Prawie zasnęłam wtulając się w HaSun'a. Dalej nie mogę uwierzyć w to co się dzieje... Mimo to, chyba mogę powiedzieć że jestem szczęśliwa.
Mam nadzieję że mu się nie znudzę i że nie zostawi mnie ze względu na moją wagę, albo to jak się czasem zachowuję.Po dłuższej chwili zerknęłam na mojego Tatusia. Wyglądał na zamyślonego i... Płakał. Patrzył się nieobecnym wzrokiem w sufit i płakał.
Co wywołało w nim aż takie emocje? Dlaczego się nie odezwał? Przecież wie że może ze mną porozmawiać o wszystkim i... Postaram się pomóc. Na tyle ile będę w stanie.
- Tatusiu? - Brak reakcji mnie zdziwił... Może tym razem powinnam się zwrócić po imieniu albo jakoś inaczej... - HaSun...
Podniosłam się trochę i opierając się na łokciu patrzyłam na niego, czekając na jakąkolwiek reakcję.
Tej się jednak nie doczekałam.
Otarłam jego łzy i delikatnie ucałowałam policzek. Dalej go obserwowałam...
Po chwili spojrzał na mnie, podniósł się do pozycji siedzącej i posadził mnie na swoich kolanach.- Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciał żebyś czuła się lepiej sama ze sobą - Powiedział patrząc prosto w moje jasnozielone oczy, po czym przytulił mnie mocno. - Obiecaj mi że będziemy nad tym pracować... Razem. Zrobię wszystko żeby Ci pomóc. Wszystko...
Po tych słowach znów usłyszałam cichy szloch.
- HaSun... - Usiadłam na nim okrakiem i ujęłam jego twarz w dłonie. - Kocham Cię i postaram się żeby było lepiej, tylko się nie przejmuj.
Tym razem to ja go przytuliłam. Przeczesywałam jego włosy palcami i zaplatałam z nich maleńkie warkoczyki, które chwilę po zrobieniu rozplątywałam.
Myślę że... Po jakiś 30 albo 40 minutach sytuacja się na tyle uspokoiła, że byliśmy w stanie się zająć czymś innym.- Tatuuusiu - Trąciłam noskiem czoło HaSun'a. - Chodźmy się umyć i na spacer.
Uśmiechnęłam się do niego słodko. Zaśmiał się na to wszystko i pokręcił głową na boki.
- Co Ty ze mną robisz Kruszyno - Pogłaskał mnie po głowie i podniósł.
Resztę dnia spędziliśmy na spacerowaniu w pobliskim parku, a gdy zaczęło się już ściemniać, HaSun zabrał mnie do swojej ulubionej restauracji. Z początku nie czułam się komfortowo z samym faktem bycia w restauracji, tym bardziej z tym, że musiałam tam jeść. Miałam wrażenie że wszyscy się na mnie patrzą i myślą jakieś dziwne rzeczy. Jednak Tatuś to zauważył i uspokajał mnie.
Wcześniej wspominałam że ostatnio zadziwiam samą siebie. Cóż, dzisiaj też tak było. Czułam się z nim na tyle pewnie, że byłam w stanie zjeść wszystko i nie wpadłam później w panikę.Po powrocie do domu usiedliśmy w salonie przed telewizorem i surfowaliśmy po kanałach szukając czegoś co nas zaciekawi.
Nie minęło dużo czasu i znaleźliśmy coś co mnie zaciekawiło. Czasem bycie dużym dzieckiem, które piśnie z radości widząc że leci spongebob, jest uciążliwe.
Mój towarzysz spojrzał na mnie. Był wyraźnie zdziwiony moją reakcją i wcale mu się nie dziwię.- Pomińmy to - Zaśmiałam się cicho. - Ja tak czasem mam. Uwielbiam bajki. Zwłaszcza spongebob'a.
Uśmiechnęłam się szeroko po chwili wracając wzrokiem do telewizora.
- Chodź - HaSun poklepał swoje uda. - Obejrzymy spongebob'a w takim razie.Nie oszukujmy się, nie było potrzeby mnie w tym momencie namawiać. Praktycznie od razu znalazłam się na kolanach Tatusia i wlepiłam swój wzrok w ekran telewizora.
Hasun robi ze mną dziwne rzeczy.
Czuję się...
Jakbym znowu miała 6 lat.
Bez zmartwień.
Minimalna liczba obowiązków.
Wiem, że jakbym chciała się wygadać to mam komu.
Mogę się założyć że o herbatę czy kanapkę nie będę się musiała nawet pytać, bo sam mi je zaproponuje.
Pewnie też zrobi i sam mnie nakarmi, żeby mieć pewność, że ten niejadek go nie oszukuje.Nie wiem co mam o tym myśleć.
Wiem, że mam kogoś kto tu będzie nie ważne co by się działo.
Ale czy on na pewno nie odejdzie?
--------------------
Natalię dręczą myśli, a mnie znajomi żebym pisała dalej.
Każda z nas ma jakiś problem i chyba czarno to widzę.
CZYTASZ
What If he leaves you too?
FanfictionZwykła dziewczyna, ale czy na pewno? Jej życie jest tak naprawdę jedną wielką tajemnicą. Niestety do czasu...