Wstałam leniwie z łóżka po czym pierwsze co zrobiłam to odblokowałam mój telefon i już na wstępie zostałam zalana tysiącami wiadomości. Tym razem nadawcą ich nie był jak to było już w zwyczaju Luke, lecz moja przyjaciółka Sophia. Cicho westchnęłam i zaczęłam czytać nieodebrane wiadomości.
Sophia: Hej, Lou mam sprawę
Sophia: Musimy się spotkać
Sophia: To ważne
Sophia: Właściwie mam nie jedną, a trzy sprawy
Sophia: W ogóle mam chyba jakieś rozdwojenie jaźni XD
Sophia: Nie wiem czy jestem szczęśliwa, czy smutna
Sophia: Raz skaczę po łóżku ze szczęścia, a za chwilę ryczę w poduszkę
Sophia: Możliwe też że za dużo kawy wypiłam xd
Sophia: Odezwij się jak będziesz dostępna
Louiza: Mam takie pytanie retoryczne, co ty robisz o 3 w nocy?
Sophia: Huh, to zależy, na przykład wczoraj zaczęłam śpiewać karaoke i sąsiedzi wezwali policje, że ktoś robi ipreze, więc trochę przypał, ale to nie wszystko...
Louiza: To było pytanie retoryczne
Louiza: Ale nie ważne już. Co chciałaś?
Sophia: Żebyś ruszyła swoją upośledzoną dupę i wyszła z domu, żeby spotkać się z twoją najlepszą, najpiękniejszą i najcudowniejszą przyjaciółką
Louiza: Mówisz o mojej pizzy z ananasem? Zdecydowanie jest najlepsza, najpiękniejsza i najcudowniejsza i do tego najpyszniejsza, jeszcze dodam ;)
Sophia: Mówię o sobie baranie -,-
Louiza: Uraziłaś moją dumę, rasisto pizzy z ananasem -.-
Sophia: Nie rozumiem jak ty możesz to jeść
Sophia: Ale mniejsza z tym spotykamy się pod naszą kafejką za 15 minut, czekam
Louiza: Dobra już, zaraz będę, muszę się ogarnąć trochę
Sophia: Spoko, czekam
Odłożyłam telefon na szafkę nocną, po czym weszłam do łazienki, wybierając uprzednio przyszykowane rzeczy. Ubrałam biały crop top i zwykłe drzinsy, a na to zarzuciłam szary, długi kardigan. Zrobiłam jeszcze cadzienny makijaż i wyszłam z domu, kierując się w docelowe miejsce.
***
Razem z Sophią siedziałam w pobliskiej kawiarence, gdzie uwielbiałyśmy przebywać. Miejsce było nie wielkie jednak miało w sobie mnóstwo uroku i magi, a unoszący się w powietrzu zapach świerzej kawy i słodkich wypieków rozpieszczał moje zmysły.
-Proszę - kelnerka podała nam wcześniej zamówione napoje.
-Dziękuję - odparłam z szczerym uśmiechem.
-To co mi miałaś powiedzieć? - spytałam przyjaciółki, gdy kobieta odeszła.
-Oh, może zacznę od tego, że Joseph zaprosił mnie na randkę - wyrzczerzyła się dziewczyna odsłaniając swoje białe jak śnieg zęby.
-O Boże Sop, to wspaniale! - zapiszczałam, na co razem wybuchłyśmy śmiechem.
-Ale są jeszcze dwie sprawy - zaczęła.
-To mów - popędziłam ją delikatmnie.
-Najpierw ta zła, czy ta na którą zaczniesz tańczyć na tym stole ze szczęścia? - zachichotała.
CZYTASZ
Kik || L.H.
FanfictionHemmo96: Kocham Cię... Lu590: A ja mam różowego jednorożca w szafie Hemmo96: Ej, czemu kłamiesz? Lu690: Sam zacząłeś