Rozdział 8

43 3 4
                                    

Pociągnęłam za sznurek. Co to było na jego końcu stawiało opór. Ale nie poddałam się. Jedno z moich największych marzeń w końcu się spełniło. Przywiązałam sznur do płotu złej organizacji. W tym samym momencie z domu wyszedł Takasugi.

- Co ty, do cholery, robisz? - zapytał krzywiąc się na mój widok.

- Przedstawiam ci nowego członka naszej rodziny - wskazałam na białe zwierzątko.

- To jest koza... - załamał się Shinsuke - Dlaczego kupiłaś kozę?

- Kozy są urocze, puszyste i jedzą puszki. Jak wypije browara nie będę musiała chodzić na śmietnik. To moje marzenie odkąd zapragnęłam zostać małym menelem - oznajmiłam entuzjastyczne. Odwiązałam Andrzeja, bo tak ją nazwałam. Zwierzątko wbiegło do siedziby zła i występku. Razem z jednookim pobiegliśmy za nią.

- Miałaś zżerać śmieci a nie gnój! Andrzej, zatrujesz się! - krzyczałam widząc jak koza gryzie Matako.

- Weź ode mnie to świństwo! - darła się blondynka.

- To nie świństwo, to Andrzej! - oburzyłam się odciągając od niej zwierzątko - Kocham ją bardziej od Takasugiego! - powiedziałam, a Shinsuke zdzielił mnie gazetą wyborczą. Kiedy zobaczył mój wściekły wzrok, schował się za kanapą.

- Wszyscy zobaczycie, ile Andrzej jest warty! - krzyknęłam i teatralnie odwróciłam się ma pięcie - Wsinsuke! Musimy porozmawiać w trzy oczy! - Mój chłopak bardziej schował się za kanapą. Poczuł strach. Wiedziałam o tym. Wszystko idzie zgodnie z planem. Podeszłam do niego i pociągnęłam go za ubranie. Posłusznie wstał.

- Tak ma być! - pogłaskałam go po głowie. - Grzeczny Shinsuke! - mężczyzna odepchnął moją rękę. Po kilku sekundach staliśmy już na ogrodzie.

- Musimy poważnie porozmawiać o naszym związku. Musisz mnie zaakceptować taką jaką jestem!

- Akceptuje cię, Kyouko! - odparł Takasugi.

- Więc musisz zaakceptować Andrzeja. Jest teraz częścią mojej rodziny. - postawiłam warunek.

- Nie akceptuje twojej matki - oznajmił fioletowowłosy.

- Nikt jej nie akceptuje. Nawet proboszcz wywaliła ją z kółka Biblijnego! - zaśmiałam się. - On jest dla mnie więcej niż członkiem rodziny. On jest dla mnie sposobem na łatwy zarobek. - Zielonooki spojrzał ma mnie pytającym wzrokiem. - Otóż, moja kochana

śliweczko, powszechnie wiadomo, że kozy tropią trufle. Moja grupa dresów przechwyciła info, że nielegalny przewóz trufli z Francji zapodział się gdzieś między ładunkiem ziemniaków zmierzających do biedronki. Naszym celem jest przechwycenie ich w przystępnej cenie 2,99 za kilo! - Takasugi westchnął z zażenowania.

- Wiesz, że to świnie tropią trufle, nie kozy? - zadał pytanie zrozpaczony.

- Łżesz! - oburzyłam się i złapałam go za kołnierz. Poszłam odwiązać Andrzeja i we trójkę ruszyliśmy w stronę Biedronki.

To be continued... To, co będzie się działo w biedronce to dłuższa jazda...

Także tego... Oto długo wyczekiwany (przez aż jedną osobę) rozdział. Zachęcam do skomentowania, bo nie wiemy czy ktokolwiek tu dotarł.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 20, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Blask KsiężycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz