13. ✉

1K 45 22
                                    

Wstałam leniwie z łóżka po czym  pierwsze co zrobiłam to odblokowałam mój telefon i już na wstępie zostałam zalana tysiącami wiadomości. Tym razem nadawcą ich nie był jak to było już w zwyczaju Luke, lecz moja przyjaciółka Sophia. Cicho westchnęłam i zaczęłam czytać nieodebrane wiadomości. 

Sophia: Hej, Lou mam sprawę

Sophia: Musimy się spotkać

Sophia: To ważne

Sophia: Właściwie mam nie jedną, a trzy sprawy

Sophia: W ogóle mam chyba jakieś rozdwojenie jaźni XD

Sophia: Nie wiem czy jestem szczęśliwa, czy smutna

Sophia: Raz skaczę po łóżku ze szczęścia, a za chwilę ryczę w poduszkę

Sophia: Możliwe też że za dużo kawy wypiłam xd

Sophia: Odezwij się jak będziesz dostępna 

Louiza: Mam takie pytanie retoryczne, co ty robisz o 3 w nocy?

Sophia: Huh, to zależy, na przykład wczoraj zaczęłam śpiewać karaoke i sąsiedzi wezwali policje, że ktoś robi ipreze, więc trochę przypał, ale to nie wszystko...

Louiza: To było pytanie retoryczne

Louiza: Ale nie ważne już. Co chciałaś?

Sophia: Żebyś ruszyła swoją upośledzoną dupę i wyszła z domu, żeby spotkać się z twoją najlepszą, najpiękniejszą i najcudowniejszą przyjaciółką

Louiza: Mówisz o mojej pizzy z ananasem? Zdecydowanie jest najlepsza, najpiękniejsza i najcudowniejsza i do tego najpyszniejsza, jeszcze dodam ;)

Sophia: Mówię o sobie baranie -,- 

Louiza: Uraziłaś moją dumę, rasisto pizzy z ananasem -.-

Sophia: Nie rozumiem jak ty możesz to jeść

Sophia: Ale mniejsza z tym spotykamy się pod naszą kafejką za 15 minut, czekam

Louiza: Dobra już, zaraz będę, muszę się ogarnąć trochę

Sophia: Spoko, czekam 

Odłożyłam telefon na szafkę nocną, po czym weszłam do łazienki, wybierając uprzednio przyszykowane rzeczy. Ubrałam biały crop top i zwykłe drzinsy, a na to zarzuciłam szary, długi kardigan. Zrobiłam jeszcze cadzienny makijaż i wyszłam z domu, kierując się w docelowe miejsce. 

***

Razem z Sophią siedziałam w pobliskiej kawiarence, gdzie uwielbiałyśmy przebywać. Miejsce było nie wielkie jednak miało w sobie mnóstwo uroku i magi, a unoszący się w powietrzu zapach świerzej kawy i słodkich wypieków rozpieszczał moje zmysły. 

-Proszę - kelnerka podała nam wcześniej zamówione napoje.

-Dziękuję - odparłam z szczerym uśmiechem. 

-To co mi miałaś powiedzieć? - spytałam przyjaciółki, gdy kobieta odeszła.

-Oh, może zacznę od tego, że Joseph zaprosił mnie na randkę - wyrzczerzyła się dziewczyna odsłaniając swoje białe jak śnieg zęby. 

-O Boże Sop, to wspaniale! -  zapiszczałam, na co razem wybuchłyśmy śmiechem. 

-Ale są jeszcze dwie sprawy - zaczęła.

-To mów - popędziłam ją delikatmnie.

-Najpierw ta zła, czy ta na którą zaczniesz tańczyć na tym stole ze szczęścia? - zachichotała.

Kik || L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz