Rozdział 7

146 22 10
                                    

- 'Cause everytime we touch, I get this feeling
And everytime we kiss, I swear I could fly!
Can't you feel my heart beat fast, I want this to last
Need you by my side  - Nuciłem właśnie piosenkę Cascady pod tytułem „Everytime We Touch".

Ehh. Zdecydowanie zbyt często myślę o mojej przyjaciółce. No nic. Za dwa dni wychodzi ze szpitala i znów będziemy mogli wrócić do normalnego trybu życia. Jakoś nie mogę w to uwierzyć. Tyle się zdarzyło... Przez ten czas, kiedy Jess leżała w szpitalu, my z Meowthem włóczyliśmy się po mieście. Często z nudów odwiedzaliśmy także obozowisko głąbów. Chcąc nie chcąc, nawet się polubiliśmy. Może nie jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, ale zdecydowanie poznaliśmy się lepiej i będę za nimi tęsknić. Spędzamy teraz ze sobą dużo więcej czasu i trochę smutno mi na myśl, że Jessie najpewniej każe mi ukraść Pikachu. Fajny z niego gość. Uwielbia drapanie po ogonku!

Byłem w mieście. Właśnie przechodziłem koło wielkiego telebimu i zamarłem. Zobaczyłem na nim głowę mówiącą: "Przychodźcie do naszego sklepu z artykułami do pielęgnacji Pokémonów. Podczas gdy wy będziecie robić zakupy, wasi przyjaciele będą mogli wypocząć w specjalnej strefie! " Niestety głowa jak i reszta ciała należała do tej suki Cassidy!

Aha. Na pewno. Specjalna strefa dla pokemonów. Chyba dla tych co chcą zostać porwani. Pomyślałem.

Jednak gdzieś w głębi mego złego do szpiku kości serca zazdrościłem im tak genialnego planu. Czemu nam nigdy się nie udaje?

Zadawałem sobie to pytanie zbyt często. Zazdrościłem im jeszcze jednej rzeczy. Mianowicie od jakiegoś czasu między Cassidy i Butchem jest coś więcej niż zwykła przyjaźń. Eh...

Kierowałem się teraz bezwiednie w stronę szpitala. Nagle ujrzałem znajomą sylwetkę. Ciemnoróżowe włosy błyszczały w słońcu. Zerwałem się do biegu, ale po chwili zdałem sobie sprawę że musi to wygądać dziwnie, więc zwolniłem i spróbowałem opanować podniecenie i radość. Wreszcie podszedłem do Jessie, która podpierała się na Chansey. Wiedziony impulsem przytuliłem przyjaciółkę. Nieco niezdarnie odwzajemniła uścisk i powiedziała:

- Wreszcie! Świeże powietrze! Nie wiedziałam, że można tak za nim tęsknić!- Uśmiechnąłem się. Doskonale ją rozumiem. W końcu zwykle podróżujemy na dworze.

- Lekarz mówi, że jutro mnie wypuszczą.- Dodała. Zdziwiła mnie ta wiadomość. Wcześniej mówili, że wyjdzie dopiero za dwa dni. Uśmiechnąłem się jeszcze bardziej, ale w głębi duszy czułem dziwny smutek. Gdy rządy na nowo obejmie Jess, każe nam złapać Pikachu. A ja nie chcę okradać przyjaciół. Meowth pewnie też nie. Tylko jak jej to wytłumaczymy?

- Co się stało James? - Spytała nagle Jessie. Pewnie zauwarzyła moje przygnębienie.

- Nic Jess. Nic. - Odpowiedziałem. Nie mogłem na razie powiedzieć prawdy.

- Jak tam sobie chcesz. - Usłyszałem, ale wiem, że mi nie uwierzyła.

Rocketshippy - Czyli Życie Zespołu R [W TRAKCIE POPRAWEK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz