Yuuri opuścił lokal w oka mgnieniu starając się uformować niespokojny oddech. Ból w klatce piersiowej przeszywał go na wylot, a łzy spływające po policzkach przypominały o "zdradzie", a raczej "próby jej popełnienia" przez Victora. Zawsze myślał, że pomimo kłótni ta druga połówka wciąż kocha tak samo. Zdarza się, każde pary się kłócą. Ale zapomniał, że to sam Victor Nikiforov. Na pewno nie jedna kobieta byłaby chętna by poprawić mu humor, we wszelkich tych słów znaczeniu. Zrobiło mi się niedobrze na samą myśl jak ta kobieta i Victor mogli razem spędzić wieczór.
Pomimo słyszalnych gdzieś w tle krzyków łyżwiarskiej legendy, on wciąż brnął przed siebie starając się uniknąć spotkania z jego twarzą. Nie chciał na niego patrzeć, bo jego osoba jedynie kojarzy mu się teraz z bólem.Odgłosy nagle ucichły, ale japończyk nie zdawał się tym przejmować. Najwyraźniej Nikiforov się poddał, albo było coś ważniejszego od ratowania ich związku. Odganiając te myśli wszedł do hotelu (który przypominam był obok restauracji), zastanawiając się nad numerem pokoju do którego miał się udać. Chciał teraz być sam. Jedyne czego teraz potrzebował to łóżko z kołdrą pod którą będzie mógł się bezpiecznie zakopać i poduszka, która będzie służyła za główny obiekt gdzie będzie wylewał swoje łzy.
W czasie gdy Yuuri zdawał się być nie wzruszony nawoływaniem srebnowłosego mężczyzny, nieznajoma ręka utrudniła mu porwanie się biegiem za ukochanym i błaganiem go o wysłuchanie wytłumaczenia z zaistniałej sytuacji. Ta ręka należała do nikogo innego jak... Ami.
- Straciłeś swoją szansę, Nikiforov. - odpowiedziała z kpiną, czując na sobie zdenerwowane spojrzenie Victora. Zdawała sobie bardzo dobrze sprawę ze stanu psychicznego zranionego przyjaciela i zamierzała to wykorzystać. Bardzo możliwe, że Yuuriś przyjmie błagalnie od niej każdy uścisk czy kojące słowa, co jest tym kluczem do zdobycia jego serca i atencji. - Już dość go zraniłeś. - dodała jednocześnie puszczając trzymanego ruska.
Do głowy jej przyszło, że wcześniej czy później Victor i tak i tak wybierze się do pokoju Prosiaczka. Wie, że Phichit mu poda numer pokoju jak tylko się o wszystkim dowie. Ten fakt równie dobrze musi wykorzystać, przeciwko swojemu rywalowi o serce Katsukiego. A co może być lepszego niż manipulacja? Wystarczy, że Nikiforov znajdzie się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie. Do zadań Ami należy umiętne podejście Yuuriego, musi wyciągnąć od niego jedynie słowa które zabolą wystarczająco Victora. Tak aby znikł z jego życia na dobre.W czasie gdy on był zajęty tłumaczeniem się kuzynce z zaistniałej sytuacji, rudzielec przemknął niezauważalnie do hotelu gdzie na pewno znajdował się poszkodowany. Zgrabnie ominęła tłok w recepcji i schodami udała się do określonego pokoju. Weszła po cichu do pokoju siadając obok szlochającej ofiary złamań sercowych, aby zacząć delikatnie go głaskać po czuprynie. Pod wpływem dotyku Yuuri podniósł oczy znad poduszki szukając wzrokiem osoby zakłócającej jego samotność. Zauważając Ami wtulił się w rękę, która tak beztrosko ofiarowała mu czułość i oddał się dalszej pieszczocie z jej strony. Odczuwał ogromną troskę ze strony dobrej przyjaciółki, która jako pierwsza przyszła mu na pomoc.
Victor był właśnie w drodze do ukochanego. Powiedział Marinie, aby została na zewnątrz bo wiedział, że nie mała afera z Yuurim będzie. Zdyszany biegiem po schodach, ustał przed drzwiami do pokoju by następnie wziąć mocny wdech i zapukać do drzwi. Jednak jego dłoń ułożona w pięść zatrzymała się tuż przed samymi drzwi. Bowiem zaczął nasłuchiwać skrawki rozmowy dwojga osób. Słyszał jak ten dobrze znany mu melodyjny głos mówił jak bardzo mylił się co do Victora. Że myślał, że go kocha. Że jego Victor nigdy nie dopuścił się do zdrady... Ami wszystkiemu przytakiwała i dodawała oczywiście jak bardzo Nikiforov zawinił.
- Jeśli chcesz... Możesz wrócić ze mną do Japonii. - zaproponowała spokojnym głosem rudowłosa.
Za to rosjaninowi serce stanęło w gardle. Przecież Yuuri tego nie zrobi... Nie będzie chyba myślał pochopnie, pod wpływem emocji, prawda...?
- Może tak będzie dla nas najlepiej... - odpowiedział ledwie słyszalnie i przysunął się bliżej rozmówczyni, żeby następnie oprzeć głowę na jej ramieniu. Miał już dość tych wszystkich walk ze swoją drugą połówką, która i tak miała na celu zdradę.
Victor już nie kontrolował swoich emocji i ze łzami w oczach obrócił się na pięcie, aby odejść od miejsca w którym zostało roztrzaskane jego serce na milion kawałków. "Czyli Ami wygrała?" - słyszał echo w swojej głowie zadające to pytanie. Również już nie miał siły walczyć. Pragnął mieć Yuuriego dla siebie, lecz jego próby i starania są zwykle niszczone przez rządną japończyka na własność za wszelką cene, Ami. Jednak przypominając sobie to wszystko... Jak ten rudzielec jest gotów skrzywdzić każdego by posiadać upragnioną osobę... Dążyć do celu po trupach, niszcząc wszystko co stanie jej na drodze... Na pewno nie odda Katsukiego komuś takiemu.Kocha Yuuriego ponad wszystko, dlatego się nie podda.
-----
No i mamy rozdział! :D Zbliżamy się już do końca miśki. ♥ Jak myślicie, jakie zakończenie będzie? c: Victor będzie z Yuurim czy podstępna ruda wiedźma znów coś wymyśli, żeby Victor wyszedł na tego złego?
Możliwe, że za dwa rozdziały się pożegnamy... Zależy jak bardzo się rozpisze. ^^ Mam również pomysł na inny fanfik związany z naszym kochanym szipem, więc mam nadzieję że go również będziecie czytać. ♥ c':
![](https://img.wattpad.com/cover/97764889-288-k945897.jpg)