11

1.4K 60 22
                                    

Scout

Dzisiaj jest dzień, w którym po raz pierwszy stanę na scenie i zaśpiewam kilka piosenek, a widownia będzie mi biła brawa za udany występ. Zawsze chciałam to zrobić. To było moje marzenie, które zapoczątkował mój pierwszy singiel zaśpiewany pod prysznicem. Miałam wtedy raptem 5 lat. Ćwiczyłam śpiewanie piosenki dla dzieci, którą niegdyś słyszałam w telewizji. Była fajna ale już nie pamiętam słów.

Chciałabym żeby było niesamowicie, żeby się udało. Ale się boję. Boję się braku akceptacji. Boję się, że ktoś rzuci we mnie pomidorem, będzie kazał zejść ze sceny albo po prostu obrażał. Dlatego też się nie wyspałam. Do godziny 3.00 byłam na nogach. Dopiero potem udało mi się zasnąć. Ale już o 6.30 musiałam wstać. Kiedy zobaczyłam się w lustrze stwierdziłam, że wyglądam strasznie. Lekko to zmieniłam przemywając twarz zimną wodą. Potem się uczesałam i teraz wyglądałam już w miarę dobrze. Poszłam zjeść śniadanie. Ze zmęczenia prawie zasnęłam i moja twarz wylądowałaby w misce z płatkami z mlekiem. Ale na szczęście tak się nie stało. Jadłam tak wolno, że nie zauważyłam, że zaraz się spóźnię na autobus. Szybko wybiegłam z domu i popędziłam na przystanek. Zdążyłam. Skasowałam bilet, oparłam głowę o szybę i próbowałam wyrównać oddech.

Dojechałam na przystanek Cassie. Była ubrana w białe spodnie do kostek i (chyba) fioletowo-białą koszulę w kratkę. Pięknie.

-Hej - przywitała się przytulając się do mnie. - Nie odpisałaś. Bałam się, że się spóźniłam albo coś ci się stało.

-Przepraszam. Prawie spóźniłam się na autobus. Próbowałam złapać oddech.

-Aha. Nie wyspałaś się, co?

-Do 1.00 ćwiczyliśmy. Potem nie mogłam zasnąć - nastąpiła chwilą ciszy. - A ty się wyspałaś?

-Powiedzmy. Dosyć długo pisałam z Kevinem.

No tak. Bo co innego, co nie?

Patrzyłam przez okno. Nie miałam ochoty na jakąkolwiek rozmowę. Cassie też się nie odzywała. Ona jednak nie podziwiała widoków za brudnym oknem autobusu. Patrzyła na mnie. Czułam to. Czułam jej spojrzenie na każdym (możliwym) centymetrze mojego ciała. I chyba nie patrzyła się na mnie "od tak" . Miała jakiś powód. Ale jaki? Przestała na mnie patrzeć kiedy zbliżałyśmy się do przystanku, na którym wysiadamy.

-Jesteśmy - powiedziała ochrypłym, seksownym głosikiem. Wyszłyśmy z autobusu i poszłyśmy do szkoły. Szłyśmy w milczeniu. Kiedy byłyśmy już na miejscu, każda skierowała się do swojej szatni. Potem chciałam pójść do niej ale zmieniłam zdanie kiedy zobaczyłam Kevina idącego w tym samym kierunku. Patrzył na mnie tak jakby chciał mnie zabić. Dosłownie. Zrezygnowana poszłam pod swoją salę. Po drodze poczułam ciepło na moich plecach, chociaż nikt mnie nie dotykał. To znowu jej spojrzenie. Cassie patrzyła na mnie. Nie widziałam tego bo stałam tyłem. Chwilę potem usłyszałam jak ktoś za mną biegnie. Kroki było słychać coraz głośniej.

-Scout! - to moje imię. Odwróciłam się. To była ONA. Rzuciła się na mnie. Prawie upadłam na plecy (a raczej na plecak) ale złapałam równowagę. Ręce oplotła na mojej szyi, głowę wtuliła w ramię. Nic nie mówiła. Z każdą chwilą tuliła coraz mocniej. Czekała aż odwzajemnię uścisk. Położyłam moją prawą rękę na jej plecach przy szyi, a lewą niżej, bliżej pasa. Wtuliłam swoją twarz w jej ramię. Chciałabym, żeby to trwało dłużej. Ale nie trwało.

-Miłego dnia - szepnęła mi do ucha swym ochrypłym i niesamowicie seksowny głosem. Nie odpowiedziałam. Odkleiłyśmy się od siebie i poszła do swojej szatni, do Kevina. Ja zaś poszłam pod salę, w której mam pierwszą lekcję.

Lekcje minęły bardzo szybko. Mieliśmy nieoczekiwany apel, na którym nauczyciele i dyrektorka życzyli nam wszystkiego dobrego z okazji zbliżających się świąt Wielkanocnych. Powiedziała również o dzisiejszej imprezie. O której się zacznie, jakie atrakcje, o której jest przewidywane zakończenie.

Make It Real [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz