La recuerdos

320 31 4
                                    

NamJoon

SeokJin jest już od kilku dni w domu. Aktualnie jest późny wieczór. Nie muszę się teraz ładować, a ostatnio jednym z moich zajęć jest patrzenie co robi Jin. Ludzie to na prawdę ciekawe stworzenia. Pan Kim mówił kiedyś,że ja też nim kiedyś byłem. Ciekawe czy wyglądałem jak teraz. Heh. Jin jest w pokoju swojego taty. A przynajmniej tam go ostatni raz zawoziłem jakieś dwie godziny temu. Właśnie się tam kieruję.

- Jest! - krzyknął akurat wtedy, kiedy wszedłem do pokoju trzymając w rękach jakiś plik kartek. Nie rozumiem czemu się tak cieszy. Znaczy, fajnie, że to robi, tylko po prostu chcę wiedzieć dlaczego. Nie zauważył mnie, więc dalej patrzył z uśmiechem na ustach na te kartki.

Oparłem się o framugę, przyglądając się temu co robi ten człowiek. Lubię kiedy jest radosny, a to ostatnio trudno. Szczególnie kiedy muszę pomagać mu w gotowaniu.

Jin, jakby zauważając mnie e końcu, spojrzał na mnie
- Znalazłem - poinformował dalej się uśmiechając.

- Ale co? - zapytałem, z lekkim uśmiechem.

- Wszystko o tobie - dobra, to zabrzmiało trochę creepy.

- Co..? - nie rozumiem.

- No wiesz, budowa, notatki i te sprawy.

- Instrukcja?

- Wolałem uniknąć tego słowa, ale tak, dokładnie.

Mój uśmiech nieco się poszerzył. Jin ostatnio cały czas powtarzał, że chce ją znależć.

Westchnął cicho. Co? O co chodzi?
- Zważając na wielkość tego, trochę mi to zajmie - powiedział robiąc z dłoni cudzysłów przy ,,trochę"

- Rozumiem - odparłem - Będziesz czytał tu czy mam cię gdzieś zawieść?

- Wolałbym u siebie - mruknął w odpowiedzi patrząc na stertę kartonów i kurzu wokół.

Podszedłem do wózka, po czym delikatnie go popchnąłem, by ruszył z miejsca. Powolnie szedłem w stronę pokoju Jina, pchając wózek.

Natomiast chłopak grzecznie siedział, gwałcąc wzrokiem instrukcję, co trochę zabawnie wyglądało.

- Już - powiedziałem, otwierając drzwi do jego pokoju.

- Yay! - odparł, śmiejąc się cicho.

- Zabawnie wyglądasz kiedy nad czymś myślisz - uśmiechnąłem się. Poprawka. Cały czas się usmiecham.

- Czyli? - spytał, odwracając się w moją stronę.

- No zabawnie - dodałem. Co w tym niezrozumiałego?

- Ale nie rozumiem co jest we mnie śmiesznego.

- Masz dziwny wyraz twarzy w tedy.

Jin wyciągał ręce w stronę biurka, przez co wyglądał jak małe dziecko na widok nowej zabawki.

- Aw - zaśmiałem się

- No daliii - poganiał mnie. Przewróciłem zabawnie oczami, pchając wózek do wnętrza pokoju. Jin trwał w pozie małego dziecka póki nie dojechaliśmy do biurka. Nie zwlekając położył instrukcję na meblu i przysunął się do niego, łapiąc przedtem za blat biurka.

Poczułem się nieco słabiej. Zawsze się tak czuję kiedy mam niski pomoc energii
- Wrócę rano - powiedziałem z lekkim uśmiechem i wyszedłem z jego pokoju.

- Okee - odparł, zagłębiając się w lekturze.

Poszedłem do siebie. Podłączyłem się do maszyny ładującej, znów kładąc na metalowej płycie

Jin

Waaaaaaa! (Fireeeee~ ~SeoJin) Nie sądziłem, że aż dziesięć stron będzie o budowie NamJoona! Dużo tego! Ale mi to tam nie przeszkadza!

Następna strona była o jego historii. Okazuje się, że był kiedyś człowiekiem... (przypominam myśl Jina z pierwszego rozdziału. Jak ich nie pamiętacie, to nie przejmujcie się. SeoJin też ich nie pamiętała i musiałam jej tłumaczyć...~Kaja)

Zaczęły mi się trząść ręce, podobnie jak dolna warga. Dobre, jak i złe, wspomnienia z moim starym przyjacielem wróciły. Ale to przecież nie możliwe, żeby to był on...

Dopisek na końcu mówił najwięcej:
"Nie pamięta nic z życia jako człowiek, prócz swojego pobytu w szpitalu. Między innymi dlatego dobrze mu idzie jazda na wózku czy prowadzenie go. Zna się też trochę na medycynie. W końcu w szpitalu spędził ponad miesiąc. Szkoda mi było tego dzieciaka. Na prawdę. Po miesiącu walki i tak zmarł. Odwiedzałem go z synem. Nie mówiłem synowi, że jego przyjaciel zmarł. Powiedziałem, że przepisali go do innego szpitala i nie możemy tam już jeździć, a sam zabrałem ciało przebierając sie za kogoś z zakładu pogrzebowego..." (już wiemy kim jest Undertraker ~ SeoHin)

Rozpłakałem się. Sam nie wiem czy to ze szczęścia czy smutku. Pewnie gdybym mógł ruszać nogami, podkulił bym je. Przecież... to nie może być prawda. Nie może. Po prostu nie może... on nie mógł zginąć. To jest niemożliwe.

Dalej drżącymi rękoma złapałem kółka od wózka i skierowałem się do... Ugh, sam nie wiem. Najlepiej bym go zawołał, ale teraz się ładuje. No cóż, późno już trochę. Po walce z myślami na temat NamJoona, podjechałem do łóżka. Oczywiście, trochę to trwało. Jakimś cudem położyłem się na nim, nie zwracając uwagi na nic starałem się zasnąć. Jakoś się udało. Walić, że jestem nieprzykryty i w ogóle.

Koło 4:00 rano usłyszałem jak drzwi mojego pokoju powolnie się uchylają. Nie spałem mocno. Mimo tego dalej kontynuowałem sen. Możliwe , że przez jego braki mam teraz omamy. Jednak po chwili poczułem na sobie czyjś wzrok, a potem bliską obecność kogoś. Usłszałem ciche kroki, a potem jak ktoś siada na dywanie przy moim łóżku. Kiedy otworzyłem oczy przede mną siedział Nam, przyglądając mi się, z dużym zaciekawieniem w tych swoich robocich oczach.

Akurat byłem po zewnętrznej stronie łóżka, więc nasze spojrzenia się spotkały

- Cześć - powiedziałem ponuro. Tak, już wiadomo, że nie będzie to miły dzień. Przynajmniej dla mnie.

- Hej - uśmiechnął się niemrawo. Widać, że ledwo odłączył się od ładowania.

Westchnąłem cicho. Wstać to już nie potrafię
- Pomożesz? - spytałem z nadzieją, że zrozumie o co mi chodzi. On tylko przytaknął i bez większych problemów posadził mnie na wózku.

- Pamiętasz mnie? - wypaliłem - No wiesz, wtedy... w szpitalu - dodałem coraz bardziej ściszając głos. Że też musiałem się odezwać.

Robot przygryzł wargę, spuczając wzrok i początkowo nic nie dopowiadając. Po chwili cicho westchnął, jednak nadal nic nie powiedział.

- Przepraszam... Nie powinienem-  powiedziałem, strzelając mentalnego faceplama. Kto chętny do odcięcia mi języka? Oferta nadal ważna!

- Pan Kim mówił, że kiedyś o to zapytasz - powiedział cicho - I odpowiadając na twoje pytanie.. Pamiętam cię tylio trochę. Dlatego zareagowałem jak zszedłeś na dół te dwa miesiące temu - dodał po chwili, nadal nie podnosząc wzroku.

- Rozumiem. Mimo wszystko... - zamilkłem na chwilę, wąchając się. Eh, raz się żyje. Przyciągnąłem Nam'a do siebie, tuląc go. Chyba niezbyt był na to przygotowany skoro mi się udało - ... dobrze, że teraz jesteś ze mną - uśmiechnąłem się.

Początkowo nie było żadnej reakcji od strony robotycznego przyjaciela, jednak po chwili odwzajemnił przytulasa.

- Czasem się zastanawiam co by było gdybym jednak żył - powiedział cicho.

My Little Robotic Monster 《NamJin》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz