Był piękny sobotni poranek, kolejny weekend, w którym Marysia nie miała planów. Większość jej znajomych jak co tydzień idzie dzisiaj zabawiać się w klubie, ale nie ona. Mary jest raczej spokojna, nie lubi imprezować, od używek trzyma się z daleka. Twierdzi, że to przez rodziców, ponieważ tak ją wychowali. Dziewczyna przeglądała facebooka, gdy nagle na pasku aktywnych pojawiła się Julka - jej przyjaciółka. Żadna z nich nie potrafiła powiedzieć kiedy dokładnie się poznały, na takie pytania obie odpowiadały "znamy się od zawsze". Chyba można to nazwać prawdą, bo czy znajomość od 6-roku życia nie można uznać za początek życia?
M: Hej, jakie plany na dziś?
J: Patryk, Koliber, Aśka, Patka i ja wyruszamy na podbój klubów!!! Chcesz iść z nami?
M: Skąd masz pewność, że nie mam planów?
J: Mary... błagam... inaczej byś nie pytała!
M: No dobra masz mnie! Jednak podbijanie klubów nie brzmi zachęcająco...
J: Stara, nigdy z nami nie wychodzisz! Chociaż raz się rozerwiesz! Patryk już tyle razy o ciebie pytał, nie zawiedź go!
M: No, alee... mam naukę...
J: 19 jestem u ciebie. UBIERZ SIĘ ŁADNIE!
Zbliżała się godzina 19:15, ale Julki nadal nie było. Dziewczyna spojrzała w lustro, miała długie, ciemne, lekko kręcone włosy sięgające prawie do pasa, duże oczy, długie rzęsy pomalowane tuszem oraz lekko zadarty nos. Marysia nigdy nie uważała się za brzydką, jednak zawsze marzyła o długich, blond włosach i ciemnych oczach. Miała kilku adoratorów, ale żadnym się nie zainteresowała. Zazwyczaj trzymała się z dala od bliższych relacji z chłopakami, wolała być szarą myszką skuloną w kącie niż podbijać instagram kolejnym zdjęciem w bikini. Nie chciała iść do klubu, wiedziała, że będzie się czuła tam nieswojo.
- Głośna muzyka, alkohol... to nie dla mnie... - jęknęła - muszę uczyć się matmy, posprzątać pokój... napisać rozprawka... - z rozmyśleń wyrwała ją wbiegająca przyjaciółka. Julka wyglądała wyzywająco: mocny makijaż, krótka sukienka, wysokie szpilki, Marysia nie dziwiła się dlaczego to właśnie ona zawsze przyciągała spojrzenia najprzystojniejszych chłopaków.
- Chodź, bo się spóźnimy! - krzyknęła od progu Julia odgarniając swoje długie blond włosy.
- Chciałabym podkreślić, że to ty się spóźniłaś trzydzieści minut.
- Musiałam ogolić nogi i... no nie tylko, sama rozumiesz. Gotowa na imprezę życia?
- Nie.
- Podoba mi się twój entuzjazm, oby tak dalej! Chodź zamówiłam taksówkę.
Dziewczyny dotarły do klubu po 20, przy wejściu czekała cała paczka znajomych. Wszyscy serdecznie przywitali się z Marysia, tylko Patryk jak sparaliżowany stał i wpatrywał się w dziewczynę. Próbował coś powiedzieć, ale nikt właściwie nic nie rozumiał, dlatego wszyscy zgodnie uznali, że to nic ważnego. Impreza się zaczęła. Marysia piła powoli jakiegoś kolorowego drinka, wcale nie bawiła się dobrze w przeciwieństwie do przyjaciółki, która szalała na parkiecie z przed chwilą poznanym chłopakiem. Około 22 na scenie pojawiło się kilka chłopaków, z głośników zaczęła lecieć muzyka, a jeden z nich zaczął rapować tekst piosenki. Raper miał niedbale uczesane włosy w kok, był wysoki, może trochę grubszy od pozostałych. Asia aż zapiszczała z przejęcia i zwróciła się do Marysi:
- Świetny co? To Bedoes, znasz?
- Nie kojarzę... - dziewczyna wsłuchiwała się w kolejny wers piosenki. Chyba była jedyną osobą, która źle się bawiła. Wstała od stołu i poszła do łazienki.Spojrzała w swoje odbicie, chciało jej się płakać, niestety przez makijaż było to uniemożliwione. Postanowiła wrócić do domu, napisała SMS'a Julce, że źle się czuję, pewnie przyjaciółka w tym czasie naciągała jakiegoś przystojniaka na kolejnego drinka, więc nie będzie się martwić. Szybkim krokiem udała się w stronę wyjścia z klubu, gdy nagle na kogoś wpadła.
- Jeszcze ciebie tu brakowało... - powiedziała to trochę za głośno, ponieważ chłopak zmarszczył brwi i zaczął się przyglądać Marysi.
CZYTASZ
Druga strona lustra
FanfictionMarysia to siedemnastoletnia dziewczyna. Jak każdy z nas ma problemy trochę mniej lub bardziej poważne. Pewnego dnia poznaje Borysa (Bedoesa), początkowo wydaje jej się, że jest to stereotypowy chłopak XXI wieku. Jednak czy powiedzenie "Nie oceniaj...