VII

242 37 4
                                    

-Gdzie idziesz? - Baekhyun zapytał półgłosem, po czym przetarł zaspane oczy. Brunet właśnie zakładał marynarkę, szykując się do wyjścia. 

-Muszę się przejść. - Odpowiedział krótko i zniknął za drzwiami pokoju 134. Czarnowłosy został sam. Przez otwarte okno wpadało chłodne powietrze, otulając nagie ciało Baekhyuna. Powoli podniósł się do pozycji siedzącej. Jego szczupłe nogi zwisały swobodnie, nie dotykając ziemi. Zeskoczył z łóżka i podniósł z podłogi swoją czarną koszulę. Ubrał się powoli i wyszedł z pokoju. Nie wiedział dokładnie, gdzie poszedł Chanyeol. Miał jednak nadzieję, że chłopak prędko wróci. Czarnowłosy nie chciał być sam wśród tłumów ludzi, nawet jeśli było to jego przyjęcie. Przemierzając luksusowe korytarze lokalu, czuł narastającą gulę w gardle. Kiedy dotarł do sali balowej, cała pewność siebie go opuściła. Czuł się jak małe piórko mimowolnie podatne na niosący go w złą stronę podmuch. Wciąż myślał o tym, co powiedział mu Chanyeol. Szczerze mówiąc, nic mu to nie wyjaśniło. Nie pozwala mi zapomnieć o przeszłości, o której nie chcę zapominać. Co brunet miał na myśli? Informacja uzyskana od niego miała pomóc Baekhyunowi połączyć fakty, jednak przyniosła zupełnie odwrotny efekt. Wszystko mu się pomieszało. Nie był w stanie myśleć trzeźwo o samym Diamondzie, tylko o tym, czy nie zrobił przypadkiem czegoś Chanyeolowi. Jeśli okazałoby się to prawdą, cała nienawiść Baekhyuna do mordercy przyniosłaby makabryczne skutki. Nie bał się go, chciał go zniszczyć. Nieważne w jaki sposób. Czarnowłosy chciał sprawić, że przestępca zniknie z powierzchni ziemi. 

-Witaj, Baekhyun. - Słowa wypowiedziane przyjaznym, słodkim głosem wybiły chłopaka ze świata wyobraźni. - Jak się bawisz?

-Dobry wieczór, pani Jung. Całkiem w porządku, dziękuję.

-Całkiem w porządku? Tak określasz wielkie przyjęcie w Hotelu Plaza i to na twoją cześć? Chyba nie często bywasz w takich miejscach, nieprawdaż? Coś się stało? - Z jej twarzy wyczytać można było troskę. Ciemne, pełne blasku oczy patrzyły na Baekhyuna pytająco. Czarne loki, zbliżone kolorem do tych chłopaka, zasłaniały połowę twarzy kobiety. Ta ich jednak nie odgarniała, jak gdyby cieszyła się, że jest słabo widoczna. Długa, czarna suknia z rękawami po nadgarstki zakrywała całe jej ciało. Wyglądała zjawiskowo.

-To dlatego, że zgubiłem mojego przyjaciela. Wysoki brunet, widziała go pani? Wyszedł jakąś godzinę temu i zaginął bez śladu.

-Ah, wiem który! Widziałam go z pewną rudowłosą dziewczyną. Stali przy barze i rozmawiali, gdy nagle opuścili salę balową. Chłopak był wyraźnie podenerwowany, lecz nie podnosił głosu. Nie wiem, o co chodziło.

- Dziewczyną? - Myśli Baekhyuna kłębiły się w jego głowie z zawrotną prędkością. Nie miał pojęcia, kim mogła być nieznajoma. Dopiero zdał sobie sprawę, że Chanyeol nie miał wielu przyjaciół, a jeśli ich miał, to czarnowłosy nic o nich nie wiedział. A może brunet nie chciał, by o nich wiedział? Baekhyun czuł, jak skacze mu ciśnienie. Musiał natychmiast to wyjaśnić. - Dziękuję, pani Jung. Pójdę na zewnątrz ich poszukać.

-Nie musisz mówić do mnie 'pani'. Jestem niewiele starsza od ciebie. Mów mi Krystal, dobrze? Jeśli chcesz, mogę pójść z tobą. Ten tłok i hałas zaczynają mnie powoli męczyć.

-Dobrze, proszę pa...znaczy, Krystal. A gdzie jest pan Zhang?

-Nie przyszedł. Widzisz, po twoim sukcesie, inspektor przydzielił nam kolejną sprawę. Tym razem o wiele bardziej zagadkową. Znając Yixinga, siedzi teraz pochylony nad swoim notesem i skrobie jakieś zapiski. Więcej szczegółów poznasz jutro na komendzie. Na razie chodźmy poszukać twojego przyjaciela.

Kilka chwil później byli już przed hotelem, jednak nikogo nie znaleźli. Również po drodze nie spotkali ani Chanyeola, ani rzekomej rudowłosej piękności. Mimo to, mieli w końcu okazję, by się lepiej poznać. Rozmawiając w najlepsze, nie zauważyli nawet, kiedy zaczęło padać. Maleńkie krople prędko przerodziły się w ciężki deszcz. Szukali wzrokiem jakiegoś schronienia. Przed oczami ukazała im się mała restauracyjka. Stwierdzili, że tam bez wątpienia milej spędzą czas, niż przekrzykując się w zatłoczonej sali balowej. Wstąpili. Wewnątrz knajpki było ciepło i przytulnie. W powietrzu unosił się przyjemny zapach palącego się w małym kominku drewna. Baekhyun uprzejmie pomógł Krystal zdjąć płaszcz i, jako że wszystkie stoliki przy dużych oknach były zajęte, zajęli miejsce w głębi lokalu. Ze staroświeckiego radia leciała klimatyczna, jazzowa muzyka. Krople deszczu dudniły w szyby, całkowicie zamazując obraz tego, co dzieje się na zewnątrz. Widać było tylko szarą plamę zniekształconą przez mokre, wartko biegnące smugi. Baekhyun wciąż zastanawiał się, gdzie podziewa się w tym momencie Chanyeol. Co robi? Czy siedzi w ciepłym hotelu, popijając szampana i śmiejąc się z błyskotliwych żartów swojej rudowłosej przyjaciółki? Czy wpatruje się w nią, starając się zapamiętać każdą rysę jej twarzy? Czy choć trochę myśli o Baekhyunie, którego zostawił samego w pokoju hotelowym? Przecież nie chciał przyjść na przyjęcie. Dlaczego więc siedzi teraz tam, bez niego? Wszystkie te myśli widocznie odbiły się na wyrazie twarzy Baekhyuna, gdyż po kilku chwilach siedząca obok niego Krystal obruszyła się.

Protect the murderer [chanbaek]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz