La end

284 28 2
                                    

- Jin? Jin! Nie zasypiaj! - powiedział fioletowowłosy, szturchając delikatnie starszego. Nie zwracał uwagi na to, że jego(fioletowowłosego) stan energii gwałtwonie spada i po chwili lekko się podnosi.

- Nie... śpię... Idź się na ładuj. Jak się obudzę to pójdzieny na spacer - odparł ze spokojnym uśmiechem SeokJin, mając przymróżone oczy. Wszystko go bolało. Nie mógł się ruszyć. A mimo to martwił się o swojego podopiecznego. O swojego kochanego przyjaciela. O kogoś kto był przy nim od lat i ani razu go nie opuścił. Mimo choroby. Mimo krzyków.

- Nie możesz zasnąć. Poczekaj. Proszę. Lekarz zaraz będzie. Chyba - powiedział NamJoon, prawie zrozpaczonym głosem. I uwierzyć, że niespełna miesiąc może dwa temu nie okazywał za dużo uczuć, bo zwyczajnie nie umiał. A teraz martwił się swoim opiekunem. Bał się o niego. - Nie dam ci odejść beze mnie lub przede mną - dodał po chwili, a jasnowłosy zdążył się tylko nieco szerzej uśmiechnąć, bo zasnął.

SeokJin leżał na łóżku, powoli umierając, co doskonale wiedział. Mimo tego, nie chciał opuszczać tak szybko przyjaciela. Miał zamknięte oczy, ponieważ nawet podnoszenie powiek stawało się dla niego ciężką czynnością.

Robot oparł się o łóżko. Nie zwracał uwagi na spadający poziom energii. Podkulił nogi, zastanawiając się czy Jin jeszcze otworzy oczy.

- Nie... proszę... idź. Nie wybaczę sobie jak tego nie zrobisz - mruknął brązowowłosy.

- Jin, wiem na ile starczy mi bateria. - odpowiedział.

- Też to wiem. Zauważ też, że ostatnio coraz szybciej ci spada poziom - stwierdził, starając się o głośniejszy, bardziej stanowczy ton głosu.

- Jin, powiedziałem nie. Do póki się nie obudzisz i nie zobaczę, że wszystko z tobą dobrze nie ruszę się stąd.

- Obiecuję, że jutro pójdziemy na spacer (poprawka. Ty będziesz jeździł, a NamJoon cię posuwał ~ SeoJin) tylko, proszę, pójdź się... naładować - powiedział coraz bardziej zciszając głos. SeokJin doskonale wiedział, że długo nie pociągnie bez snu. Dawno porządnie się nie wyspał. Cztery, czasem trzy, godziny snu w pełni nie wystarczały. Nie sypiał więcej, ponieważ bał się. O głupotę jego NamJoon'a, który mógł przeliczyć możliwości baterii i się rozładować.

Nam wstał i pocałował Jin'a. Tak po prostu

- Dziękuję - mruknął starszy i przewrócił głowę w bok, niemal od razu zasypiając (śpiąca królewna? ~ SeoJin)

(Ta. Chyba na odwrót XD ~ Kaja) Robot uśmiechnął się, po czym usiadł znów obok łożka, czekając.

•°•°•°•

SeokJin następnego ranka ledwo otworzył oczy. Czuł się strasznie źle. Wiedział, że niedługo zginie. Choroba odziedziczona po mamie dawała o sobie znać w każdej sekundzie życia chłopaka.

Przed Jinem, na jego łóżku siedział NamJoon. Jednak nie robot. Ten dzieciak, którego pamiętał Jin. Który przecież zmarł. Ubrany w szpitalne ubrania, jednak... miał taką samą fryzurę i twarz jak robot. Przyglądał się Kim'owi, tak jak miała to w zwyczaju maszyna, którą opiekował się SeokJin.

- NamJoon? - mruknął starszy do końca nie wiedząc o co chodzi. W odpowiedzi otrzymał ciszę, którą nagle przerwał chłopiec, śmiejąc się cicho i przytulając przyjaciela.

- O co chodzi? Co się dzieje? Czemu mój ból powoli mija i... czuję czucie w nogach?! - niemal krzyknął starszy, zdając sobie sprawę z braku niedogodności za życia.

- Wstań i zobacz - odparł, puszczając starszego. Szybkim ruchem zsunął się z łóżka, przenikając przez robotyczne ciało, by stanąć przed szarą szafą z lustrem. W zwierciadle (#staropolski ~ Kaja) jego odbicie wyglądało jak Nam, jednak w dzień swojej śmierci. Posiniaczony, jeszcze lekko pokaleczony, na wózku inwalidzkim, podobnym do tego, na którym jeździł ostatnimi czasy SeokJin

Jin usiadł na skraju łóżka, patrząc na swoje stopy, jakby dopiero co je dostał. Westchnął cicho i spokojnie spróbował wstać. Spróbował, ponieważ o mało się nie przewrócił. Uratowała go szafka nocna

NamJoon odwrócił się w stronę swojego przyjaciela
- Pomóc ci? - zapytał. Podobny zwyczaj miał robot, który aktualnie leży wyłączony koło łóżka.

- Tak - odparł. Pomyśleć, że nie chodził tylko parę miesięcy

Chłopak podbiegł do Jin'a, kładąc jego rękę na swoją szyję. Uśmiechnął się lekko.

- Teraz pewnie będę cały czas się potykać i minie pewnie dużo czasu zanim się nauczę z powrotem chodzić - mruknął starszy.

Młodszy prychnął cicho śmiechem, po czym na prawdę powoli ruszyli w stronę lustra

- Czemu idziemy do lustra? - spytał SeokJin

- Chcę ci coś pokazać - odparł. Już po chwili stanęli pod wspomnianym sklejkiem szkła - Spójrz na siebie, potem na mnie - stwierdził. W odbiciu Nam był znów na wózku, ubrany w szpitale rzeczy. Zaś SeokJin wyglądał tak jak w dzień śmierci Nama.

- Ugh, niezbyt lubię wspominać coś takiego - stwierdził z grymasem smutku na twarzy po czym odwrócił wzrok.

- A spójrz teraz - poprosił młodszy z Kim'ów. Kiedy SeokJin, po krótkiej namowie, ponownie spojrzał w lustro zobaczył Nam'a. W sensie robota. Stał w miejscu chłopca. Zaś swoje odbicie zobaczył jak znów siedzi na wózku

- Już lepiej - powiedział. Zdecydowanie wolał widzieć siebie na tym ,,cholerstwie", jak to wolał nazywać, niż swojego przyjaciela.

- Zamknij na chwilę oczy - zarządzał Joon w pewnym senie. Miała to być prośba, ale bardziej brzmiało jak rozkaz. Jin zrobił jak kazał NamJoon.

- Możesz otworzyć - dodał po krótkiej chwili. Kiedy Jin otworzył oczy zobaczył już zwykłe odbicia. Aktualne. Tylko jedno nie grało.. SeokJin znów był dzieckiem, nieco wyższym od Nama

- Już nic nie rozumiem... - powiedział Jin, przyglądając się odbiciom.

- Spójrz na swoje łóżko. - odparł. Na łóżku wciąż leżało martwe, blade ciało SeokJina.

- Czyli już umarłem. Mogłem się domyślić - mruknął.

- Ta... Przykro mi - powiedział cicho i przytulił się do SeokJina. Starszy wtulił się w NamJoona.

~~~~
To jeszcze epilog... I koniec :c

My Little Robotic Monster 《NamJin》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz