Punkt 17:47 Mary wysiadła z autobusu. Ledwie zdążyła na pojazd, ponieważ postanowiła jeszcze zrobić sobie delikatny makijaż. Przebierała się ze cztery razy, jak nie więcej. Chciała wypaść mimo wszystko dobrze. Postanowiła założyć zwykłe jeansy i błękitny sweter, na nogi ubrała zwykłe szare trampki. W takim stroju czuła się wygodnie i przede wszystkim sobą. Z tego miejsca do parku było tylko 2 lub 3 minuty, ale Marysia postanowiła jeszcze wstąpić do sklepu. Wzięła butelkę wody i udała się do kasy. Podała sprzedawcy ostatni banknot wyciągnięty z portfela.
- Czas chyba poszukać pracy - westchnęła i wyszła ze sklepu.
Marysia skierowała się w stronę parku. Chłopak stał już przy jednej z parkowych ławek, palił papierosa. Miał na sobie brązową kurtkę chyba ze skóry i białą koszulkę. Stał bokiem do dziewczyny tak, że mogła podejść niezauważona. Po cichu zakradła się do chłopaka i położyła mu dłonie na oczy.
- O czyżby kolejna moja fanka? - zaśmiał się chłopak, odwrócił się w kierunku Marysi i przytulił ją.
- Chciałbyś - prychnęła Mary i posłała chłopakowi uśmiech - jakie atrakcje dla nas zaplanowałeś?
- Hmm najpierw Cię zgwałcę, potem zostawię w krzakach, a na końcu pójdę na piwo.
- Brzmi interesująco. Mam coś do dodania?
- Oczywiście, że nie - oboje wybuchnęli śmiechem. Borys wskazał ręką by usiadła na ławce i sam zrobił to samo - opowiedz mi coś o sobie. Słabe masz informacje na swoim profilu, niczego nie można się dowiedzieć.
- A co byś chciał wiedzieć? - powiedziała dziewczyna lekko zaskoczona.
- W sumie to... wszystko. Dawaj!
- No dobrze, więc... jestem Marysia, przyjaciele mówią na mnie Mary. W lutym skończyłam 17 lat, chodzę do liceum. W sumie to jestem raczej nieśmiała - dziewczyna spojrzała w stronę chłopaka, on zaś spojrzał jej się prosto w oczy. Szatynka poczuła jak żołądek robi w jej brzuchu akrobację i szybko odwróciła wzrok dosyć zmieszana.
- Nawet przy mnie?
- No może trochę mniej - dziewczyna włożyła sobie kosmyk za ucho i spuściła głowę. Czuła jak chłopak się przesuwa bliżej, ich kolana dzieliło tylko kilka centymetrów.
- Czym się interesujesz?
- Teraz to głównie fotografia, zbieram na mój wymarzony aparat, do 16 roku życia też tańczyłam, ale musiałam to zakończyć.
- Kontuzja?
- Nie, raczej... problemy rodzinne - westchnęła. Nastała cisza, Marysia była wdzięczna chłopakowi, że nie ciągnął tematu dalej, czuła, że jeszcze nie jest gotowa na większe zwierzenia.
- Może teraz ty coś o sobie opowiesz...?
- No to tak zawsze chciałem być raperem! Wszyscy mnie za to wyśmiewali sądzili, że się nie nadaję, a ja wszędzie rozesłałem swoje kawałki starałem się o to kilka lat. Rzuciłem szkołę dla gonieniem za marzeniami i wiesz co? Nie żałuję! Od roku w końcu mnie ktoś zauważył, udało mi się spełnić marzenia, teraz mam zamiar się rozwijać dalej! Jestem w trakcie tworzenia nowej płyty - chłopak mówił z takim przejęciem, w jego oczach było widać aż iskry.
- Mówisz to wszystko z taką pasją.
- Nudzę cię?
- Nie, nie, właśnie wręcz przeciwnie! Aż chcę się słuchać... to takie urocze - powiedziała dziewczyna i na dźwięk swoich słów oblała się rumieńcem.
- Kurwa, zamknij się idiotko - pomyślała próbując nie patrzeć w stronę chłopaka.
W pewnym momencie w kieszeni Borysa rozbrzmiał się dźwięk telefonu.
- No siema stary - odebrał chłopak - ale już? Spoko, spoko. Idziemy - Bedo zakończył rozmowę i zwrócił się do zdezorientowanej Mary - Chciałbym Cię gdzieś zabrać, pójdziesz ze mną?
- Gdzie?
- To w sumie tajemnica, chodź póki co podejdziemy na parking. Przyjedzie po nas kumpel.
- Samochodem? - wykrztusiła przerażona Marysia - ale... ja nie wiem czy to dobry pomysł.
- Boisz się? - zapytał, ale dziewczyna nic nie odpowiedziała - kurwa, obiecuję ci, że nic ci się nie stanie - chłopak przykucnął przy dziewczynie i złapał ją za rękę - Wiem, że się jeszcze nie znamy, zdaję sobie sprawę z mojej reputacji. Mary, nie zrobię ci nic bez twojej zgody, nigdy.
Marysia poczuła lekką ulgę, ale nadal czuła niepokój. Postanowiła jednak zaryzykować.
- Okej, chodźmy.
Parę minut później znaleźli się na pobliskim parkingu. Chłopak by dodać jej otuchy objął ją ramieniem. Oboje podeszli do czarnego samochodu, z którego wyszedł chłopak.
- Niezła foczka Borek - zarechotał, na co Borys posłał mu karcące spojrzenie - Maciej jestem - powiedział chłopak wyciągając w stronę dziewczyny swoją dłoń.
- Marysia - odpowiedziała zaskoczona szatynka - Dokąd jedziemy?
- Spokojnie piękna, tajemnica myślę, że Ci się spodoba - chłopak się zaśmiał i dodał - wsiadaj! - Marysia spojrzała się na Borysa oczekując jakiś wyjaśnień, ale on był zajęty rozmową z Maciejem. Dziewczyna usiadła na tylnym siedzeniu przez całą drogę była cicho. Bała się, podróż dłużyła się w nieskończoność. Przez okno samochodu widziała tylko znaki kolejnych miejscowości, których o istnieniu nie miała nigdy pojęcia. Po 40 minutach samochód stanął nagle przy zwykłej szosie. Borys pożegnał się z kumplem i wysiadł, następnie otworzył dziewczynie drzwi i podał jej rękę. Szatynka rozejrzała się i powoli wysiadła z samochodu, wszędzie był las.
- To tutaj? - zapytała zdezorientowana dalej trzymając chłopaka za jego dłoń. Była ciepła i duża. Czarny samochód odjechał, a ona została sama z Borysem.
- Nie bój się.
- Łatwo ci mówić, to nie ty jesteś z nieznajomym chłopakiem, który wywozi cię gdzieś w las - powiedziała łamiącym głosem puszczając jego dłoń, która przez krótką chwilę sprawiła, że czuła się bezpieczna.
- Nie, ale jestem z nieznajomą dziewczyną, która w każdej chwili może z torebki wyciągnąć nóż i wbić mi go prosto w serce.
- Dobra, twój argument też jest słuszny.
Oboje się zaśmiali i w lepszej atmosferze ruszyli w stronę leśnej ścieżki.
-
CZYTASZ
Druga strona lustra
FanfictionMarysia to siedemnastoletnia dziewczyna. Jak każdy z nas ma problemy trochę mniej lub bardziej poważne. Pewnego dnia poznaje Borysa (Bedoesa), początkowo wydaje jej się, że jest to stereotypowy chłopak XXI wieku. Jednak czy powiedzenie "Nie oceniaj...