Las stanoł w płomieniach. Cisza co zawsze była nocą, wypełniła się żałosnymi wrzaskami kotów z klanu Wody. Jedynie z czterech klanów pożar dotknął tylko ich terytorium. Z daleka było widać ciemne postacie, które przepływały na drugą stronę lasu, żeby schronić się przed pożarciem od płomieni. Na samym końcu uciekających kotów pojawiła się szara kotka z bardzo wypukłym brzuchem. Obok niej szli dwójka mniejszych białych uczniów próbując podeprzeć kotkę od obu stron jej ciała. Gdy byli już przy początku rzeki podbiegł do nich czarny niczym noc kocur.
- Śnieżna Łapo chodź ze mną, musimy pomóc starszym przepłynąć rzekę. A ty Jasno Łapo pomagaj dalej Nakrapianemu Sercu.
- Ale... - zaprotestował kocurek.
- Bez ale, chodź. - warknął.
Uczeń posmutniał i poszedł z nisko opuszczonym łebkiem za wojownikiem. Kociaki bardzo się ze sobą zżyły po śmierci ich matki, a nie znając swojego ojca zostało im tylko swoje towarzystwo.
Młoda kotka patrzyła swoimi niebieskimi oczami, jak jej brat znika wśród zgromadzonych kotów. Z transu wyrwał ją dopiero głos karmicielki.
- Jasna Łapo ja nie przepłynę tej rzeki.
Uczennica odwróciła głowę i spojrzała z niepokojem na ich miejsce ucieczki. Rzeka była bardzo silna, nawet bardzo silny wojownik miał by problem w przepłynięciu niej.
- Nakrapiane Serce miała racje, rzeka jest za bardzo rwąca i niebezpieczna dla niej i jej przyszłych młodych. - pomyślała.
Zmierzyła rzekę od początku do końca, kontem oka pojawiła jej się droga z szarych głazów. Samiczka miała szczęście droga prowadziła do końca drugiego brzegu.
- A dałaś by rade przeskoczyć po głazach na drugi koniec? A ja był płynęła obok ciebie dla eskorty na wypadek. - wskazał pyszczkiem w stronę głazów.
Kocica spojrzała w miejsce, gdzie wskazała jej uczennica i wpatrywała się w je z nieodgadnioną miną.
- Jeśli to uratuje moje młode to prowadź.
Jasna Łapa poprowadziła ją do ścieżki, gdy karmicielka skakała na głazy kotka płynęła tuż obok niej. Przy przedostatnim głazie, karmicielka zaczeła się dziwnie zachowywać. Zaczeła mocno kulić się a jej ogon zdębiał.
- Nic ci nie jest?
- Nie...Nic - wyszeptała dając uczennicy wymuszony uśmiech. I wskoczyła na ostatni głaz. Niestety tylnie łapy kotki ześlizgnęły się i wpadła do wody.
- Nakrapiane Serce ! - uczennica jak poparzona zanurkowała. Po paru sekundach jej oczy przyzwyczaiły się i mogła już wszystko w jej otoczeniu zobaczyć. Rozejrzała się w około. Parę metrów dalej zobaczyła karmicielkę próbującą wydostać się z liny, która obowiązywała jej lewą tylną łapę. Popłynęła do niej. Lina, którą była obwiązana okazało się być sprawką człowieka na wyłapanie ryb z rzeki. Kotka złapała ją za kark i ciągła z całej siły w góre. Poskutkowało, lina rozluźniła się i karmicielka mogła już wsfobodnie ruszyć łapą. Obydwie odbiły się od podłoża i popłynęły w górę. Pierwsza wypłynęła strasza kotka potem za nią Jasna Łapa pomagając jej wyjść z rzeki.
Przy płyciźnie, ledwo żywe poczłapały ciężkim krokiem w stronę lądu. Po paru sekundach dotarły na terytorium klanu Ziemi. Klan Wody nie miał innego wyjść jak przepłynięcie bez pozwolenia na terytorium obcego klanu, jakby tego nie zrobili wszyscy by zginęli w pożarze.
Reszta kotów przypatrywała im się z daleka. Jasna Łapa zobaczyła wśród nich ogromnego, brązowego kocura z żółtymi oczami. To był przywódca klanu Ziemi, Burzowa Gwiazda, rozmawiał z jej przywódcą Rozdartą Gwiazdą. Blisko nich stał jej brat, gdy ich spojrzenie się spotkało wzdrygnięciem ogona pokazał jej miejsce pod małym pagórkiem zdala od oczu ciekawskich wojowników.
CZYTASZ
Wojownicy ~ Niespełnione Pragnienie
FanfictionUczennica uratowała życie karmicielki tracąc przy tym własne. W podzięce za jej poświęcenie, klan Gwiazd ofiarował jej następne życie. Młoda kotka musiała zacząć wszystko od nowa, tylko jako kot domowy. - Czy kotka wytrzyma jako pupilek dwunożnych...