Cisza przed burzą

19 0 0
                                    

Dziwnie znajomy dźwięk wyrwał dziewczynę z letargu. Dlaczego znała tak dobrze tą brzęczącą w pobliżu melodię? Jej telefon uparcie wibrował w małej kieszonce kolorowego plecaka. Spojrzenie wprost w oczy ciemnowłosego zdradzało jego uczucia. Ten ukryty w brązowych oczach błysk, świadczący o zaskoczeniu na jej widok. Uśmiechnęła się blado i w pośpiechu skierowała z powrotem na schody, buszując po wnętrzu plecaka w poszukiwaniu urządzenia. Odebrała od razu, nie zerkając nawet na wyświetlacz, byleby zyskać czas na osobności. Jej współlokatorka zmartwionym głosem wypytywała ją, czy wszystko w porządku.

-Tak - rzuciła pośpiesznie, zamykając za sobą drzwi sypialni. Kolejne pytanie w słuchawce - Wiesz, jestem u dawnego znajomego. Nie martw się, An. Niedługo będę się zbierać i obiecuję, że pomogę ci jutro z tym wszystkim.

Dziewczyna zaplotła ręce na klatce piersiowej i wbiła wzrok w zielony skwer, który widoczny był z okna w pokoju Connora. Przez chwilę nie skupiała się na potoku słów po drugiej stronie słuchawki i wzdrygnęła się lekko, gdy dziewczyna nieco uniosła głos. Westchnęła.

-Słuchaj, pogadamy na mieszkaniu. Teraz jakoś nie mam do tego głowy - usłyszała jakby ciche parsknięcie w okolicy drzwi, które przecież zamknęła za sobą. Ulżyło jej, gdy usłyszała spokojne przytaknięcie ze strony przyjaciółki. Rozłączyła się jednym, płynnym ruchem. Jej wzrok zatrzymał się na dłuższą chwilę na czarnej tafli szkła. Dziwne uczucie przeszyło ją na wskroś. Ściągnęła brwi, podczas gdy jej myśli kłębiły się w niejasne i mało konkretne plątaniny. Odetchnęła głęboko i odwróciła się. Chłopak szybko otoczył ją w talii przedramieniem i przyciągnął ku sobie. Duże, ciemnozielone oczy dziewczyny rozszerzyły się z zaskoczenia, gdy jego usta chwyciły jej. Chłopak jedynie mocniej naparł drugą ręką na ścianę, o którą się opierał. Jego zapach przywiał wspomnienia. Bogata, uwodzicielska woń kwiatów z nutą korzennych przypraw przyćmiła jej zdrowy rozsądek na kilka sekund, które zdawałyby się wiecznością. Ciemnowłosy odsunął się na odległość kilku centymetrów. Jego usta lekko nabrzmiały od pocałunku, a lśniące, brązowe oczy pociemniały. Zamruczał uwodzicielsko i z rozkoszą, przymykając oczy na ułamek sekundy.

-Nawet nie wiesz, jak wielką ochotę na to miałem - szepnął.

Jego pewność siebie i oganiające ją poczucie uległości wobec niego doprowadzały ją wewnętrznie do szału. Miała ochotę wrzeszczeć, szaleć, coś rozwalić... najlepiej jego twarz. Jednak w głębi siebie wzięła głęboki oddech, uspokajając się, jak mantrą buddyjską, że niedługo to wszystko zniknie i więcej go nie spotka... żadnego z nich. Przynajmniej przez kolejne dwa lata, czy rok.

-Palant - rzuciła, kierując się pośpiesznie w stronę drzwi.

Zeszła z takim impetem, że o mało nie zwaliła barkiem chłopaka z nóg. Duży, wzorzysty kubek
w szmaragdowym odcieniu uderzył o drewnianą podłogę i tyle było z niego. Została kałuża herbaty i potłuczone odłamki. Oboje patrzyli pod nogi na miejsce zbrodni. Chłopak skrzyżował ręce na piersi i uniósł brew. Jego wzrok przemknął przez jej twarz i spoczął na ciemnowłosym, stojącym właśnie na schodach. Brad wzruszył jedynie ramionami i oparł dłoń na twarzy, zakrywając usta, ot w naturalnym geście.

-Przepraszam, Con - powiedziała pośpiesznie i przykucnęła, chcąc zebrać odłamki kubka.

Chłopak drgnął i natychmiast złapał dziewczynę za rękę, kręcąc przecząco głową. Widziała, jak kosmyki włosów drażnią jego oczy.

-Odkupię Ci kubek w takim razie - powiedziała, podnosząc się do pionu - W ogóle miło było cię znów spotkać...Was - poprawiła się szybko, przypominając sobie o stojącym tuż za jej plecami wokaliście - Muszę jednak już się zbierać, bo mam kilka spraw, niecierpiących zwłoki - kłamała, jak z nut.

Melodie przeszłości zagraj mi znów dziś...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz