nowe okładki!!! no - i nowy rozdział :-)
опекун
– Czemu myślisz, że miałbym komukolwiek opowiadać o tym, co robisz po szkole?
– Wyglądasz na takiego typa – mruknął.
– Takiego typa? – Michael prychnął prześmiewczo. – Nie wiem, co uroiłeś sobie o mnie w swojej głowie, ale czuję się urażony.
– Taki był mój cel.
– Co złego jest w tym, że wychodzisz z młodszym bratem na spacery?
– Nie mówię, że jest w tym coś złego...
- Mówisz! - wybąkał jak dziecko. – Wstydzisz się tego, że jesteś kochanym starszym bratem? Luke „Postrach" Hemmings jest opiekuńczym braciszkiem?
– Możesz dać mi spokój? Próbuję zamówić. – Odepchnął go delikatnie, zanim zwrócił się z powrotem w stronę kas.
Kolorowowłosy wciąż wisiał nad jego ramieniem, a zapach mięty otaczający jego aurę drażnił nozdrza Hemmingsa.
Irytujący, nadęty gówniarz, pomyślał. Michael był w jego oczach bezsensowną jednostką z działającym układem oddechowym, był plemnikiem, który dziwnym trafem wygrał walkę i przerodził się w tę obrzydliwą kreaturę.
– Proszę, twoje zamówienie. – Blondyn szybko przyjął posiłek, zanim wyminął chłopaka z nieutajnionym obrzydzeniem i ruszył do brata.
Klapnął ciężko, zanim postawił wszystko na stoliku.
– Kim jest ten chłopak, Luke?
– To nie twój biznes, Charlie. Zresztą, mówiłem ci, nie powinieneś rozmawiać z obcymi.
– Nie jest obcy. – Chłopczyk wydął wargę. – Przecież się znacie.
– Tak, znamy. – Odetchnął. – I nie jestem z tego dumny.
~*~
Michael nie lubił patrzeć na nieszczęście innych ludzi.
Bolał go fakt, że Sylvester skakał nad Ann jakby wyciągnięty z żywego ognia, a ona ignorowała to całą sobą.
Nastolatek uważał, że każdy zasługuje na szczęście, a ono prędzej czy później też do każdego przyjdzie. Jeżeli nie samo, to z pomocą.
– Sylvester! – zawołał, kiedy przyjaciel napatoczył się pod jego nogi.
Był poniedziałek, mokry i dość chłodny, jak serca wszystkich uczniów. Michael musiał je rozgrzać. (Bo jeżeli nie on, to kto?)
– Czego potrzebujesz?
– Właściwie... – Chłopak nerwowo bawił się rąbkiem swojej żółtej bluzy. – Niczego szczególnego.
– Więc?
– Nie mogę patrzeć na ciebie, kiedy jesteś taki zdesperowany! – wybuchł wreszcie.
– Słucham?
– Ann nie będzie czekać na ciebie wiecznie.
– Słucham? – ponowił.
– Wiem, że coś dzieje się między wami. – Brwi kolorowowłosego sugestywnie uniosły się do góry. – Nie myśl, że tego nie widzę, nie jestem ślepy.
CZYTASZ
peach pit; muke
Fanfictionmichael był dziwny, ale luke nie miał nic przeciwko. cutelucass 2017