Rozdział 1

240 13 0
                                    

Następnego dnia jak gdyby nigdy nic poszłam do pracy. Fucha ochroniarza w Biedronce jest ciężka. Na każdym kroku czeka ktoś z zamiarem kradzieży. Na szczęście dzień mi się nie dłużył i po jakim czasie mogłam wyjść z roboty. Przed Biedrą stała moja banda. Dresy. Jak zawsze po pracy poszliśmy pobić, zastraszyć i okraść ludzi z osiedla. Przywitałam się z ziomkami. Byli na prawdę prawilnymi ludźmi. Usiedliśmy na najbliższej ławce. Moją uwagę przykuła bardzo specyficzna osoba. Ten dziwny strój i bandaż na ryju... Co za oszołom?!

-Ej! Ty! - krzyknęłam. Odwrócił się w moją stronę z pedofilskim uśmiechem.

-Ej! Ty! - powtórzyłam z delikatnym rumieńcem - Na co się jopisz?! - stawiałam się cichemu dziwakowi. Czego on chce? Czemu się tak na mnie patrzy?

-Mam mu przywalić? - odezwał się Wiśnia.

-Zostaw go! - uciszałam kolegę - Czemu się tak na mnie gapisz? Chcesz w mordę? - Fioletowowłosy tylko się zaśmiał i zapalił fajkę. Co za wkurzający typ! Już dawno dostałby manto, ale kultura nie pozwala. Że też tacy ludzie istnieją!

- Nie umiesz, kurwa, mówić?! - krzyknęłam, coraz bardziej powstrzymując swoją pięść. Chwyciłam go za kołnierz a moi kumple wstali.

-Zaraz będziesz gadał jak na spowiedzi! - przystawiłam pięść do jego twarzy.

-Dobra... - zaczęłam spokojnym tonem - Zacznijmy... Twoje imię i nazwisko, data urodzenia, pesel, adres zamieszkania, gęstość kości, panieńskie nazwisko matki...

- Takasugi Shinsuke - odskoczyłam od niego. Więc jednak gada!

-Czemu wcześniej się nie odzywałeś? I dalej nie odpowiedziałeś na wszystkie moje pytania!

-Wątpię, że obchodzi cię panieńskie nazwisko mojej matki. Za to uprzejmość nakazuje samemu się przedstawić, zanim zapyta się o to kogo innego - powiedział. Co za denerwujący kole! Zaraz nachyta w ryj!

- Na prawdę prosisz się, żeby ci wyjebać! - puściłam go - Co ty tu robisz, dupku? To nasza dzielnia! - chłopak spojrzał na mnie jak na idiotkę.

- Jaka nowa zasada? - zapytał, dalej paląc fajkę. On chyba miał tam co więcej niż zwykły tytoń. Ale palić w fajce? Koleś do końca zgłupiał - Nie można już spacerować i cieszyć się ciepłymi promieniami słońca?

- Na naszej dzielnicy nie można! - słyszałam jak moi przyjaciele rozmawiają ze sobą. Zadawali sobie ciągle to samo pytanie "Po kiego ona z nim jeszcze gada?" Sama się nad tym zastanawiałam. Było w nim co interesującego. Nie mogłam oderwać wzroku od jego... Oka? To było dziwne...

-Ych...- otrząsnęłam się. Jestem zbyt miła! Czas to zmienić.

- Dawaj portfel! - rozkazałam. Ponownie złapałam go za kołnierz, żeby mi nie uciekł. Chociaż w razie czego Chudy by go dogonił. Jest szybki.

- Nie słyszałeś? - z ławki podniósł się Siwy - Pani prosi o portfel! Mam ci to przeliterować, gnoju!?

- Byłem na spacerze. Nie mam przy sobie pieniędzy. - odpowiedział spokojnie. Przyłożyłam mu pięścią w twarz. Siwy już miał się na niego rzucić, ale pokazałam mu gestem ręki, żeby usiadł.

-On jest mój! - oznajmiłam- Zrównam jego twarz z ziemią! - Shinsuke delikatnie chwycił moją rękę, którą przed chwilą miał na twarzy.

-Kobieta nie powinna się bić. Zwłaszcza tak delikatną dłonią jak twoja - powiedział spokojnie, uwalniając się z mojego ucisku. Nie boi się nas? Nie ucieka?

-Co? Ale... Czemu ty... - odsunęłam się od niego - Idź sobie i nie wracaj! Bo Gruby i Siwy pokażą ci gdzie twoje miejsce! - odwróciłam się i usiadłam między Wiśnią i Łysym. Spojrzałam jeszcze raz na chłopaka w fioletowych ubraniach.

Blask KsiężycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz