Rozdział II

1.2K 32 4
                                    

    - Znamy się? 

- Co? Nie... - dziewczyna nerwowo przeczesała włosy ręką - przypadkiem to nie ty występowałeś na scenie?

- Jestem Bedoes słonko, podobał ci się mój występ? - chłopak uśmiechnął się ukazując w tym niewielkie dołeczki w polikach, które dodawały mu uroku.

- Całkiem fajny.

- Jesteś szczęściarą, wiesz? To właśnie ciebie wybrałem do obciągnięcia mi w toalecie! - chłopak zarechotał i złapał dziewczynę za nadgarstek.

- Jesteś obrzydliwy! - pisnęła Marysia i odskoczyła od chłopaka jak oparzona próbując wyrwać swoją rękę z jego uścisku.

- Nie udawaj takiej świętej, obiecuję, że jeżeli mnie nie wkurwisz nie powiem twojemu chłopakowi.

- Zostaw mnie i łaskawie się przesuń bo tarasujesz cały hol!

- Dobra piękna nie spinaj - powiedział puszczając jej dłoń -  nie ukrywam, że dziewczyny zazwyczaj się zgadzają się na takie coś wręcz same wskakują mi do łóżka. Ciebie, widzę muszę trochę bardziej zagadać ! - chłopak znowu zaśmiał się i wyciągnął z kieszenie paczkę papierosów, następnie skierował ją w stronę dziewczyny - palisz?

- Nie.

- Nawet dla towarzystwa? - chłopak uniósł jedną brew do góry, wyjął jednego papierosa i zapalił go.

Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko skierowała się do drzwi z napisem "EXIT", następnie pchnęła je lekko i wyszła na parking. Do jej nozdrzy wbił się zapach powietrza z mieszanką spalin i tytoniu, a na skórze pojawiła się gęsia skórka.

- Cholera - pomyślała Mary - jak mam się teraz dostać do domu? - chciała zadzwonić do taty, ale to nie wchodziło w grę.

     Marysia doskonale pamiętała dzień, w którym jej tata oznajmił, że poznał kobietę. Dziewczyna widziała ją tylko raz, z daleka. Wiedziała, że ma około 25 lat i nazywa się Marta Strzępska, pracuje jako sekretarka taty. Historia idealne wpasowałaby się w scenariusz trudnych spraw.  Mery nienawidziła kochanki ojca całym sercem, poświęcał dla niej cały wolny czas i  wydawał każdą złotówkę tylko na jej zawołanie. 

      Na samą myśl zrobiło jej się niedobrze. Miała ochotę zwrócić cały ten kolorowy płyn nazywany drinkiem. Chciała rozpłakać się, jak małe dziecko, które zgubiło mamę w supermarkecie. Dziewczynę zaczęła boleć głowa, wszystko zaczęło się rozmazywać, a jej nogi były niczym z waty. Mdlała. Nagle poczuła, że ktoś ją łapie i prowadzi w stronę kamiennego muru by mogła usiąść.

- Wszystko w porządku? - zapytał czule.

- Puść mnie - syknęła dziewczyna ledwo łapiąc oddech, jednak on nie puścił tylko jeszcze raz łagodnie zapytał:

- Co się stało? 

- Ja... słabo mi... - jej twarz była blada, chłopak usadził ją delikatnie na murku sam zaś wyciągnął telefon i zadzwonił po taksówkę.

Czekali przez kilka minut w milczeniu. Następnie brunet zaprowadził dziewczynę do środka samochodu i usiadł obok spoglądając na nią aby podała swój adres zamieszkania. Marysia jednak była niedożycia.


   Dziewczyna obudziła się jakoś w południe. Przewróciła się na plecy i rozejrzała się dookoła. Była w pokoju chyba mniejszym od jej własnego. Na beżowych ścianach widniały podpisy, słowa, cytaty. Ciemne meble wydawały się ogromne, a duże okno było zasłonięte roletami, co dodawało pomieszczeniu mrocznego klimatu. Na podłodze leżała torba, a obok niej na krześle walała się sterta ciemnych ubrań. Marysia nie pamiętała właściwie co się działo ostatniej nocy, jednak wydawało jej się, że nie wypiła aż tak dużo. Zdjęła kołdrę ze swojego ciała, miała na sobie tą samą czarną sukienkę co wczorajszego wieczoru. Odetchnęła z ulgą, jednak nie dało jej to pełnego poczucia bezpieczeństwa. Postanowiła wyjrzeć przez okno. W tym celu lekko uchyliła roletę, niestety nie rozpoznała niczego. Dziewczyna zauważyła, że jedno z ubrań na krześle to jej płaszcz. Stary, kochany płaszcz, dostała go pewnej zimy na święta od babci. Było to parę lat temu, ale mimo, że już nie jest modny Mary nadal ma do niego sentyment.

Druga strona lustraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz