Rozdział 4

524 25 35
                                    

Na drugi dzień po rozpoczęciu roku szkolnego chłopaki wstali dość wcześniej zważając na to, że jest sobota i są to HUNCWOCI. Ubrali się, a do rozpoczęcia śniadania zostało im jeszcze trochę czasu więc zaczęli przygotowania do wieczornej imprezy, która miała rozpocząć się o 18:00.

- Remi jako, że jesteś najlepszy z zaklęć zajmiesz się przygotowaniem pokoju wspólnego. Z resztą wiesz co robić bo to nie pierwsza nasza impreza- zaśmiał się Syriusz.

- Okej- uśmiechnął się znacząco.

- Ja zajmę się załatwianiem różnych napojów- wyszczerzył zęby James.

- Jako, że jestem najprzystojniejszym Huncwotem zajmę się gośćmi- zgłosił się Łapa, a wszyscy ryknęli śmiechem- a ty Peter załatwisz żarcie- dokończył.

- Nie ma sprawy- rozpromienił się bo uwielbiał jedzenie i wiedział, że w kuchni również coś zje. W sumie nic innego nie robił po za obrzeraniem się.

- No to wszystko ustalone, można iść na śniadanie- oznajmił Rogaś i ruszli w kierunku portretu Grubej Damy.

Zanim jednak wyszli Black umieścił na tablicy w PW ogłoszenie o imprezie. W wielkiej sali zajeli swoje miejsca. Chwilę po nich zaczęli przybywać uczniowie, a w śród nich Potter zauważył czupryne rudych włosów należących do nikogo innego jak Lily Evans, która w towarzystwie swoich przyjaciółek zamierzała na swoje miejsce przy stole gryffindoru.

- Jak tam Liluś? Wyspałaś się?- zagadną Rogacz do rudej.

- Po pierwsze nie LILUŚ! Po drugie ile razy mam ci to powtarzać?- syknęła w odpowiedzi- a po trzecie bywało lepiej- dodała już trochę łagodniejszym tonem.

- I po co się od razu tak denereujesz? Przecież chciałem być miły- zaskrzeczał z Huncwockim uśmiechem.

- Jakoś ci to nie wyszło Potter- rzuciła obojętnie.

Później zajeli się jedzeniem. Oczywiście dziwne by było gdyby Huncwoci zjedli w ciszy jedzenie. Wiadomo, że tam gdzie się znaleźli tam można było wyczuć, że zaraz coś się stanie i tak było i tym razem. Gdy się najedli najwidoczniej jedzenie im się znudziło więc musieli coś zrobić, pewnie zadajecie sobie pytanie co? No to już odpowiadam. Mianowicie zaczęli rzucać jedzeniem w siebie i innych uczniów znajdujących się na uczcie co Lily wraz z Dorcas, Ann i Marleną skomentowali słowami "debile", lecz pozostali dołączyli się do rozrabiaków. Oczywiście nie potrwało to długo gdyż chwilę po rozpoczęciu bitwy wstała profesor Mcgonagll.

- Proszę o spokój! Potter, Black, Pittewgru i Lupin! Dzięki wam gryffindor traci 50 punktów!- wrzasnęła i usiadła wściekła.

***

Wieczorem zaczęły się przygotowania do imprezy. Remus potraktował pokój wspólny zaklęciem zwiększającym i wyciszył całe pomieszczenie jednym machnięciem różdżki. Dzięki temu pokój był teraz około dwa razy większy i spokojnie pomieści wszystkich zaproszonych uczniów z pozostałych dwóch domów i zostanie jeszcze miejsce na tańce, które na pewno będą. Dwóch ponieważ ślizgoni nie byli zaproszeni, gdyż Gryffindor i Slyterin byli domami, które nienawidziły się od wieków. Późnej Lunatyk ustawił stoły pod ścianą gdzie James na jednym postawił trunki i napoje, a na drugim Peter rozłożył jedzenie. Przy kominku wyczarował kila dodatkowych kanap gdzie była loża vip czyli miejsce Huncwotów i Huncwotek. Kilka postawił jeszcze pod ścianami gdzie nie gdzie. Przy najszerszej ścianie wyczarował podest zwany przez wszystkich sceną. Syriusz zdążył już zaprosić wszystkich z Hufelpaffu i Raveclowu. I tak oto pokój wspólny gryffindoru był gotów, a Huncwoci zadowoleni ze swojej pracy udali się do swojego dormitorium aby przygotować teraz siebie.

Piórem HuncwotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz