Rozdział 1

789 28 6
                                    

Wstawiłam dzisiaj na dobry początek wakacji :D
Nareszcie można odpocząć od tej szkoły xd
A teraz życzę miłego czytania :)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tego dnia wstałam bardzo wcześnie rano, a tak wcześnie wstać zdarza mi się tylko okazjonalnie. Tego dnia kończyłam moje 60 urodziny. Można powiedzieć, że obchodziłam 10 rocznicę odkąd skończyłam wiek dojrzałości. Dla was 60 lat to pewnie dużo, ale w przeliczeniu na wiek "ludzki", to tak jakbym miała około 22 lata.

Przez okno do mojej sypialni wpadały pierwsze promienie wschodzącego słońca, a z zewnątrz słychać było śpiew ptaków oraz niektórych elfów. Była przepiękna pogoda jak na początek kwietnia.

Nie czekając chwili dłużej przeciągnęłam się i wstałam z łóżka. Potem szybko poszłam do łazienki, aby przemyć twarz zimną wodą na rozbudzenie i trochę się "upiękrzyć".

Po zakończeniu porannej pielęgnacji, podeszłam do szafy i wyciągnęłam moją najładniejszą sukienkę.

Była długa do ziemi, ale przy tym bardzo lekka, zwiewna oraz elegancka. Ramiona przykryte były przezroczystym, srebrzystym materiałem, a krój sukni był rozkloszowany. Miała kolor jasnoniebieski, lecz u dołu kolor się ściemniał.

Poszłam za drewniany parawan i założyłam sukienkę. Później rozczesałam włosy zostawiając je rozpuszczone i przyzdobiłam je srebrnym diademem z błękitnymi kryształkami. Na szyję założyłam naszyjnik po moich rodzicach, który nosiłam codziennie.

Gdy na niego spojrzałam, znów wróciły wspomnienia...

Bez namysłu otworzyłam zawieszkę i po mojej komnacie rozbrzmiała melodia. Zamknęłam oczy i... kompletnie odpłynęłam. Potem zaczęłam tańczyć po całej komnacie nucąc jednocześnie piosenkę.

Wyobrażałam sobie, że jestem na pięknej, zielonej łące porośniętej kwiatami wszystkich odmian, jakie istnieją na ziemi, a przy mnie są moi rodzice. Uśmiechnięci przyglądają się mi, jak rosnę i uświadomiają sobie, że już nie jestem tym malutkim okruszkiem, co na początku. Widzą, jak rozradowana tańczę po kolorowym dywanie, którym są kwiaty i uśmiecham się na każdym kroku. A oni dumni patrzą się na mnie i odpowiadają jeszcze szerszym uśmiechem.

"Ahhh... gdyby tak mogło być naprawdę... gdyby mogli być tu ze mną..." - wzdychałam dalej krążąc i marząc z zamkniętymi oczami po mojej komnacie.

Jednak w końcu wybudziłam się z tych myśli, gdyż wpadłam na porcelanowy wazon, który z wielkim hukiem przewrócił się... i oczywiście się potłukł...

Zamknęłam zawieszkę od naszyjnika, a melodia ucichła. Westchnęłam ciężko i zaczęłam sprzątać "szczątki" wazonu.

Wtedy usłyszałam, jak ktoś biegnie. Najwidoczniej prosto do mojej komnaty, bo hałas bięgnących stóp był coraz głośniejszy. Po chwili usłyszałam skrzypnięcie otwieranych drzwi, a do mojej sypialni wpadła...

- Co się stało?! Jesteś cała?! - krzyczała Arwena nie mogąc złapać tchu.

- Spokojnie! To tylko wazon się zbił! - uspokoiłam ją i zaczęłam się z niej śmiać.

- Ha - ha - ha! Bardzo śmieszne... myślałam, że coś się stało i przybiegłam tu ,najszybciej jak mogłam, i to w samej piżamie! A mogłam sobie jeszcze smacznie spać. Ja się dla ciebie tak poświęcam, a ty mi mówisz: "to tylko wazon"...

- Ale skoro już przybiegłaś, to zdejmiesz z górnej szafki moje pantofelki? Jesteś ode mnie wyższa, więc na pewno dasz sobie radę - poprosiłam dalej się śmiejąc i wyrzucając rozbity wazon.

Elfica w kompaniiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz