Rozdział 5

72 7 0
                                    

Leżałam na korytarzu. Mimo zimna kafelek nie miałam zamiaru przerywać snu. Nagle poczułam mocny ból głowy. Ktoś mi jebnął drzwiami w łeb!

- Ty... Jak śmiesz?! - krzyknęłam podnosząc powieki - Ja i moja banda... Eee... Zabijemy cię! Słyszysz?! - miałam grozić sprawcy wypadku dalej, ale to był tylko Takasugi. Klęknął przy mnie z lekkim uśmiechem - Ooo... To tylko ty - poczułam pulsowanie w głowie. Odruchowo się za nią złapałam.

- Zrobię ci śniadanie - oznajmił Shinsuke widząc mojego kaca. Powoli wstałam i ruszyłam w stronę kuchni, gdzie usiadłam na jednym z krzeseł. Po jakimś czasie postawił przede mną talerz naleśników i 2 tabletki.

- Dobrze mieć taką żonę jak ty! - powiedziałam i poklepałam chłopaka po ramieniu.

- Wolałbym męża z mniejszą skłonnością do alkoholizmu niż ty - spojrzał na mnie poważnie - Zawsze mogę zażądać alimentów i połowy domu. Rzuć alkohol.

- Nie pije tak często - powiedziałam łykając tabletki. Fioletowowłosy podał mi jakieś ubrania

- Idź wziąć prysznic. Śmierdzisz wódką - Bez słowa poszłam do łazienki. Umyłam się i ubrałam. Cały czas towarzyszyło mi to dziwne uczucie, że może tu wejść... Chyba zacznę się kąpać z maczetą. Będę się czuć bezpieczniej. Ciekawe co Takasugi robił jak się przebierałam... Może już sobie poszedł? Odłożyłam brudne ciuchy do kosza na pranie i wróciłam do kuchni. Niestety on tam był i... zmywał naczynia.

- Melduje się świeża i pachnąca! - ogłosiłam stając koło mężczyzny. Spojrzał na mnie i wytarł ręce w ścierkę leżącą obok zlewu. Usłyszałam dzwoniący telefon. Podeszłam do niego i odebrałam. Po kilkunastu minutach wróciłam.

- Motako jest w ciąży z Siwym! - krzyknęłam. Shinsuke popatrzył na mnie zdziwiony.

- Hę? - tylko tyle udało mu się powiedzieć.

- Spoko. Tylko żartowałam - zaśmiałam się i machnęłam ręką. Uśmiech zniknął z mojej twarzy - Mamusia przyjeżdża...- Usłyszałam pukanie do drzwi. Ale kto to mógł być? Poszłam to sprawdzić. Był to nikt inny jak... - M-mamusia?! - serce podeszło mi do gardła. - C-co ona tu robi tak wcześnie?!

Takasugi przyglądał się mojej mamie przez wizjer w drzwiach.
- Ty... - zmierzyłam go wzrokiem.
- Ja? - spojrzał na mnie. - Co ja?
- Ona nie może cię zobaczyć!
- Dlaczego? - patrzył na mnie pytająco.
- Masz szlafrok w motylki, sandały i bandaż na ryju... Wyglądasz jak typowy menel! Nie może cię tak zobaczyć! - pociągnęłam go za rękę do mojego pokoju. - Masz tu zostać i nie wychodzić aż nie ubierzesz się jak człowiek. Możesz pożyczyć moje dresy - Wyszłam z pokoju podchodząc do drzwi wejściowych. Przekręciłam kluczyk i otworzyłam

-Mamusia... - uśmiechnęłam się krzywo - Jak dobrze cie widzieć. Stęskniłam się...- starałam się mówić najbardziej przekonująco jak tylko umiałam.

- Rzeczywiście... Może trochę wcześnie przyszłam. Ale tobie to na pewno nie przeszkadza. - Nawet na mnie nie spojrzała. Od razu poszła do salonu, a ja za nią. Usiadła na kanapie, rozglądając się po pokoju.

- Trochę... - Westchnęłam głośno. - Mogłabyś mówić kiedy przyjdziesz.

- Mogłabyś częściej tu sprzątać. Tyle kurzu i brudu... Aż wstyd się przyznać, że jesteś moją córką.

- Oczywiście - czułam jak gotowała się we mnie krew. Dobrze, że jeszcze nie widziała Takasugiego... Chyba by mnie wydziedziczyła.

-Napijesz się czegoś? - zapytałam ze sztucznym uśmiechem

-Herba​ty. Z miodem. Lipowym najlepiej - powiedziała dalej się rozglądając. Pobiegłam do kuchni nastawić wodę. Usłyszałam jak drzwi sąsiedniego pokoju się otwierają. Stanął w nich Takasugi ubrany w mój dres. Normalnie wybuchnęłabym śmiechem... Jednak teraz wcale nie było tak zabawnie. Mama odwróciła głowę i spostrzegła fioletowowłosego​. Mierzyła go wzrokiem dobre kilka minut.

-Dzień dobry... - wymamrotał Shinsuke patrząc w jej stronę.

- Łał... Wyglądasz całkiem... Normalnie? - wciąż powstrzymywałam śmiech.

- Haha... Idę zapalić. - wyciągnął z kieszeni fajkę i poszedł na balkon. Chyba nie podobał mu się mój pomysł z dresami.
- Nie obrażaj się! Wyglądasz prawilnie! - zaśmiałam się cicho.
- Córko... Kim jest ten chłopak? - odezwała się mama i przyglądała mi się dokładnie jakby chciała wciągnąć ze mnie całą prawdę.

-To Takasugi Shinsuke. On... -myślałam nad tym co powiedzieć - Jesteśmy zaręczeni! - wypaliłam pierwsze co mi przyszło do głowy. Zielonooki stojący na balkonie spojrzał na mnie dyskretnie a mama stała z szeroko otwartymi oczami nie wierząc w to co właśnie usłyszała. 

Blask KsiężycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz