XIV

200 30 13
                                    

-Zatrzymaj się! Czekaj! - Baekhyun próbował wyrwać rękę ze stalowego uścisku chłopaka. Wciąż biegł, starając się dotrzymać mu kroku. Ten szedł zdecydowanie przed siebie, nie zwracając uwagi na krzyki czarnowłosego. W końcu, po wielu szarpnięciach, jego drobna dłoń wyślizgnęła się z pięści. 

-Co to było? Skąd znasz dziewczynę ze cmentarza? 

-Nie znam jej. 

-Żarty sobie stroisz? Jeśli dalej masz mnie okłamywać, to niepotrzebnie wracałeś. To ta sama kobieta, co z balu, prawda? 

Chanyeol głęboko westchnął i obrócił się twarzą do czarnowłosego. Wreszcie spojrzał mu w oczy.

-Tak. Tak, to ta sama. 

-Dlaczego chciała cię zabić?

-Nie chciała. Broniła czegoś, co kochała nad życie. Działała instynktownie. 

Na te słowa, Baekhyun pokiwał z niedowierzaniem głową. 

-Jak możesz jej bronić? 

-Limit pytań na ten wieczór się wyczerpał. Proszę spróbować jutro.

-Nie jest mi teraz do śmiechu. Mimo to, dziękuję, że po mnie wróciłeś. 

Chanyeol uśmiechnął się lekko, po czym podszedł do chłopca i mocno go przytulił. 

-Czy mam rozumieć, że jednak nie wszystko skończone? - Baekhyun wtulił się w potężne ciało Chanyeola, szukając ciepła w jego płaszczu. 

-Za dużo pytań. Baekhyun, co się dzieje?

Drobna sylwetka czarnowłosego poczęła z wolna się osuwać. Stracił czucie w nogach. Obraz nagle się zamazał. Jego głowę przeszył straszliwy ból. Jęknął i opadł na ziemię. Lodowate powietrze nie dawało mu oddychać. Obraz stał się ciemny. Słyszał krzyki, lecz nie mógł odpowiedzieć. Leżał tak w bezruchu i czekał.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Złap mnie!

-Zaczekaj, nie nadążam! 

-No, dalej, nie będę czekać cały dzień!

Dwójka nastolatków biegła wśród wysokich traw. Łąka wydawała się być ogromnym, nieznanym bezkresem, który dzieci tak bardzo chciały poznać co do cala. Był środek lata. Stogi siana stały samotnie na polach, rzucając cień na nieskoszone jeszcze powierzchnie. Słońce poczęło powoli zachodzić. Ptaki przebywały niebo całymi grupami, szukając schronienia wśród drzew, by spokojnie spędzić kolejną noc. Mimo, że wszystko to znajdowało się na przedmieściach, całe miejsce miało nieodłączną, sielską atmosferę, pomagającą oderwać się od wielkomiejskiego zgiełku. Wśród obłoków pojawiały się kolorowe latawce, puszczane przez miejscową dziatwę. Był to istny raj dla najmłodszych. Codziennie po szkole, resztę dnia spędzały na grupowych zabawach. Wśród nich była jednak tajemnicza dwójka. Chłopiec i dziewczyna. Oni nie chodzili do szkoły. Nie świadczyło to jednak, że nie mieli obowiązków. Życie ich było o niebo trudniejsze, niż mogłoby się to wydawać. A przynajmniej jednego z nich. Nie było to jednak przeszkodą. Byli oni parką na tyle dobraną, że najkrótsza chwila wydawała się być błogim tygodniem. Rozmawiali o wszystkim, byli najlepszymi przyjaciółmi. I mimo, że do tych najmłodszych nie należeli, zawsze czuli się jak dzieci, nie zwracając na upływające lata. Wkrótce skończyli swoją wędrówkę i położyli się na trawie, pod rozłożystym jesionem.

-Jak mam dziś na imię?  

Dziewczynka patrzyła na chłopca wyczekująco. Jej marchewkowe kosmyki wystawały pojedynczo z dwóch, nie zbyt starannie zaplecionych warkoczy. Piękna, kwiecista sukienka i perłowe kolczyki sprawiały, że nastolatka wyglądała jak księżniczka. Jej towarzysz spojrzał na nią i zmarszczył brwi, jakby bardzo zastanawiał się na odpowiedzią na zadane pytanie. 

Protect the murderer [chanbaek]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz