Część II~Miłosne Rozterki Młodszego Brata

32 4 3
                                    

||Narracja 3-osobowa||

***

Zapadł zmrok...
Otulając zielone okolice lekkim snem.
Piaskowy dziadek przechadzał się szarymi uliczkami, rozsypując złociste kryształki...
To właśnie pod tym atramentowym niebem...
Ktoś wciąż nie spał.


Zmieniający barwy zegarek wskazywał godzinę 23:23.
Zaś czekoladowooki chłopiec wylegiwał się w swoim miękkim łóżku, czytając „Kwiaty na Poddaszu", gdy oto do jego pokoju wszedł nieco wyższy młodzieniec.
- Och? Ryouta..? - zadziwił się tą późną wizytą - Coś się stało..?
- Nie, ale... - zawstydził się lekko, uśmiechając niezręcznie - Mógłbym dziś...Spać z Tobą..?
- [Spać...Ze mną..?] - zamyślił się - Dlaczego tylko z jego ust to brzmi jakoś dwuznacznie..? - nawet nie zorientował się, iż wypowiedział to zdanie na głos.
- Słucham..?
- Och..?! Ach...Nic, nic~!! - machał nerwowo dłońmi - Oczywiście, że możesz dziś spać przy mnie - zaprosił go, unosząc pościel.
- [Beru-nii...] - z radością przyjął to urocze zaproszenie.

Nie od razu zasnęli...
Długo jeszcze rozmawiali.
- Ach...Więc to dlatego tak wtedy zareagowałeś..?!
- Tak...Widzisz... - westchnął cichutko - Przez to jaki jestem, musiałem się wyprowadzić...Nie wytrzymałbym dłużej tego obrażania...Gdy mi to powiedziałeś, przeraziłem się... - jego twarzyczka nagle przybrała ten przykry wyraz - Bałem się, że i ciebie będą gnębić...Że może nawet... - usilnie tłumił w sobie napływające łzy - Że być może...Nawet coś ci się stanie...Bo nie wytrzymasz tego terroryzmu...
- [Beru-nii...] - nie mógł nic na to poradzić, gdy On wyrażał się z tak głęboką troską na jego temat...Był szczęśliwy, niewiarygodnie szczęśliwy - [Żebyś Ty tylko wiedział...] - tak bardzo pragnął czule Go objąć, wyjawić całą prawdę, ale wiedział, że nie jest na to gotów...I być może nigdy nie będzie - A właśnie!
- Hm?? - spojrzał na niego pytająco.
- Jeśli jesteś bi, to znaczy, że podobają ci się przedstawiciele obu płci, tak?
- Uch...To niedokładnie jest tak w moim przypadku... - oparł się wygodniej o poduszkę, całkowicie kładąc - Widzisz, Ryouta...Ja po prostu uważam, że jeśli mielibyśmy porzucić marzenia o byciu z ukochaną osobą tylko przez to, iż byłaby innej płci, niż my preferujemy...To byłoby głupie i zbyt okrutne, nie sądzisz..?
- Ach... - te piękne słowa zrodzone w tak mądrej główce, poruszyły jego serce - O..Oczywiście..! [Ja właściwie mam tak samo...]
- Dlatego widzisz...Ja nie chcę się ograniczać. Jeśli to osoba, która jest mi przeznaczona, dlaczego mam pozwolić czemukolwiek stanąć sobie na drodze?
- Tak...Gdy to prawdziwa miłość, nie istnieją żadne granice, prawda..?
- Tak uważam.
- Ale...Żadne?? - musiał się upewnić.
- Żadne.
- Żadne, żadne??
- O co ci właściwie chodzi, Ryouta..? - zmierzył go wzrokiem.
- A..Ach, o nic, o nic..! Ehehehe... - znów ten śmiech. Zdradzał go jak nic innego.
- Heh... - jednak Beru postanowił pozostawić to tak, jak jest - [Powie mi, gdy będzie gotów...Prawda?]
- Beru-nii...
- Tak??
- A Ty...Lubisz...Albo masz kogoś..? - obawiał się szczerze odpowiedzi na to pytanie, które jednak musiał zadać.
- Nie... - przeciągnął się - Nie chciałbym się spotykać z kimś niewłaściwym... [Już to przerabiałem...]
- Och...Rozumiem... [Całe szczęście...] - kamień opadł mu z serca - [Gdyby...Gdyby Beru-nii...] - wyraźnie posmutniał - [A ja Go...Tak bardzo...]
- Ryouta?? Coś się stało..? - dotknął jego lewego policzka.
- [Ach..?!O////O] N..Nie... - starał się zachować spokój, kiedy to miłość jego życia była tak blisko - J..Jestem tylko troszkę zmęczony...
- Rozumiem...A właśnie, Ryouta...
- Tak..?
- A ty masz kogoś..?
- Ech..?? N..Nie mam...!>////<
- Hehehe...Rozumiem - coś nakazywało mu jeszcze go pomęczyć - A...Kogoś, kogo lubisz..?
- Ach... - to było to. To jedno pytanie.
- "Ach"..? Czyli, że tak? ^^
- J..Jest ktoś...Kogo...Darzę...Szczególnym uczuciem...
- [Ryouta...] - obrócił się tak, by móc nieustannie na niego patrzeć - I czy on wie..? Ta wyjątkowa osoba..?
- N..Nie... - pokręcił głową, która była spuszczona tak nisko jak się tylko dało.
- Dlaczego..?
- P..Ponieważ...To...To najpewniej... - nie mogło mu to przejść przez gardło.
- Ryouta..?
- T..To... - pierwsze kropelki spadły na jasną pościel - T..To...Jednostronne..!
- [Jednostronne..?] Hej... - gładził jego twarz - Jeśli nigdy nie spytałeś...Skąd możesz wiedzieć..?
- B..Bo wiem..! - rozpłakał się.
- Głupi... - przytulił go mocno - Kto mógłby się w tobie nie zakochać..?
- E..Ech..?
- Głupi Ryouta...
- [B..Beru...] - wtulił się w ukochanego brata najmocniej jak tylko potrafił - [A...Ty...Mógłbyś..?]
- Spokojnie...Wszystko będzie dobrze... - uspokajał go.
Na krótki moment...
Cały świat przestał istnieć.
Gdy On...
Ta najważniejsza osoba była tak blisko,
Dając nadzieję...
Na szczęśliwą miłość.
I oto wtedy drzwi sypialni otworzyły się, a w nich stanęła para dzieci.
- Ech..?! - spojrzeli się obaj, zaczerwienieni.
- Onii-chan..! - w ramionach trzymali po poduszce - Możemy spać z tobą..?
- Heh... - uśmiechnął się pod nosem - Oczywiście...
- Phi... - Ryouta nie do końca był z tego zadowolony.
- Yaay~!! - wskoczyli szybko na maleńkie łóżko, na jakim po chwili już wszyscy się upychali.
- T..Troszkę ciasno... - wiercił się Kokoro.
- N..No co ty nie powiesz..? - marudził wkomponowany w ścianę turkusowooki.
- Ech..? Ryouta nii-chan, co się stało? - młodszy z bliźniaków szybko zauważył poczerwieniałe oczy wyższego chłopca.
- N..Nic... - jeszcze chwilami pociągał nosem.
- Hmm...

Wszyscy Kochają BeruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz