10.

163 12 1
                                    

Młody Malfoy był szczerze zdruzgotany tym co było mu dane zobaczyć we śnie, który okazał się jednym z jego najgorszych koszmarów. Co prawda, często śniły mu się sceny tortur czy też zabójstw, ale jak do tej pory żaden z jego przyjaciół nie odgrywał w takich snach roli jego ofiary.

Był przerażony i mimo, że cholernie wyczerpany, to wizja powrotu w objęcia Morfeusza i oddanie się w ręce tego okropnego koszmaru nie pozwalały mu na ponowne zamknięcie powiek.

Usiadł bezradnie na brzegu swojego szerokiego łoża, oparł łokcie o swoje kolana i złapał w dłonie roztargane kosmyki swoich mokrych, od nadmiaru potu  tlenionych blond włosów.

- Salazarze, co to ma być? - Szeptał sam do siebie, jednocześnie próbując uspokoić galopujące w jego głowie, niespokojne myśli i niespokojne kołatanie w klatce piersiowej.

***

Panna Granger również niezbyt spokojnie spała tej nocy, o ile ciągłe przewracanie się na łóżku i skopywanie z niego pościeli można było w ogóle nazwać snem.

Młoda Gryfonka, choć bardzo chciała, nie mogła wyrzucić z głowy zdarzenia, które miało miejsce kilka godzin wcześniej w salonie wspólnym Prefektów Naczelnych.

Jak on mógł ją tak potraktować? Za kogo on się w ogóle uwarzał?! Głupia nieustraszona blond fretka bez jakichkolwiek większych ambicji na lepszą przyszłość. Dureń bez jakichkolwiek zasad moralnych. Po prostu dupek!

- Jeszcze się za to policzymy, Malfoy. - Mruknęła pod nosem. - Obiecuje, na dom Godryka Gryffindora i jego miecz, przysięgam, źe dowiem się co kombinujesz, Ty blond pajacu. - Brązowo włosa dziewczyna kontynuowała podświaomą dyskusję z samą sobą do momentu, w którym chyba sam Merlin się nad nią zlitował i pozwolił aby Morfeusz wziął ją w swoje ramiona.

Jej "słodki" sen nie trwał niestety tak długo jakby sobie tego życzyła.

- Tak! Świetnie się spisałeś, Draco. - Pisnęła radośnie stojąca na środku pomieszczenia, kobieta.

- Co teraz, ciociu? - Zapytał z nikłym zainteresowaniem, młody Malfoy.

- Oh, Draconie... To przecież oczywiste! - Powiedziała swoim skrzekliwym głosem, Bella. - Ty wykonałeś już swoje zadanie, teraz moja kolej. - Dodała niemal szeptem.

- Wypuść mnie natychmiast, Malfoy! - Zażądała zrospaczona Hermiona, próbując wyrwać się z uścisku blondyna, który skrępował jej nadgarstki zaklęciem wiąźącym.

- Zamknij się, Granger! - Warknął w odpowiedzi, mocniej wyginając ręce dziewczyny.

Dobrze siostrzeńcu, możesz odejść. - Wtrąciła się ciotka Ślizgona, stojąc zaledwie kilka kroków od Gryfonki. - Ja sobie z nią poradzę. - Powiedziała, lubieżnie oblizując usta, conajmniej tak jakby chciała pożreć stojącą przed nią dziewczynę.

- Tak jest. - Powiedział zdawkowo Draco, nie okazując przy tym żadnych emocji.

- Wreszcie możemy sobie porozmawiać, jak kobieta z kobietą. Cieszysz się szlamciu? - Zapytała ironicznie kobieta, lustrując Hermionę szaleńczym spojrzeniem i przejechała opuszkami palców po szyi swojej, roztrzęsionej rozmówczyni.

- Czego ode mnie chcesz, Lestrange? - Zapytała, próbując resztkami sił opanować drżenie swojego ciała.

- Jak śmiesz odzywać się do mnie w ten sposób, brudna dziewucho?! - Warknęła wściekle, Bellatrix rzucając ciałem dziewczyny o ściane.

Widząc, że jej ofiara opadła z hukiem na marmurową posadzkę, wykorzystała to, podeszła do niej i szyderczo się uśmiechnęła.

- Teraz się Tobą zajmę, tak jak na to zasługujesz, szlamo. - Szepnęła, przyklękając przy ciele Panny Granger.

Karaluch i Szlama [Dramione]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz