49. Ona

10.7K 234 15
                                    

Luke od zawsze wzbudzał we mnie milion uczuć jednocześnie. Czułam się nagle kochana, nienawidzona i pożądana. Bywało to przyjemne - oczywiście w momentach jednoznacznych, ale z czasem - tak jak na przykład teraz - było to nie do zniesienia. Wpatrywał się we mnie, patrzył tak jakby chciał wywiercić mi dziurę w głowie. 

Czułam, że chce dowiedzieć się o czym myślę, czego pragnę i co go jeszcze czeka. Bałam się trochę jego myśli, bo choć sama to zepsułam to wiedziałam, że może być nieobliczalny w swoich czynach. Miałam już okazję widzieć go takiego... 

- O czym myślisz? - zapytał wyrywając mnie z niezwykle ciekawej rozmowy z samą sobą. 

- Co? - zapytałam próbując zachowywać się całkowicie normalnie. Jak na Tinę Kelly przystało. 

- Nie odzywasz się odkąd wróciliśmy. Chciałbym z Tobą porozmawiać. 

- To mów. - wzruszyłam ramionami i poprawiłam się na kanapie. Jakoś do końca nie mogłam spojrzeć mu w oczy. Czułam skrępowanie i trochę się wstydziłam. Ta rozłąka sprawiła, że naprawdę czułam się zawstydzona! Kto by pomyślał! 

- Dlaczego taka jesteś? - westchnął bezradnie. - Naprawdę już nie wiem co powiedzieć! - Luke naprawdę szybko się irytował. W sumie to się nie dziwię. Zniknęłam na pieprzone 9 miesięcy. 

- Luke uspokój się. Naprawdę nie chcę się z Tobą kłócić. 

- To powiedz mi w końcu dlaczego Cię nie było. Naprawdę męczy mnie to. Nie mogę przestać o tym myśleć. Myślisz, że to takie proste? Myślisz, że przestaniesz się odzywać i ja zapomnę o wszystkim tym co razem przeżyliśmy? 

- Hola Hola! Hemmings nie zachowuj się jak zrozpaczona nastolatka, którą chłopak ignoruje. - sapnęłam. - Naprawdę nie chcę Ci się tłumaczyć z tego co miało miejsce przez ostatnie kilka miesięcy. Miałam dużo spraw do załatwienia. - w końcu powiedziałam coś co było zgodne z prawdą. - I nie koniecznie związanych z Tobą. - to już nie zabrzmiało tak szczerze jak bym chciała  żeby zabrzmiało. - Po prostu... - westchnęłam nerwowo zagryzając wargę. - Zwyczajnie nie zrozumiesz dlaczego wyjechałam. 

- Aż za takiego kretyna mnie masz?

- Muszę odpowiadać? - zapytałam mając nadzieję, że tym "śmiesznym" żartem zażegnam tą kijową atmosferę. 

- Bardzo zabawne. - jego grymas na twarzy nie zniknął. Wręcz przeciwnie - robił się coraz większy. - Wiesz co, nie ważne. Niech każde z nas żyje swoim życiem, tak może będzie najlepiej. Nie będę Ci już zawracał głowy, fajnie było i ciesze się, że wróciłaś, ale może nadszedł czas na zmiany. 

- Zmiany? Jakie zmiany masz na myśli Luke? 

- Zacznijmy od najważniejszego... - wstał z fotela, który jeszcze przed chwilą zajmował i poszedł do sypialni. Po chwili wyszedł z niej z moimi dwoma walizkami. - Znajdź sobie hotel. 

- Chyba sobie żartujesz. - zakpiłam dla pewności mrugając jeszcze kilka razy. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Czy on... czy on naprawdę właśnie wyganiał mnie z domu? - Luke? Gdzie mam teraz się podziać niby?

- W hotelu a gdzie? - odpowiedział bez zastanowienia. - Nie ufasz mi, najlepiej żebyś nie spędzała nocy w domu z kimś komu nie ufasz. Nie wiesz czy cię nie zgwałcę lub zamorduję w trakcie snu.

- Już naprawdę do końca Ci odbiło Hemmings. - wstałam z kanapy i ściągając z komody torebkę podeszłam do blondyna. - Dzięki za nocleg. - mruknęłam i minęłam go zabierając ze sobą walizki. - Sam się zaoferowałeś, szybko zmieniasz zdanie. 

- Cała przyjemność po mojej stronie. - nim się zorientowałam zatrzasnął mi drzwi przed nosem. To się nie dzieje naprawdę. 

*

- Co zrobił? - usłyszałam w słuchawce kiedy siedziałam na przystanku autobusowym. Eve nie mogła uwierzyć w to co słyszy. - Jesteś pewna, że to był Luke? 

- Eve proszę Cię... żarty na bok. Co go ugryzło? 

- Kochana dziwisz mu się? Oczywiście nie ma żadnego racjonalnego wyjaśnienia dlaczego zachowuje się jak kobieta przed okresem, ale jestem prawie pewna, że znam powód. 

- Ja również go znam, ale wyrzucił mnie z chaty. - zirytowana niezbyt ciekawą perspektywą taszczenia dwóch walizek przez pół Sydney. 

- Mamy dla Ciebie pokój. - tak jakby czytała mi w myślach. - Calum za chwile po Ciebie przyjedzie. 

- Super, jestem przy apartamentowcu na przystanku. 

I się rozłączyłam. Tak zwyczajnie - po prostu. Siedziałam tak dobre pół godziny, oglądałam paznokcie, buty a nawet końcówki włosów, które były niesamowicie popalone od prostownicy. Było mi smutno, ale sama sobie zgotowałam takie traktowanie. Może i przesadził, ale nie mogę go obwiniać - jest kretynem, ale miał sporo racji w tym co mówi. 

Kiedy przyjechał po mnie Calum, bez słowa wysiadł i schował moje walizki. Było mi głupio i czułam się tak jakby ktoś dał mi w twarz. Od samego początku źle rozegrałam to wszystko. Mogłam nie wyjeżdżać, ale mogłam też nie wracać. Albo jedno, albo drugie. 

Chyba nadszedł czas na lekkie zmiany, może nie do końca tak to wszystko powinno się potoczyć. Może nie takie powinny być nasze wybory i nie powinno być żadnych nie przemyślanych słów. Zaczynając wszystko od nowa myślę, że na pewno wszystko stanie się lepsze i nie będzie tego co jest teraz. Dużo nienawiści, która się przerodziła w uczucie, które do końca wcześniej nie było mi znane. Czułam się rozdarta, dlatego tak, podjęłam decyzję. Czas na zmiany, zobaczymy co czas pokarze. 

Odjechaliśmy z piskiem opon, zostawiłam starą siebie na tym przystanku i więcej po nią nie wrócę. Postaram się być lepszą siebie a co najważniejsze - zmienić się tak, aby Luke to zobaczył. Czy jestem gotowa? Jestem jak cholera! Koniec rozdziału pierwszego, czas na rozdział drugi i najważniejszy w dotychczasowym moim jakże przepełnionym bólem i tęsknotą życiu. 


Wiem, wiem. Nadrabiamy! 

Sex ElevatorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz