Dziewczyna wstała powoli i rzuciła chłopakowi telefon, na ekranie którego wyświetlał się wybrany abonent. Połączenie było w trakcie nawiązywania. Minęła go z rzeczami przewieszonymi przez przedramię, kierując się w stronę wyjścia. Jej kroki były ciężkie i powolne z powodu zmęczenia. Chłopak zakończył połączenie, zanim ktokolwiek odebrał i wstał natychmiast spod grubej warstwy materiałów. Zbyt gwałtownie się podniósł, bo zawrót głowy i osłabienie fizyczne przybiło go szybko do podłogi w kolejnych krokach. Jednak klęcząc na podłodze na jednym kolanie, uchwycił dłoń dziewczyny. Zerknął na nią spod rozczochranych włosów, gdy przystanęła i obejrzała się na niego. Cień zmartwienia przemknął po jej gładkich policzkach. Spojrzała na jego dłoń i uniosła brew, przyglądając się mu.
-Kiepski moment na oświadczyny, gdy się kończy znajomość - rzuciła oschle.
Oczy chłopaka rozszerzyły się, po czym zaśmiał się głośno. Wstał powoli i podszedł tak blisko, jak tylko mógł. Jego wolna dłoń objęła dziewczynę w pasie.
-Puść mnie, Bradley - powiedziała, a jej głos był pusty.
Westchnął męczeńsko.
-Proszę - odezwał się łamiącym głosem - Daj mi drugą szansę, mała.
Ciemne tęczówki chłopaka przeszywały ją na wylot, gdy utkwił w jej oczach swój pełen nadziei i ciepła wzrok. Długą chwilę stali w bezruchu i kompletnej ciszy. Serce dziewczyny przyspieszyło rytm i zalała ją fala gorąca. Przez moment czuła, jakby jej skóra płonęła żywym ogniem, choć starała się z całych sił pozostać obojętna. Chłopak delikatnie pociągnął ją w stronę kanapy, idąc wolno i lekko chwiejnym krokiem. Była na tyle zmęczona i obolała, że nawet się nie szarpała, choć miała dużą szansę wygrać tą walkę w obecnej sytuacji. Może jedyną taką szansę w rzeczywistości. Odebrał jej rzeczy bez słowa i rzucił na fotel. Już miał usadzić ich oboje, ale jakby w ostatniej chwili się zreflektował i pociągnął dziewczynę za rękę. Ciemnowłosa zachwiała się i oparła ciężar ciała na chłopaku w iście wyrwanej z romansu pozycji, gdy jej dłoń opierała się na klatce piersiowej chłopaka, a on wolną ręką obejmował ją w pasie.
-Wybacz, że nie wezmę cię na ręce, jak na dżentelmena przystało - mówił spokojnie i cicho, z lekkim rozbawieniem i zmęczeniem w głosie - Jednak w obecnym stanie mogłoby się to skończyć bliskim spotkaniem z podłogą nas obojga.
Popchnęła go lekko i odsunęła się. Zaczęło kręcić jej się w głowie z powodu zmęczenia. Czuła się słaba, jakby miała zemdleć.
-Nie mam siły na twoje gierki, Brad - powiedziała słabo - Chcę tylko wrócić do domu i odpocząć - jęknęła, sięgając do kieszeni po telefon.
Skrzywiła się, gdy bateria w komórce okazała się rozładowana w pełni. Westchnęła ciężko.
-Mógłbyś zamówić mi taksówkę? - pokazała mu czarny wyświetlacz martwej komórki.
Pokiwał głową przecząco. Rzucił szybkie spojrzenie za okno. Szaruga na dworze zdawała się rozpanoszyć na dobre, co oznaczało, że jest jeszcze wcześnie. Od ich powrotu minęło, zatem najprawdopodobniej kilka godzin, bo świat jeszcze słodko spał w zaspach śniegu, który padał teraz ze zdwojoną siłą.
-O tej porze w taką pogodę i tak ciężko byłoby złapać taksówkę, mała. Zostań.
Utkwiła w nim swoje zielone tęczówki, które ze zmęczenia wydawały się przynajmniej o odcień ciemniejsze. Kryło się w nich niezadowolenie i zdziwienie.
-Brad... - zaczęła, ale chłopak przerwał jej podchodząc o krok.
Szatyn złapał ją za rękę i delikatnie przyciągnął ku sobie, całując jej knykcie u dłoni. Jego spojrzenie było także ciemniejsze i lśniło nico nienaturalnie z powodu choroby.
-Ri, dzisiaj bez żadnych sztuczek - odezwał się ledwo słyszalnie - Dzisiaj jestem, jak podany na tacy. Chcę, byś została i odpoczęła. Ze mną. Obiecuję, że nie zrobię niczego, co mogłoby cię zdenerwować - mówił szeptem.
Dziewczyna czuła zmęczenie we wszystkich mięśniach. Czuła, że nogi zaraz ugną się pod jej własnym ciężarem. Przymknęła oczy z westchnieniem. Kiwnęła głową na potwierdzenie. Chłopak poprowadził ją z zadowolonym uśmiechem na ustach do sypialni. Dziewczyna nie czekała nawet i usiadła na łóżku, zaścielonym świeżą pościelą w granatowo-szarym kolorze. Chłopak zdjął płaszcz i resztę górnego odzienia, pozostając z nagą klatką piersiową. Dziewczyna przetarła twarz dłońmi.
-Mam spać na kanapie? - zapytał, stając z założonymi rękami w głębi pokoju.
Dziewczyna wzruszyła lekko ramionami w odpowiedzi.
-To twoje mieszkanie, więc rób, jak uważasz - rzuciła i aż chciała ugryźć się w język.
Chłopak zaśmiał się pod nosem i rozpiął pasek spodni. Dziewczyna zrzuciła żakiet i położyła się wygodnie. Poczuła, jak łóżko się ugina pod ciężarem chłopaka. Jego dłoń delikatnie dotknęła jej brzucha, gdy pochylił się w jej stronę, podparty na przedramieniu drugiej ręki. Otworzyła oczy i napotkała jego pytające spojrzenie. W jego zmęczonych tęczówkach kryło się rozbawienie i radość. Pytał o coś, ale ona nie słyszała w ogóle pytania. Uniosła brew ku górze. Ciemnowłosy pokręcił głową z niedowierzaniem i chichotem na ustach.
-Pytałem, czy nie chcesz się przebrać w coś mojego do snu.
-Myślę, że mamy trochę inny gust i rozmiar, Brad - rzuciła, ściągając brwi.
Zaśmiał się.
-W mojej koszulce wyglądałaś równie przepięknie, wiesz?
Dziewczyna zarumieniła się lekko na wspomnienie ostatniej nocy tutaj. Westchnęła ciężko.
-Dawaj tą koszulkę i chodźmy spać - warknęła, unosząc się do siadu.
Ręka chłopaka pod wpływem jej ruchu zsunęła się z jej brzucha swobodnie na jej krocze. Spojrzała zaskoczona na niego, a on momentalnie zabrał dłoń i uniósł obie w obronnym geście.
-Jestem niewinny, skarbie - rzucił i wstał szybko z łóżka, idąc po ubranie dla niej.
Podał jej koszulkę, która i tak była na nią za duża i za długa. Dziewczyna podziękowała i bez chwili namysłu ściągnęła swoją koszulę oraz spodnie. Chłopak przełknął ślinę i lekko rozchylił usta na ten widok. Była taka zgrabna i piękna. Zamruczał, podchodząc, zanim zdążyła założyć jego bluzkę. Położył dłonie na jej talii. Uniosła głowę, by na niego spojrzeć. Zbliżył usta do jej twarzy z niemym pytaniem, a jej ciało musiało zareagować szybciej, niż mózg. Pocałował ją najpierw nieśmiało i delikatnie, by zaraz pogłębić pocałunek. Stał się bardziej natarczywy wargami i zachłanny, gdy jego język wkradł się do jej ust i próbował ją zdominować. Czuł, że wybrzuszenie w jego bokserkach rośnie, ale nie mógł nic na to poradzić. Nawet nie chciał. Naparł na nią lekko, zmuszając do wejścia na łóżko. Zawisł nad nią, ale nie przestawał całować namiętnie. Dziewczyna jęknęła cicho w jego usta, gdy poczuła ocierającą się o jej udo męskość.
-Przepraszam, kochanie - powiedział, odrywając się od jej ust.
Jego dłoń gładziła delikatnie jej bok. Uśmiechnął się rozkosznie. W jego ciemnych tęczówkach skrzyło się pożądanie.
-Nie mogę się ci oprzeć, mała - rzucił szeptem, na co ona uśmiechnęła się lekko i przygryzła dolną wargę.
Jęknął, odchylając na moment głowę w tył na ten widok. O tak, pragnął jej, jak jeszcze nigdy.
-Wiem, że chcesz... - zamruczał.
CZYTASZ
Melodie przeszłości zagraj mi znów dziś...
Fiksi PenggemarOpowieść o zwykłej dziewczynie, której życie zamieni się z przeszłości w powtórkę zdarzeń. Nieoczekiwane zbiegi okoliczności sprawią, że jej ścieżki przetną się z osobami, które niegdyś sprawiły jej ból, a także przyprawiły o wiele radości i pięknyc...