Jasna Łapa leniwie otworzyła swoje oczy.
- Gdzie? Gdzie ja jestem? - Rozejrzała się w około. Była w jakiejś jaskini. Wstała na cztery łapy i zaczeła ją zwiedzać. Rozpoznała, że należy ona do medyczki, bo wszędzie leżały zioła.
Powoli wszystkie wspomnienia z wczorajszej nocy wróciły.- Bracie! - Krzykneła, wybiegając z legowiska.
Na zewnątrz znajdował się, o ile się nie pomyliła cały klan. Po chwili, wszystkie oczy zwróciły się na nią. Jasna Łapa niemal się nie obejrzała a już koło niej byli wojownicy.
- Idź! - popchnął ją jeden z nich, kierując do wielkiej skały. Kotka poszła z głową wysoko uniesioną. Poznała bardzo ten klan za pierwszego życia i wiedziała, że jeśli wyczują u niej strach to już znajduje się jedną łapą w Klanie Gwiazd.
Wśród zgromadzonych kotów rozpoznała Nakrapiane Serce. Starsza kotka wogóle się nie zmieniła. Jasna Łapa staneła bardziej się jej przyglądając. W jej oczach dało się dostrzec radość z ponownego spotkania, choć nie tak sobie ono je wyobrażała.
- Pujdziesz sama? Czy mam cię tam zanieść! - warknął ten sam kocur, co ją wcześniej pchnął.
- Pujde sama - odpowiedziała cicho Jasna Łapa i ruszyła dalej.
Kiedy dotarła na miejsce, zobaczyła tam siedzącego Błękitka.
- Bracie! - przytuliła go mocno. - Nie pokazuj, że się boisz bo będzie po nas - wymamrotała mu do ucha, tak żeby tylko on usłyszał. On zaś spojrzał na nią z smutkiem. W oczach zbierało mu się na łzy, ale po jej słowach zdołał się powstrzymać.
- To oni, wtargli na nasze terytorium! - z tłumu wyłonił się kocur, który wczoraj zadał jej cios.
- Nie wtargliśmy! - powiedziała z spokojnym głosem kotka.
- Przechodziliśmy tylko. - dodał Błękitek.
- To ona mnie zaatakowała.
Jasna Łapa miała już zaprotestować, ale do głowy przyszedł jej świetny plan.
- No zaatakowałam, bo się przestraszyłam o swoje życie. Wyglądasz na bardzo masywnego kocura, ale w praktyce jesteś słaby. Powinienieś się wstydzić, że ja domowy kot cię pokonałam!
Z tłumu dało się słyszeć śmiech i lekkie pomruki rozbawienia.
- Osz ty! - kocur miał się, już na nią rzucać.
- Czarne Ucho! Odejdź! - na skale pojawił się jasno rudy kocur.
Wojownik z niechęcią zrobił rozkaz, znikając wśród innych kotów.
Przywódca spojrzał na wieźniów.
- Podziwiam twoją odwage. - miauknął, schodząc do nich. - Jak się nazywacie?
- Nazywam się Jas....Róża a to jest mój brat Błękitek - wskazała nosem na brata. - Dziwnie jej było, przedstawiać się ponownie jej byłemu mentorowi.
- No więc Różo, Błękitku dlaczego weszliście na nasze terytorium?
Jasna Łapa zamilkła zastanawiając się co powiedzieć.
- Oni mi nie uwierzą, jak im to powiem. Wyśmieją mnie - pomyślała, bijąc ogonem o ziemie.
- Nie wiedzieliśmy, że to wasze terytorium! - krzyknął Błękitek.
- Nie czuliście zapochów kotów?
- Czuliśmy, ale nie wiedzieliśmy, że tu jest jakiś klan.
Kocur rozbawiony spojrzał na młode kociaki. - Wiecie, że powiniście dostać karę.
Jasna Łapa zadrżała na te słowa a jej brat miauknął rozpaczliwie. - Proszę nie.
- Zabić ich!
- Oślepić!
- Rzucić do rzeki !
- Cisza! - warknął przywódca. - Potrzebujemy pare pomocnych łap do polowania.
Kotka cała promieniowała radością na te słowa. - Dziękujemy ci Jastrzębia Gwiazdo.
Z tłumu dało się słyszeć głośne protesty i sykniecia, ale przywódca raz poruszał ogonem i zaponowały kąpletna cisza.
- Różo, Błękitku od dziś wasze imienia zwą się Różana Łapa i Błękitna Łapa. Mam nadzieje, że Klan Gwiazd zrozumiał moją decyzje. - Spojrzał na dwójke młodych kociaków i uśmiechnął się do nich ciepło.
- Różana Łapo twoją mentorką będzie Nakrapiane Serce.
Różana Łapa nie mogła usiedzieć w miejscu. Podbiegła szybko do mentorki dotykając swoim nosem jej.
- Skąd wiedziałaś, że to ja? - spytała zdumiona kocica.
- Zgadywałam - odparła, siadając obok niej.
- Przekaż jej swoją odwage i mądrość jaką posiadasz. - kontynuował a potem spojrzał na drugiego kociaka. - Błękitna Łapa twoim mentorem będzie Śnieżne Futro.
Długowłosy, masywny kocur wyłonił się z tłumu i podszedł do Błękitka. Różana Łapa z trudem potrzymywała łzy, widząc razem jej braci.
- Śnieżne Futro - zwrócił się do wojownika. - Przekaż mu swoją odwagę i wytrwałość dążenie do celu. Z pewnością twoja matka i siostra są z ciebie dumnne - zamilkł na chwilę, patrząc się w swoje łapy. - Koniec spotkania - miauknął, znikają wewnątrz swojego legowiska.
- Hej Różana Łapo!
Do kotki podbiegł jasno szary kocurek. Z jego wyglądu dało się dostrzec, że wyrośnie z niego dużych wielkościach wojownik.
- Cz-Cześć?
- A przepraszam nie przedstawiłem się. Nazywam się Księżycowa Łapa, jestem synem Nakrapianego Serca.
Różanej Łapie otworzyły się szeroko oczy, że zdziwienia. Doprawdasz kocurek jest bardzo podobny do Nakrapianego Ogona, ale nie myślała o tym, że jej kociaki będą w tym samym wieku co ona. Sądziła, że już pewnie są wojownikami, albo że kotka poroniła podczas ataku psów.
- Miło cię poznać - miauknęła, ciepło się do niego uśmiechając. - A ty czasem nie powinneś być wojownikiem?
- Nie - zaśmiał się kocurek. - Dopiero za dwa księżyce nim zostanę. Chodź oprowadzę cię i twojego brata po obozie - zaproponował, patrząc się na zbliżającego do nich ucznia Śnieżnego Futra.
CZYTASZ
Wojownicy ~ Niespełnione Pragnienie
FanfictionUczennica uratowała życie karmicielki tracąc przy tym własne. W podzięce za jej poświęcenie, klan Gwiazd ofiarował jej następne życie. Młoda kotka musiała zacząć wszystko od nowa, tylko jako kot domowy. - Czy kotka wytrzyma jako pupilek dwunożnych...