Panna młoda, odziana w biało-szmaragdową suknię, z gracją weszła do kaplicy, a tysiąc głosów westchnęło z zachwytem. Nieco zawstydzona, poprawiła rude włosy i spojrzała w stronę ołtarza.
Alec przełknął ślinę, próbując pozbyć się dziwnego uczucia, które zagnieździło się w jego gardle.
To nie był jego pomysł, ale jako pierworodny syn i następca tronu, nie mógł sprzeciwić się woli ojca. A jego ojciec za wszelką cenę chciał doprowadzić do sojuszu z królową Jocelyn. Nawet za cenę szczęścia własnych dzieci.
Coraz bardziej zdenerwowany Alec spojrzał na Izzy, która uśmiechnęła się pocieszająco. Z każdym krokiem jego przyszłej żony, młody Lightwood coraz bardziej chciał stamtąd uciec. I to jak najdalej.
W końcu Clary stanęła przy ołtarzu. Uśmiechnęła się nieśmiało i, choć starała się to ukryć, dało się zauważyć, że i jej ten mezalians niezbyt się podoba.
Młodzi patrzyli po sobie niepewnie, gdy kapłan rozpoczął uroczystość. Alec w duchu modlił się o cud, do ostatniej chwili miał nadzieję, że do ślubu jednak nie dojdzie. Jednak, kiedy kapłan polecił mu powtórzyć słowa przysięgi, resztki jego optymizmu uleciały.- Ja, Alexander... - zaczął, lecz w tym momencie nad ich głowami rozległ się potężny grzmot.
Ciężkie, dębowe drzwi otworzyły się z hukiem, a całą kaplica wypełniła się dziwną, fioletową mgłą.
- Czyżby ktoś zapomniał zaprosić mnie na wesele? - rozległ się donośny głos - Duży błąd.
- Magnus! - król zerwał się z miejsca - Straże!
- Nie kłopocz się, Robercie. - mruknął mag i pstryknął palcami, a wszyscy obecni na sali znieruchomieli - Spokojnie, czar minie za kilkanaście minut. Albo godzin, nie pamiętam...Alec gwałtownie nabrał powietrza, gdy postać maga wyłoniła się z mgły. Wielokrotnie słyszał raporty i historie o tym, jak to armia wielkiego i potężnego Magnusa nękała oddziały ich wojska, więc zdecydowanie nie spodziewał się kogoś tak...niezwykłego.
Ciężki, bogato zdobiony płaszcz maga, lekko falował na wietrze, którego zdecydowanie nie powinno być w kaplicy. Delikatny, złoty diadem zakończony fioletowym kamieniem, opierał się na czole Magnusa, podkreślając jego złote oczy.- Wspaniała uroczystość. - powiedział Magnus, bezczelnie przechadzając się wśród gości - Lady Jocelyn, wyglądasz olśniewająco jak zawsze.
Mag powoli podszedł do ołtarza. Alexander obserwował go uważnie, starając się wyrwać spod działania zaklęcia.
- Łapy precz od mojej córki, Bane. - warknęła Jocelyn, gdy Magnus dotknął ramienia Clary.
- Cóż, jeśli chcecie jeszcze kiedyś zobaczyć naszą słodką Clarissę, książę będzie musiał przybyć jej na ratunek.
- Jak śmiesz?! - ryknął Robert.Ale Magnus uśmiechnął się tylko i zniknął razem z księżniczką w obłokach fioletowej mgły.
*
- To wszystko moja wina! - ryknął Jace, nerwowo chodząc po komnacie Alexandra - Jestem cholernym kapitanem straży, powinienem być przygotowany na wszystko! A pozwoliłem porwać pannę młodą sprzed ołtarza! Świetna robota, Jace.
- Daj spokój. - powiedział cicho Alec.
- Co 'daj spokój'?
- Jace... - zaczęła miękkim głosem Isabelle - Potrzebujesz świeżego powietrza. Idź się przejść.
- Wcale ni... Dobra, tylko już tak na mnie nie patrz. - mruknął i wyszedł, trzaskajac drzwiami.Alec westchnął ciężko, spoglądając na siostrę.
- Wiesz... - zaczął - Głupio mi to mówić, ale to porwanie jest dla mnie wybawieniem.
- I tak musisz po nią iść, wiesz?
- Wiem. - mruknął niezadowolony - Ale, przynajmniej na razie, ślub odwołany. Może by ją jednak tam zostawić...?
- Alec.
- Wiem. - powtórzył.Król, bojąc się o losy i tak już lichego sojuszu, zarządził natychmiastową akcję ratunkową.
- To ja powinienem tam iść... - burknął Jace, gdy Alec wsiadał na konia - Jestem w końcu kapitanem straży, czy nie?
- I właśnie dlatego powinieneś zostać i pilnować porządku. - odparł spokojnie Alexander - Poza tym, słyszałeś maga. To ja mam ją uratować.
- Ta, bo pilnowanie porządku wcześniej poszło mi tak wspaniale. Suczysyn sprzątnął mi Clary sprzed nosa, a ja nie mogłem nic zrobić.
- Znam ją może z pięć dni, a już sprawia więcej kłopotów, niż jest warta. - mruknął Alec pod nosem.
- Co?
- Mówiłem, że ją znajdę. Ty się zajmuj wszystkim tutaj i opiekuj się Izzy. Nie pozwalaj jej się zbyt często wymykać samej.
- Rozkaz.Alec położył dłoń na ramieniu brata.
- Dam sobie radę. Wrócę najszybciej jak to będzie możliwe.
- Uważaj na siebie.
- Jak zawsze. - uśmiechnął się ponuro i ruszył.
CZYTASZ
This is my Kingdom come || Malec
FanfictionKsiążę Alexander miał właśnie poślubić piękną księżniczkę i zapewnić królestwu sojusz z potężnym sąsiadem, gdy okrutny mag porywa jego narzeczoną.