Część IV~Wszyscy Chcą Spać z Beru

19 3 0
                                    

||Narracja 3-osobowa||

***

|ULICE OSAKI|


Spacerowali tak razem,
Trzymając się za ręce...
A niebo ponad ich głowami rozpogodziło się,
Dając znak zakończonej burzy.
Nastał spokój.
A teraz...
Było nawet przyjemnie...
Nie przeszkadzał im nawet delikatny, chłodny wietrzyk.
- Ja...Ja Cię kocham, Beru-nii. Tylko Ciebie...Od tak dawna...
- [Ja też chciałem Jemu to wyznać, ale...] - westchnął cichutko - [Ostatecznie jedynie Go pocałowałem] - wciąż jeszcze rumienił się po tym wszystkim, co wydarzyło się w parku.
- Beru-nii? Wszystko w porządku? - zmartwił się.
- Ach..?! T..Tak..~!! O////O
- Hehe~Cieszę się - uśmiech nie schodził mu z twarzy - [Jestem taki szczęśliwy...Czy to może oznaczać, że...] - uważnie go obserwował - [Beru-nii mnie zaakceptował..?]
- R..Ryouta, ja czuję ten Twój wzrok - peszył się.
- A...Ach...Ehehe~ - zaśmiał się niezręcznie, rozglądając wokoło - [Jest miło. Naprawdę miło...] - dotyk jego ciepłej dłoni to było to, czego najbardziej potrzebował.
By miłość jego życia...
Chciała z nim zostać.
By On również go kochał,
By zaakceptował...

***

Gdy tylko wrócili do domu,
Ryouta zajął się odarciami swojego brata.
A następnie całą czwórką przygotowali kolację, do której prędko zasiedli.
Reszta wieczoru przeminęła spokojnie,
Bez kolejnych złowrogich prognoz...

***

Następnego dnia...
|SALON FRYZJERSKI FAIRY HAIR|


Czekoladowooki młodzieniec właśnie dotarł na miejsce, wchodząc prędko do środka.
- Dzień dobry - oznajmił radośnie.
- O, siemka Beru - okazało się, iż wszyscy już go wyczekiwali - Dobrze, że jesteś.
- Hm??
- Chciałeś coś wczoraj ode mnie? - spytał kolega z pracy.
- Och?Nie. A dlaczego pytasz?
- Ach, bo dzwoniłeś do mnie wieczorem, ale się nie odezwałeś...
- Proszę..? - skrzywił się - Nie dzwoniłem do ciebie.
- Dzwoniłeś.
- Do mnie też!
- I do mnie! - dookoła jego osoby zebrali się pozostali obecni pracownicy.
- T..To musi być jakaś pomyłka - uśmiechnął się niezręcznie.
- Nie,nie - jedna z fryzjerek pokręciła stanowczo głową - Dzwoniłeś do mnie i coś bełkotałeś...
- Ja..? Oo''
- Tak.
- To niemożliwe... - zapierał się.
- Ale dzwoniłeś do nas wszystkich.
- Beru, czy ty coś piłeś..?
- O..Odbiło wam..?! - oburzył się - Przecież dobrze wiecie, że jestem niepijący! [Poza tym nie miałem kiedy skorzystać z telefonu..! Przecież byłem z Ryoutą...] Ach! - w ten go olśniło - C..Chyba wiem już, co się stało...
- Tak? Co takiego? - nie kryli zaciekawienia.
- Podejrzewam, że pewne dwa skrzaty dobrały mi się do komórki... - poziom jego irytacji wzrósł krytycznie.
- Skrzaty?
- [Och, wy tylko poczekajcie, jak wrócę do domu...] - zacisnął dłoń na pasku od swojej torby - [To-chan, Ko-chan!! +0+]

***

Po południu...
|MIESZKANIE TACHIKAWÓW|


Całe rodzeństwo zebrało się w salonie.
I szykowały się problemy...
Zdenerwowany Beru stał pośrodku pokoju, z ramionami skrzyżowanymi na wysokości klatki piersiowej,
Zaś para bliźniąt siedziała na kanapie, bojąc się ruszyć.
Z kolei turkusowooki opierał się o futrynę, przyglądając wszystkiemu w ciszy.
- A teraz, chłopcy... - uśmiechnął się sympatycznie - Macie mi coś dopowiedzenia? ^^
- U..Uch - Kokoro nie był pewien, cóż powinien zrobić - [Tororo-chan?] - jego bliźniak jedynie pokręcił lekko głową w odpowiedzi - N..Nu-uh! -zrobił to samo, nieco bardziej nerwowo.
- Hyyy... - przymknął powieki - Czyli jednak? Zatem, pozwólcie, że odświeżę wam dwojgu pamięć - wyjął prędko dwa telefony komórkowe - Wiecie co to jest?
- W..Wasze telefony u3u
- Dokładnie, Ko-chan ^^
- I..I co z nimi..?
- Ach. W zasadzie to nic, poza maleńkim szczegółem...
- Jakim?
- Ano takim, że... - pochylił się nad nimi - Karty obu z nich są wycyckane do czysta!
- [On wie! Onii-chan wie..! Q0Q]
- [Kokoro-chan, nie panikuj] - komunikowali się ze sobą telepatycznie - No i co w związku z tym? My nic nie wiemy.
- Och... [Czyli idziecie w zaparte...]
- [Kurcze, cieszę się, że nie jestem w ich skórze...] - zacieszał nastolatek - [Beru-nii jest naprawdę rozgniewany...]
- Beru nii-chan - ponownie zaczął najmłodszy z rodzeństwa.
- Tak, To-chan?
- Istnieje coś takiego jak domniemanie niewinności - oznajmił krótko.
- W..Właśnie..! A..Albo..Um..Ano...Wiem! Amnestia!
- Heh - był pod wrażeniem poziomu ich zuchwalstwa - Przykro mi, ale nie tutaj - pokręcił głową - Jeśli ktoś robi źle w tym domu, to musi się przyznać, albo ponieść konsekwencje swoich czynów.
- K..Konsekwencje?! - jęknęli.
- Dokładnie. Lepiej dobrze to przemyślcie - przestrzegł.
- Ne, Tororo-chan...Może jednak powiemy..? - w pokoju rozpoczęły się szepty.
- No coś ty! Beru nii-chan tak nas tylko straszy! - zapewniał go.
- M..Myślisz?? Q0Q
- Oczywiście! On jest zbyt miły, by nas ukarać.
- M..Masz rację! [Czyli,że nie musimy mówić?] - zamyślił się.

Wszyscy Kochają BeruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz