Stęsknione dłonie, niecierpliwie krążące po rozgrzanych ciałach. Ledwie wyszeptane imiona. Krótkie, gorące oddechy, przyjemnie parzące spragnioną skórę. I jego złote, rozpalone oczy, pełne miłości i pożądania.
Alec potrząsł głową, by pozbyć się niesfornych myśli. Miał teraz o wiele ważniejsze zajęcia, niż odpływanie w czczych mrzonkach. Lecz, gdy tylko na powrót udało mu się skupić na raportach, które dostarczył mu Jace, rozproszyło go pukanie do drzwi.
- Alec? - usłyszał głos Clary. Naprawdę, Fairchild była ostatnią osobą, którą chciał teraz widzieć - Alexandrze, mogę wejść?
Alec podszedł do drzwi i otworzył je z wielką niechęcią. Clary wpatrywała się w swoje dłonie. Była ubrana w jedną ze skromniejszych sukienek Isabelle, a rude loki spływały swobodnie na jej plecy.
- Musimy porozmawiać. - powiedziała cicho, jakby niepewnie.
Alec bez słowa wpuścił ją do swojej komnaty. Dziewczyna usiadła na jego łóżku, czekając, aż ona zrobi to samo. Lightwood westchnął ciężko, ale spełnił jej oczekiwania.
- Alec, ja... Ja nie mogę za ciebie wyjść.
Z jakiegoś powodu chłopak odczuł ulgę. Jednak - prawo jest prawem - A stanowi je jego ojciec.
- Nie sądzę, żebyśmy mieli jakiś wybór. Mój ojciec i twoja matka podjęli już decyzję.
- Rozumiem, ale...
- Jeżeli to cię pociesza, to ja też nie chcę się z tobą żenić, Fairchild.Clary niemal uśmiechnęła się pod nosem. To, że oboje byli przeciwni temu mezaliansowi, w jakiś pokręcony sposób nawiązało między nimi nić porozumienia.
- Wiem, że ty i Jace macie się ku sobie. Trudno było tego nie zauważyć. Wiem, że to jego chciałabyś poślubić, ale to może nie być możliwe.
- Mogę spróbować przekonać moją matkę, możemy renegocjować warunki sojuszu...
- Nie. - uciął Alec - Nie będzie takiej potrzeby.Clary spojrzała na niego zdziwiona. Ujęła jego dłoń w swoje, małe i delikatne.
- Clarisso, przemyślałem wszystkie nasze opcje i wiem co muszę zrobić. Kocham mojego brata i nie pozwolę, by cierpiał z powodu głupiego sojuszu. Więc składam ci przysięgę, Clary Fairchild. Po naszym ślubie nie będę dzielił łoża z tobą, ani z żadną inną kobietą. Będziesz mogła tajemnicy żyć z Jacem. Urodziny jego dziecko, a ja je usynowię i ogłoszę następcą tronu. Każde z waszych dzieci będzie miało królewskie prawa. Ale nikt poza nami nie może o tym wiedzieć.
- Z...Zamierzasz mimo wszystko dotrzymać ślubów małżeńskich?
- Jak powiedziałem. Nie będę dzielił łoża z żadną kobietą.
- Alec... - głos Clary się załamał - Alec, skazujesz się na samotne życie.
- Zasługuję na nie. - Lightwood uśmiechnął się smutno - Uwierz, zasługuję.
- Jesteś wspaniałym człowiekiem, Alexandrze. Muszę powiedzieć Jace'owi.Clary zerwała się z łóżka, ucałowała Aleca w policzek i niemal wybiegła z jego komnaty. Gorzki uśmiech zniknął z twarzy młodego księcia. 'Było warto', powtarzał sobie w duchu, 'Dla dobra Jace'a i tej irytującej Fairchild, dla dobra poddanych, warto...'
Nie zdążył do końca sformułować myśli, gdy znów do pomieszczenia wpadła Clary.- Powiedziałeś 'żadną kobietą', tak? - zapytała zamykając za sobą drzwi.
- Tak...? - odpowiedział niepewnie Alec, z daleka wietrząc podstęp.
- Ale nie powiedziałeś 'z żadnym mężczyzną'...
- Do czego pijesz, Fairchild?
- Magnus Bane. - odpowiedziała krótko.Alec przełknął ślinę na samo wspomnienie Bane'a i jego snu na jawie. Nie, to było niewłaściwe i musiał się wyzbyć wszelkich uczuć do tego maga. Ojciec surowo potępił by takie zachowanie, więc Alec nie mógł sobie na nie pozwolić. Dla dobra królestwa musiał zniszczyć wszystkie swoje słabości.
- Co z nim? - zapytał z udawaną obojętnością w głosie.
- Miłujesz go.
- Ależ skąd!
- Miłujesz go, Alexandrze.
- Oszczerstwa.
- Na Anioła, ty naprawdę masz się ku niemu... I jakimś cudem udało ci się zniweczyć cały jego plan?! Niesamowite!
- Nie rozumiem o czym mówisz.
- Moje 'porwanie' było zaplanowane. Magnus pewnie zabije mnie, że ci o tym mówię, ale to wszystko była jedna wielka mistyfikacja.
- Co? W jakim celu?
- Magnus już dłuższy czas miał cię na oku. Ale Podziemie jest mocno odizolowane od naszego świata i nie Bane nie wiedział jak nawiązać z tobą kontakt.
- Więc cię porwał? Co za absurd!
- To nie jest tak absurdalne, jak ci się wydaje. Co myślałeś o Magnusie i Podziemnych, zanim trafiłeś do ich świata?
- Nic miłego. Byli dla mnie zepsuci i nie warci powietrza, które zużywają.
- No właśnie. - Clary mówiła do niego, jak do dziecka. Tłumaczyła wszytko ze spokojem i uporem godnym lepszej sprawy - A teraz?
- A teraz... Są tacy jak my.Przypomniał sobie Luke'a, który rzucił się na pomoc Clary. Luke'a, który nie zostawił rannego nieznajomego bez pomocy. Przypomniał sobie obrazy w jednej z sal zamku Magnusa i ich historię. Przypomniał sobie Magnusa, który nie był bezdusznym i bezwzględnym potworem, jak opisywał go ojciec Aleca. Magnusa, który był ciepły. Magnusa, który uśmiechał się za każdym razem, gdy wspominał o swojej rodzinie. Magnusa, który dawał i nie chciał nic w zamian.
- Magnus opowiadał ci kiedyś historię portretów wiszących w Wielkiej Sali? - zapytał Alec, chcąc zmienić temat, na nieco bezpieczniejszy.
- Chyba nie było ku temu okazji.
- Zauważyłaś pewnie, że część z postaci się porusza. Wiesz dlaczego tak jest?
- Bo jest na nie nałożony jakiś czar?
- Nie mylisz się. Magnus mówił, że te obrazy stworzono na samym początku Wielkiej Wojny i w każdym z nich jest zaklęta cząstka istnienia istoty, którą przedstawia. W momencie, gdy mag ginął na polu walki, jego portret ożywał, by mag mógł dalej dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem.
- Czyli naprawdę rozmawiałam z martwym magiem? Myślałam, że Qulbertus blefuje.Alec zaśmiał się cicho. Musiał przyznać, że przy bliższym poznaniu, Clary nie była taka irytująca. Była całkiem rezolutna, choć może nieco zbyt ciekawska.
- Czyli obrazy, które się nie ruszają, należą do tych, którzy jeszcze żyją?
- Albo postanowili odejść.
- Ciekawe, czy Magnus dziwnie się czuje, gdy patrzy na swój portret. To trochę tak, jakby cały czas widział swój nagrobek... Zaraz... Czy ty próbujesz odwrócić moja uwagę od rozmowy?Alec naprawdę chciał zaklnąć, jednak nie wypadało tego robić przy damie, więc tylko ugryzł się w język.
- Alexandrze, jako twoja przyszła żona, proszę cię, byś napisał do Magnusa. Spróbuj z nim porozmawiać.
- Nie pamiętasz co powiedziałem mu przy ostatniej okazji?
- Pamiętam. Ale uważam, że to wszystko wynika z głupiego nieporozumienia. Magnus jest tobą zainteresowany. A skoro i on nie jest ci obojętny...
- Wystarczy. Zastanowię się nad tym, dobrze?Clary uśmiechnęła się pogodnie. Alec miał wrażenie, że Fairchild razem z Izzy uwzięły się na niego. Co gorsza, obie są tak samo uparte.
- Dobrze. - dziewczyna ewidentnie była z siebie dumna - Idę powiadomić Jace'a.
- Idź. - powiedział Alec i zamknął oczy, czekając, aż Clary wyjdzie.Bezwładnie opadł na łóżko, nie mając już siły, by powrócić do raportów.
To będzie długi dzień.~~~
Witam w rozdziale, w którym nic się nie dzieje, a dzieje się tak wiele.
Mam nadzieję, że nie zanudziłam was tymi dialogami....
W kolejnych rozdziałach postaram się bardziej.Całuski,
Dee
CZYTASZ
This is my Kingdom come || Malec
FanfictionKsiążę Alexander miał właśnie poślubić piękną księżniczkę i zapewnić królestwu sojusz z potężnym sąsiadem, gdy okrutny mag porywa jego narzeczoną.