Nie mogli zostać dłużej. Nie po tym, co się wydarzyło. Wciąż myśleli o tajemniczym topielcu. Nie potrafili cieszyć się wolnym czasem. Nie potrafili cieszyć się sobą. Przerażające myśli całkowicie ich pochłonęły, nie dając szansy na wytchnienie. Poza tym wzywały ich obowiązki w Seulu. Musieli wracać. Ostatnie dni w ogóle im nie pomogły. Mimo szczerego wyznania uczuć Chanyeola, Baekhyun w ogóle nie odczuwał szczęścia. W jego sercu panował osobliwy niepokój. Zawładnął całym jego ciałem. Wciąż czuł czyjś wzrok na swoim karku, słyszał cichy oddech za plecami. Nie potrafił już spokojnie wyjść z domu. Odnosił wrażenie, że wszyscy są przeciwko niemu i obserwują każdy jego krok. Tak jakby to on był centrum ostatnich wydarzeń. Był pewien, że nie przypadkiem rozgrywały się własnie tuż przy nim. Nie rozumiał tylko, dlaczego tak się działo. Patrząc w ozdobne lustro wiszące na jednej z obskurnych ścian mieszkania, widział zupełnie kogoś innego. Czarne włosy nie były już tak rozwichrzone, jak kiedyś. Pod jego ciemnymi, migdałowymi oczami widniały sińce. Każdej nocy towarzyszyła mu bezsenność. Nie mógł zmrużyć oka. Nieustannie układał kolejne scenariusze. Nie mógł zawieść. Diamond zniszczył zbyt wiele istnień. Jednak im bardziej chłopak starał się robić jakikolwiek postęp, tym bardziej był wykończony. Nie był w stanie racjonalnie myśleć, co nigdy wcześniej mu się nie zdarzało. To było po prostu niemożliwe. Nie było żadnego tropu, żadnej wskazówki. Morderca był doskonały. Wszystko przewidywał, planował i rozgrywał na swoją korzyść. Był nie do pokonania. Baekhyun miał już dość. By choć na moment przestać myśleć o pracy, postanowił odświeżyć swoją starą kawalerkę. Pewnego sobotniego ranka, gdy tylko przez brudne okno wpadły pierwsze promienie jesiennego słońca, natychmiast zakasał rękawy i zabrał się do sprzątania. Umył podłogi, zmienił zszarzałą pościel na wytartym materacu, wypucował okna. Dotąd piętrzące się stosy naczyń miały teraz swoje miejsce w kredensie. Wszystko było idealne. Chłopak nie zauważył nawet, kiedy zaczęło się ściemniać. Wkrótce nastał wieczór. Chanyeola wciąż nie było. Korzystając z tej sposobności, czarnowłosy postanowił uprzątnąć jeszcze stary schowek. Poukładał równo kartonowe pudła, o których istnieniu nie miał nawet pojęcia. Kiedy ścierał kurz z metalowego regału, zadzwoniła jego komórka. Oparł ją o swoje ramię, nie zaprzestając pracy.
-Tak? Cześć, Krystal. Coś się stało? Jak to? Jak to nie masz teczki? Przecież tam były wszystkie dokumenty.
Z każdym zdaniem jego głos robił się coraz bardziej drżący. Wreszcie palnął się w czoło.
-Queens' Pub. Musieliśmy ją tam zostawić. Co? Miałaś ją ze sobą? W takim razie, gdzie jest teraz? Nie, na pewno nie jest u mnie. Właśnie posprzątałem każdy centymetr mieszkania, raczej bym ją zauważył. No dobra, jeszcze się rozejrzę. Trzymaj się.
Włożył telefon z powrotem do kieszeni i pokręcił nerwowo głową. Było niedobrze. A wręcz bardzo źle. Teczka z aktami była kluczowa w całej sprawie dotyczącej diamentowego zabójcy. Bez niej byli bezradni. Układając coraz to nowe przedmioty, Baekhyun zauważył nagle pudełko na samym szczycie regału. Wcześniej nie zwrócił na nie w ogóle uwagi. Musiał się wiele natrudzić, by ściągnąć je z najwyższej półki. Nawet stojąc na palcach, nie był w stanie dosięgnąć pudełka. Wdrapał się więc na krzesło i w końcu mógł zobaczyć zawartość kartonu. Zszedł z mebla i ostrożnie odkrył wieczko. Jego oczom ukazały się czarne lakierki. Zwykłe, wytarte. Chanyeol musiał o nich zapomnieć. Mimo swojego zniszczonego już stanu, wciąż wydawały się być bardzo eleganckie. Baekhyun usiadł na materacu i powoli włożył buty. Były o wiele za duże. Blade światło księżyca odbijało się w ich czarnej powłoce, rozświetlając ciemny pokój. Baekhyun rozejrzał się po pomieszczeniu, szukając wzrokiem lampki nocnej. Podszedł do okna, by lepiej widzieć. Zamiast znaleźć jednak źródło światła, jego oczom ukazała się ciemna sylwetka stojąca na ulicy. Czarnowłosy bez trudu rozpoznał w niej Chanyeola. Ten jednak nie wykazywał zbytniej ochoty, by wrócić do domu. Stał na środku uliczki, od czasu do czasu rozglądając się nerwowo wokół. Zachowywał się nad wyraz dziwnie. Baekhyun wyszedł z mieszkania. Kilka chwil potem był już pod blokiem. Zbliżył się powoli do bruneta, który najwyraźniej nie usłyszał kroków chłopaka. Nagle, coś się rozbłysło. Po witrynach zamkniętych już sklepów przeszło pomarańczowe światło. Płomyki odbijały się w światłach kałuż. Dopiero teraz Baekhyun dostrzegł białą teczkę w dłoni wciąż nie ruszającego się chłopaka.
CZYTASZ
Protect the murderer [chanbaek]
FanfictionDwudziestoletni Baekhyun od pół roku jest w szczęśliwym związku z pięć lat starszym Chanyeolem. Nie widzi poza nim świata i jest święcie przekonany, że jego ukochany nigdy go nie zawiedzie. Młody chłopak nie zdaje sobie nawet sprawy, w jak krótkim...