7

91 7 3
                                    


Ciemności zdawała się nie mieć końca, gdyż tunel którym podążałem, wlekł się bardzo długo na północ. W wielkim (bo na 4 metry wysokości) tunelu zauważyłem jedynie dziwne napisy na ścianach, które mnie otaczały. Na szczęście, ów tunel nie był ciasny, mogłem poruszać się bez problemu. Minusem był tylko nie przyjemny zapach, który kojarzył mi się z zgnilizną, oraz nieczystościami.
Im dłużej szedłem w totalnej ciszy, tym bardziej stałem się czuły na dźwięki wkoło mnie, byłem przygotowany, aż usłyszę coś ,  co może dać mi wskazówkę gdzie Dazai się podział.

Z nadmiaru adrealiny, zacząłem myśleć o wszystkim na raz i moje myśli zaczęły podążać w stronę osoby, którą goniliśmy i która w pewien sposób, zdawała się nie być mi obca. Im bardziej próbowałem sobie przypomnąć twarz tej osoby, tym mocniej zaczęła boleć mnie głowa, a przed oczami widziałem mroczki.

Byłem tutaj sam, nie możliwe, aby Dazai tak łatwo przepadł. Przecież to jedyna droga, która prowadzi gdziekolwiek, a mimo długo przebytej drogi, nadal nie znalazłem choćby wskazówki, że idę w dobrą stronę.


"Szlag, gdzie się podziałeś pajacu głupi!"- pomyślałem w duchu, zaczynając się martwić, czy napewno nic mu nie jest.
Mimo faktu, że chciał popełnić samobójstwo,  to nie chciałbym wpaść na jego zwłoki, gdzieś w tym tunelu.


.
Byłem już naprawdę zmęczony, a moje nogi zaczęły prosić o odpoczynek. Latarka przestała działać już jakiś czas temu, więc nie wiem czy idę do przodu, czy do tyłu.
Ciemność, ciemność, tylko tyle potrafię dostrzec. Nie wiem już, ile szedłem, jak długo znajduje się w tym pozbawionym światła miejscu.

Zrezygnowany usiadłem gotów odpuścić. Mimo moich wczesnych prób rozwalenia ścian, nie potrafiłem choćby trochę je naruszyć. Wydawały się być z czegoś bardzo twardego.

Głodny i zmęczony zacząłem odpływać w krainę snu. Pragnąłem być gdzieś indziej, gdzieś gdzie mogę napić się mojego ulubionego wina, gdzieś gdzie jest moje miejsce. Zapragnąłem zobaczyć ją raz jeszcze. Jej obraz zaczął mi się załamywać, czyżby było ze mną aż tak źle?

Lecz w ciągu sekundy jej obraz się wyostrzył, stał się dla mnie bardzo widoczny.

-Wstawaj! Słyszysz! Chuuya-kun! -odpowiedziała miękko, a jej błękitne piękne oczy wyrażały dozę smutku.

-Kaori...- udało mi się wyszeptać,  ponieważ moje gardło było suche, a wypowiedzenie czegokolwiek powodowało wielki dyskomfort, oraz ból.


-Oj doktorze,  myśli pan że napewno z nim wszystko dobrze? Jak pamiętam, to nigdy ten rudy rydz nie był aż taki dziwny. On coś przez sen mamrocze. - odparł Dazai zabawnym głosem i wtedy zrozumiałem, że nie  znajduje się w tunelu.

Natychmiastowo otworzyłem oczy i od razu na starcie pożałowałem tego czynu.
Moje oczy, nie przyzwyczajone do ostrego światła lampy zaczęły boleć,  a śmiech imbecyla w płaszczu, wcale nie ułatwiał mi sprawy.

-Gdzie...gdzie jestem?- powiedziałem i przysłoniłem sobie twarz ręką.

-Jesteś w pokoju medycznym, szef zajął się przesłaniem jakiegoś zaufanego lekarza, kiedy cię znalazłem błąkającego się pośród pola maków. - powiedział z poważną miną.

Byłem gotowy usłyszeć zaraz, że to jeden z jego żarcików,  lecz czas mijał,  a ten tylko patrzył na krajobraz miasta za oknem.

-Jakie błądzenie ja się pytam! Przecież to ty wpadłeś do dziury i musiałem ciebie szukać w nieskończoność, byłem nawet pewien że gdzieś twoje truchło dostrzege.-powiedziałem wkurzony i próbowałem się podnieść, ale od razu zrobiło mi się ciemno przed oczami i szybko opadłem z powrotem na poduszki.

- Lepiej nie wstawaj z wyrka jeszcze...., pozatym jak ci mówiłem, odnalazłem ciebie na łonie natury. To było zaraz po tym,  jak się rozdzieleliśmy. Byłem już na tropie tego dziwnego typa, ale nagle znikł mi sprzed oczu. Postanowiłem pójść i cie poszukać, ale w tym wszystkim nawet nie mogłem się z tobą połączyć. Jedyne co mi pozostało, to wrócić ścieżka, którą podążyłeś.- jego słowa brzmiały sensownie i nie wyczuwałem z nich ani odrobiny kłamstwa.

-Ej słuchaj! -odezwałem się po chwili- czy w momencie, w którym mnie szukałeś nie dostrzegłeś czegoś niepokojącego?

-Na przykład czego?- powiedział zaintrygowany.

- Czegoś w powietrzu? -przypomniałem sobie o mojej wędrówce w głąb tunelu i dziwnym otępiającym powietrzu,  które było najbardziej realistyczną rzeczą.

-Gdy się teraz na tym zastanawiam, to masz rację. Od momentu rozdzielenia się, czułem się bardzo dziwnie, tak jakbym miał ochotę popełnić samobójstwo lada moment.

-Idioto,  przecież ty zawsze masz ochotę!- rzekłem wkurzony, że nawet w tym momencie próbuje się ze mnie nabijać.


-Sorry, sorry Chuuya,  ale miałeś tak poważny wyraz twarzy, że nie mogłem.-zaśmiał się, a kiedy przyłożyłem mu w bok, uspokoił się z miną psiaka i zaczął pocierać swój żebra .


Wtem,  rozbrzmiał dźwięk pukania w drzwi i zanim ktokolwiek z nas zareagował, one się otworzyły, a w nich stanęła osoba, której najbardziej nie spodziewałem się, w tym momencie spotkać.


-Szefie!? Co szef tutaj robi?!- powiedziałem zdziwiony jego obecnością i nie myśląc długo podniosłem się za szybko, a mogę mięśnie zawyły bólem.

-Chuuya spokojnie możesz leżeć, w końcu nie jesteś w pełni sił.- powiedział Boss przyodziewając swój łagodny uśmiech. - Dazai, czy wiesz już co się przytrafiło twojemu partnerowi ?

-Oprócz tego, że ciągle na mnie krzyczy,  to powiedział historie całkiem odbiegającą od stanu rzeczy.

Zmieszany tym wszystkim, próbowałem poukładać sobie wszystko w głowie.

-No nic, dajmy mu odpocząć,  może wtedy dowiemy się trochę więcej.-powiedział i szybko dodał - A właśnie Chuuya, pewna dziewczyna ma do ciebie jakaś sprawę -odparł z rozbawieniem i zobaczyłem Kaori stojąca za nim.

Od kiedy ona tutaj stała?! Zanim cokolwiek powiedziałem, dwójka mężczyzn wyszła z pokoju, a ja pozostałem sam na sam w kobietą, przez którą zdobywałem coraz więcej ludzkich emocji.

-Jak się czujesz? Wyglądasz bardzo blado.-odparła i szybko się do mnie przybliżyła, kładąc jakiś pakunek na półkę, blisko mojego łóżka. Musze dodać, że przyjemnie z niego pachniało.

-Yyy...aaa...no-zacząłem się mieszać.

-Yyy..a..no ? Czyżby to jakaś nowa choroba, której nie znam ? -uśmiechnęła się,  a ja dostałem buraka na twarzy.

"Boże, ta kobieta mnie zabije"- zdałem sobie sprawę, ale było już za późno, aby uciec od problemów.




_
Oto jestem po tak długim czasie. Nie spodziewałam się sama, że zdołam cokolwiek napisać, bo naprawdę planowałam porzucić pisanie, lecz nie lubię zostawiać rzeczy nie skończonych i spróbuje to dokończyć. Nie obiecuje,  że będzie to regularnie, ale postaram się pisać. Minęło trochę czasu, od kiedy pisałam na wattpadzie, więc styl mój mógł się zmienić (oby nie na gorsze). Przepraszam każdego, kto tyle oczekiwał, ale w tamtym czasie, nie miałam siły nic wymyślić, ani napisać. Dużo się zmieniło. Aby nie było dużo gadania, chce podziękować każdemu, kto czyta te opowiadanie i życzę miłego dnia, bądź nocy, zależy kiedy to czytacie. Trzymajcie się i do następnego.
-

Ale oto baby Chuuuya. 

 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 23, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

~~Nowa Droga~~ Chuuya NakaharaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz