Pierwszy śnieg

10 0 0
                                    


Ciemnowłosy siedział w ciszy w pustym apartamencie w bliskiej odległości od centrum Londynu. Westchnął. Powoli podszedł do przeszklonej ściany i oparł się czołem o chłodną szybę. Śnieg pokrył pustą i spokojną ulicę. Obserwował płatki śniegu leniwie fruwające w powietrzu i kryjące się wśród leżącego dookoła puchu. Światło latarni wywoływało migotanie białej pierzyny. Jego oczy odbijały się w szybie. Wpatrywał się przez moment w swoje zmęczone, pełne smutku oblicze. Zacisnął pięści i przymknął oczy na krótką chwilę. Wydawało mu się, że wciąż czuł w pomieszczeniu zapach ciemnowłosej. Jej śmiech zadźwięczał mu w głowie. Uśmiechnął się, zawieszając swoje spojrzenie na fortepianie w rogu pokoju. Wspomnienia polowały na niego skuteczniej odkąd spotkał dziewczynę. Przez moment poczuł się, jak szczęśliwy smarkacz, którym niegdyś był. Mógł jej dotknąć, widzieć jej uśmiech i łzy, słyszeć jej melodyjny akcent i podziwiać piękno. Westchnął. Przed oczyma płynęła retrospekcja ich wspólnych, pierwszych świąt jako para. Widział ogromną, rozłożystą choinę, przystrojoną w czerwone, niebieskie bombki i złote łańcuchy oraz całą masę kolorowych światełek. Czuł ciepło kominka i domu. Siedział w dużym salonie przy kominku na skórzanym fotelu w burgundowym kolorze. Kremowe ściany i puszysty dywan w beżowym kolorze sprawiały, że pomieszczenie dawało poczucie spokoju. Zdjęcia rodzinne na komiku i panoramiczne zdjęcia w formie obrazów na ścianach. Dwa małe okna i drzwi balkonowe. Stół z ciemnego drewna pod kolor kompletu mebli salonowych, zastawiony teraz słodkościami, domowym ciastem oraz kubkami z herbatą i winem. Po udanym obiedzie w rodzinnym gronie, zostali tylko on i ona. Wtuleni w siebie na fotelu przed skrzypiącym kominkiem. W całym domu panowała cisza i półmrok. Z czułością pogładził dziewczynę po udzie. Poprawiła z pomrukiem głowę na jego ramieniu. Pocałował delikatnie jej ramię. Leniwa, błoga atmosfera otulała ich w ten bożonarodzeniowy dzień. Nie miał ochoty się ruszać ani nic mówić, byleby tylko to szczęście trwało. Pogładził jej brązowe włosy, gdy ona bawiła się delikatnie jego bransoletkami na drugim nadgarstku. Uśmiechnął się. Podniosła wzrok na jego twarz, a serce zabiło mu mocniej. W tym świetle z subtelnym uśmiechem na ustach wyglądała, jak anioł, który jakimś sposobem należał do niego. Nachylił się nieznacznie ku jej ustom. Czuł jej ciepły oddech na swoich wargach. Jednak czekał. Uwielbiał się z nią drażnić. Zmrużyła oczy. Trzask w kominku sprawił, że podskoczyła gwałtownie. Jego melodyjny śmiech odbił się echem po całym piętrze domu. Warknęła zirytowana, wydymając lekko usta, jak dziecko. Pochwycił jej wargi bez chwili zastanowienia. Zamruczała. Poczuł ciepło rozchodzące się po jego ciele. Fala podniecenia. Objęła jego szyję i wsunęła palce w gęste, miękkie loki. Jego męskość zapulsowała, gdy przygryzła jego dolną wargę. Jęknął cicho w jej usta. Jego dłoń pogładziła jej biodro, przesuwając się powoli wzdłuż boku. Chwycił jej drobną sylwetkę pewniej, by po chwili znaleźli się na puszystym dywanie przed buchającym łagodnie ogniem w kominku. Ujął delikatnie policzek ciemnowłosej. Widział uśmiech na jej malinowych ustach i iskierki w zielonych oczach. Przemknęło mu przez myśl, że jego ciemne tęczówki muszą teraz przypominać ciemną czekoladę z powodu odczuwanego pożądania. Zachichotał. Złapał jej zdziwione spojrzenie i roześmiał się, a ona szturchnęła go w ramie. Przygryzła wargę. Miał ochotę jęknąć, ale stłumił to w sobie. Tylko ona... potrafiła sprawić, że kompletnie tracił głowę. Pocałował jej czoło, nos i wpił się gwałtownie w usta. Jego język rozchylił powoli jej wargi i wkradł się do środka, by drażnić jej język i gładzić podniebienie. Ich języki tuliły się przez moment, aż oboje oddychali ciężej. Spódniczka dziewczyny podsunęła się wyżej, gdy lekko zgięła nogę w kolanie. Skorzystał. Jego ciepłe palce przesunęły się od kolana do krańca odzienia. Spojrzał jej głęboko w oczy, a ona pogładziła czule jego zarumieniony policzek. Fascynacja. Widział w jej leśnych tęczówkach przyzwolenie i odbicie swojego pragnienia, zmieszane z jej pożądaniem. Drgnął. Jej dłoń wsunęła się pod jego koszulkę. Różnica temperatur oraz przyjemność wywołały dreszcze na jego plecach. Zamruczał, przymykając powieki. Jej szczupłe palce zaczepiły za jego pasek. Spojrzał przymrużonymi oczyma na jej twarz i warknął gardłowo. Pocałunek był namiętny i agresywny, naparł na nią swoim ciężarem. Jęknęła wprost w jego usta, gdy jego męskość zapulsowała i ucisnęła jej czułe miejsce...

Jęknął, kręcąc głową. Jednocześnie chciał odpędzić wspomnienia, gdy w tym samym czasie pragnął wrócić do przeszłości. Minął prawie miesiąc odkąd widział ją po raz ostatni. Jednak udało się uzyskać przeprosiny od tabloidów oraz załagodzić całą sprawę. Kilka wywiadów dodatkowo w grafiku nie zrobiło różnicy. Chwycił swój karmelowy płaszcz i szaro-czarny szalik. Ubrał się w mgnieniu oka, chwycił kluczyki od auta i wyszedł na mróz wieczoru. Zrezygnował z jazdy w taką pogodę, oddalając się szybkim krokiem w kierunku centrum. Szedł w kierunku ulubionego parku. Musiał się uspokoić i odetchnąć lodowatym powietrzem, by ostudzić własne serce. Mijał masę ludzi na ulicach. Korki miejscami ciągnęły się przez przecznice. Dzieci piszczały i cieszyły się ze śniegu. Podobne zachowanie wykazywały psy, które akurat zażywały spaceru ze swoimi właścicielami. Czuł, jak jego włosy namakają od rozpuszczających się białych płatków. Zniknął w spokoju i pustce parku. Wszystko pokrywała gruba już warstwa puchu. Gałęzie drzew uginały się od białej kołderki, trzeszcząc miejscami co raz. Spojrzał w niebo i przymknął oczy, pozwalając kroplom wody spłynąć po jego zaróżowionych licach. Usłyszał dźwięczny śmiech z oddali. Ruszył przed siebie, by uniknąć spotkania z błąkającymi się tutaj innymi spacerowiczami. Zatrzymał się gwałtownie, a jego źrenice rozszerzyły się na widok ciemnowłosej dziewczyny w pastelowym kolorze czapce z pomponem i czarnym płaszczu. Zrobił krok do przodu. Blondyn pochylił się ku dziewczynie i złączył swoje wargi z jej ustami. Wokalista zacisnął pięści i ruszył w pędzie w ich kierunku. Dziewczyna pisnęła, nie wiedząc, co się dzieje. Blondyn zatoczył się w tył i upadł na śnieżną pierzynę. Na bieli pojawiły się czerwone punkty. Róża wypadła z dłoni dziewczyny, zatapiając się w kontraście swoich żywych kolorów z wszędobylską białością. Piorunował oboje wzrokiem. Warknęła. Spojrzenie, jakie jej rzucił nigdy nie było tak ostre i jednocześnie nieprzeniknione. Szok. Zbliżał się do niej. Dłoń blondyna pojawiła się na ramieniu chłopaka i stanowczo odciągnęła go od dziewczyny. Widziała, jak blondyn szarpie Bradleya za kołnierz płaszcza. Widziała pięść ciemnowłosego uniesioną w górę. Stróżka krwi zastygała powoli na podbródku Rossa.

-Lynch, jak... - nie dokończył, gdy dwóch rosłych mężczyzn stanęło naprzeciwko nich.

Cała trójka wyprostowała się i wpatrywała w mundury policyjne. Dziewczyna jęknęła w myślach. Wsiedli bez słowa do pobliskiego radiowozu na sygnale. Na tylnych siedzeniach panowała napięta atmosfera, gdy Brad spoglądał przez okno, Ross odchylił głowę w stronę sufitu, a ona siedziała pośrodku i modliła się, by to był tylko zły sen... Drzwi komisariatu szybko rozwiały jej nadzieje...


Melodie przeszłości zagraj mi znów dziś...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz