom energii gwałtwonie spadał. Na maszynie pisało jedynie ile energii mu zostało i, że jeśli nie podłączę odpowiedniego źródła energii bateria Namjoona padnie.
Aaaaaaaaaaa. Nerwowo szukałem ów źródła. Gdzie jesteś, gdzie jesteś, gdzie jesteś.... źródło, cip, cip. Chodź tu, nic ci nie zrobię. Jest! Podłączyłem, co miałem podłączyć. Proszę, działaj. Działaj, działaj...
Maszyna wróciła do normy prawie od razu. Jednak Namjoon nadal się nie poruszał. Może za niski poziom baterii...
A może za późno? Nie, proszę. Nie chcę stracić kolejnej ważnej mi osoby. Ostatnio ich za dużo tracę. Jedyne co pozostało, to czekać. Trochę to potrwa. Nie, muszę się upewnić, że NamJoon żyje.
Po niecałych 30 minutach Namjoon poruszył palcem, znów wydając ten dźwięk, co pierwszego dnia.
Ogarnęła mnie ogromna radość, a ja sam poczułem jak kamień spada mi z serca. Miałem ochotę skakać z tej radości... albo przytulić Nama. Jak teraz. Przed chwilą. Przez przypadek. Bo w tamtej chwili nie kontrolowałem emocji. Ups?
Poczułem jak robot niepewnie mnie obejmuje. To zabawne uczucie, ale przyjemne.
- Proszę, nie strasz mnie tak więcej - mruknąłem, mocniej go dociskając do siebie. Co w sumie niewiele dało, zważając na... em... z czego jest mój przyjaciel? Chyba tak to mogę ująć.
- Ale o co chodzi? - zapytał. No nie pierniczcie, że nie wie.
- Poziom twojej baterii gwałtownie spadał, a ja bałem się, że cię stracę. O to chodzi - wytłumaczyłem, co stało się codziennością.
Robot puścił mnie. Zszedł z metalowej płyty, którą można nazwać jego łóżkiem, po czym stanął na przeciw mi, łapiąc mocno moje ramiona.
- Nie mogę umrzeć. Mogę jedynie się rozładować - odparł patrząc na mnie. Czy jego oczy zaświeciły przec chwilą na czerwono? - Więc nie martw się tak więcej - powiedział, po czym lekko się uśmiechnął.
- Trudno się nie martwić o kogoś z kim się zżyło w jakimkolwiek stopniu, ale dobrze. Postaram się - mruknąłem, również się uśmiechając lekko. Nam znów mnie przytulił - Trochę za mocno - zaśmiałem się, a robot poluzował uścisk. Kiedy wyswobodziłem ręce, też go przytuliłem.
- To fajne - stwierdził robot.
- Nie rozumiem
- Przytulanie
- A, dobrze, rozumiem. Już myślałem, że mówisz o tym, że fajnie kiedy za mocno mnie przytulasz - zaśmiałem się z własnej głupoty. - Czeeeegoooo chceeesz sięęęę dziiiisiaaaaj dowieedzieć? - spytałem, przeciągając samogłoski.
- Na razie nic - odparł. Lekko mnie to zdziwiło.
- Czemu? Zawsze masz jakieś pytania.
- Bo nie wiem o co zapytać, a przytulanie jest fajne.
- Dobrze. Dzisiaj skupimy się na twoich emocjach. Co teraz czujesz?
- Nie wiem jak to nazwać. Hm... jest mi przyjemnie - odparł.
- Możliwe, że chodzi ci o radość - stwierdziłem. Czuję się, jak jakiś psycholog, heh.
- Nie do końca. Bo z drugiej jest mi przykro, że cię wystraszyłem.
- To przecież nie twoja wina. Nie czuj się winny. Było, minęło i po prostu zapomnijmy o tym, i nie dopuśćmy do takiej sytuacji ponownie.
- Mhm - odparł, po czym mnie puścił. Znów lekko się uśmiechnął, patrząc na mnie. A miało być tak pięknie (*śpiewa z Jin'em* ~ SeoJin).
- A wracając do tematu uczuć... nie czujesz się nimi przytłoczony? W końcu dla ciebie to coś nowego i nie wiem jak to może się na tobie odbić - zacząłem, delikatnie mówiąc, martwić. A co jeśli przy programowaniu gdzieś zrobiłem błąd i NamJoon przeze mnie źle działa?
- Moim zdaniem to zabawne uczucie - odparł, drapiąc się po karku. Uroczo to wyglądało, dodając do tego ten jego leciutki uśmiech.
NamJoon, please, stop(it ~ SeoJin). Odetchnąłem z ulgą. - Ale jak coś będzie źle to mi powiesz, nie? - upewniałem się.
- Na pewno - odparł znów spuszczając ręce wzdłuż ciała.
~~~~~~~ K: Sry, musiałam. To tak adekwatnie podkreślonego
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.