VI

13 4 0
                                    

Właśnie wróciłam ze szkoły. Jeśli musiałabym teraz opisać swoje myśli i przeczucia, nie miałabym pojęcia jak się za to zabrać. Naprawdę.
Wskoczyłam tylko na szybko pod prysznic, albo raczej długo, bo godzina to jednak trochę jest. Coś mi mówiło, że muszę wyglądać świetnie.

Dzwonek do drzwi.

Dzisiaj z tym całym Tatuśkiem nie rozmawiałam, w takim razie założę się, że to nie on. Z resztą, skąd by miał wiedzieć gdzie ja mieszkam. A moment, zapomniałam, że mnie przecież stalkuje.
Poleciałam więc w czarnej koronkowej bieliźnie, na którą miałam zarzucony tylko zbyt duży, cieniutki, jasnoróżowy sweterek, z mokrymi włosami do drzwi, będąc stuprocentowo przekonana, że to będzie listonosz, który zawsze mnie widuje w dziwnych strojach, w związku z tym miałam wywalone.

Jak bardzo się pomyliłam.

- Ulala... - Mężczyzna przede mną przygryzł seksownie wargę. Sam z resztą też był niczego sobie, po chwili jednak coś mnie tknęło i przypomniałam sobie, że stoję w takim, a nie innym stroju.

Jaki wstyd.

- Uch... Ja tylko... - Przeciągnęłam ostatni wyraz, uświadamiając sobie, że ja tego gościa przecież kojarzę.

- Nie musisz nic mówić Natalko - Uśmiechnął się i wysunął zza siebie bukiet białych róż, jak się możecie domyślać, spaliłam jeszcze większego buraka, niż w momencie otwierania drzwi, ale prezent przyjęłam. - Mogę?

- Um... Oczywiście Panie Park - Zmieszana totalnie, uchyliłam drzwi HaSun'owi. O ile mogę użyć imienia w tym wypadku...

Jeśli mam być z wami szczera, nie spodziewałabym się że moim... Kurwa. Adoratorem. Będzie koleś, który pracował w szpitalu psychiatrycznym, z pół roku temu, kiedy to tam urzędowałam i chcąc, nie chcąc go poznałam. W tej chwili, nasuwa mi się więcej pytań, niż odpowiedzi.
Przede wszystkim, jak i... Dlaczego?

Nie miałam jednak zbytnio czasu na zastanowienie się nad czymkolwiek, ponieważ...

- Zdenerwowałaś mnie wczoraj, zdajesz sobie z tego sprawę? - Usłyszałam tuż przy uchu i poczułam dłoń na mojej talii. - Czeka Cię z tego powodu kara.

Odwróciłam się przerażona. - Aaa... Ale o co chodzi? - Zaczynam się jąkać. Dobry znak to z pewnością nie jest.

Zaczął się śmiać. To był tylko żart, czy on jest aż takim psycholem, że zamiast tam leczyć, sam powinien się poddać leczeniu?

- Żartowałem tylko Księżniczko - W dalszym ciągu miał ubaw po pachy.

Ale, czekajcie...

Czule mnie przytulił, trzymając jedną dłoń na mojej talii, drugą zaś, głaskał mnie po włosach, pilnując, bym dobrze słyszała bicie jego serca. Cholera. Wiedział o mnie za dużo, to dlatego że często był na zmianie jak byłam w szpitalu i zdążyliśmy się "zaprzyjaźnić"? Może sama zbyt dużo o sobie mówiłam...

Nie wiem, czy teraz tego nie żałuję...

- Um... HaSun?

- Aww... Pamiętasz jak wolałbym, żebyś się do mnie zwracała, prawda?

- Z tym, że teraz mi się to wydaje tym bardziej dziwne...

- Ech - Odsunął się ode mnie i udał się do salonu widocznego z korytarza by usiąść na kanapie. Poklepał swoje kolana, dając mi tym samym znak, żebym w tamtym miejscu usiadła.

Powinnam to zrobić?

Usiadłam jednak obok.

- Muszę się pilnować... I tak już wystarczy fakt, że mam słabość do azjatów. Tym bardziej tych przystojnych... - Mruknęłam, oczywiście w myślach, bo jak inaczej w tym przypadku.

Mężczyzna przykucnął przede mną, ujął moją twarz w dłonie i...

- Aegi-ya... Nie raz słyszałem, jak opowiadałaś jednej dziewczynie w szpitalu, jak to Ci się podobam. Też mi się spodobałaś w tamtym czasie, jednak ograniczała mnie praca, z której mógłbym zostać wywalony po wdaniu się w tego typu relację z pacjentką. Chyba rozumiesz...

- Nie próbuj mnie brać na słodkie zwroty po koreańsku, wiesz jak na to reaguję... - Udałam obrażoną, jednak po chwili niezręcznej ciszy, dodałam coś jeszcze. - Oppa...

Zgadliście, powiedziałam to, bo chciałam być urocza, przy okazji spaliłam kolejnego buraka. Nic nowego.

- Nie próbuję niczego takiego zrobić, jednak chyba trochę się do Ciebie przystosuję... Nie chciałbym widzieć cierpienia, tak maleńkiej i uroczej osóbki - Nie wytrzymałam, popłakałam się. Dlaczego? Nie mam pojęcia...

Od razu mnie przytulił. Tym razem się w niego wtuliłam. Nie chcecie wiedzieć, co się stało później...

--------------------

Miałam inne plany jednak chyba pozostanie w ten sposób.
Najwyżej zmienię, bo jak można to dlaczego by nie skorzystać.
Swoją drogą rozdział dwa razy dłuższy bo miał być fajny. Chyba nie wyszło, ALE... Przynajmniej poznaliście trochę główne postacie.

What If he leaves you too?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz