Rozdział 3 Ucieczka

172 13 2
                                    

Nie mogłam w to uwierzyć. Z lochów wyszła Apple White. Najlepsza uczennica w tej szkole i przewodnicząca samorządu. Gdy córka Śnieżki opuściła lochy wyjrzałam zza drzwi jednej z cel i ujrzałam laboratorium. W środku widać było duży, przerażający cień. Szybko pobiegłam do pokoju. Zaczęłam zastanawiać się nad tą nie miłą sprawą. Kogo to był ten cień? Co tam robiła Apple? A co z moimi podejrzeniami? Miliony pytań zawracały mi głowę. Momentalnie zapomniałam o tym, że w pokoju jest Gilas. W końcu wyszłam z siebie zaczęłam przewracać stoliki do herbaty i tablice korkową. Później darłam kartki na pół, aż uspokoiłam się i położyłam na łóżku. Nagle dostałam czymś ciężkim w głowę, straciłam przytomność. Gdy się obudziłam przede mną stała przestraszona Raven.
- Bardzo cię przepraszam, ale bardzo się przestraszyłam. Sama przecież wiesz, że gdy zdenerwujesz się jesteś zdolna do wszystkiego. - tłumaczyła moja współlokatorka. Rozumiałam to bardzo dobrze. Ona miała rację.
-Wiem, wiem, ale wszystko się mi nie zgadza.
-Jak to?
- Apple kombinuje przeciwko całej szkole. Ona wyszła z lochów! - po tych słowach Raven wybiegła z pokoju.
- Raven! Nie! - krzyczałam za biegnącą dziewczyną, ale ona nie słuchała. Pobiegła do lochów. Czekałam na nią przez dwa dni, ale ona nie wróciła. W tedy zrozumiałam, że trzeba uciekać. Skrzyknęłam Cedar, Cerise i Hunter'a. Tylko, że gdzie moglibyśmy się schować?! Zaczęłam grzebać w moim kapeluszu. Wyciągnęłam jedną z filiżanek z zestawu od taty. Na niej pisało:
Gdy Ci smutno, gdy Ci źle choć tu do mnie przytul się!
Właśnie. Zaczarowana herbaciarnia mojego ojca.
-  Chodźcie wiem gdzie się schowamy! - krzyknęłam do moich przyjaciół, a oni ruszyli za mną. Gdy doszliśmy do herbaciarni zobaczyłam mojego tatę. Wytłumaczyłam mu całą sytuację.
-Możecie schować się na strychu. Zaraz przyniosę wam tam filiżanki do spania, jedzenie i najlepsze zestawy do herbatki - powiedział do mnie czule.
- Idźcie na strych, a ja pójdę ostrzec całą szkołę! - rozkazałam moim przyjaciołom. Cedar, Cerise i Hunter posłusznie ruszyli za moim tatą, a ja pobiegłam w stronę baśnioceum. Kiedy dotarłam na miejsce zaczęłam krzyczeć:
- Zagłada! Musicie uciekać! ratować się kto może! - momentalnie usłyszałam głos dyrektora:
- Panno Maddie proszę nie wygrywać bzdur! - wszyscy wokół zaczęli coś o mnie szeptać. Niektóre zdania wypływające z ust uczniów słyszałam bardzo dobrze ,, Ta głupia Maddie znowu coś wymyśla ", ,, Jak ona śmie tak kłamać". Tyle obraźliwych słów sprawiło, że w moich oczach pojawiły się łzy. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę domku mojego ojca. Dotarłam tam po pięciu minutach. Gdy weszłam po schodach na strych od razu otoczyła mnie grupka przyjaciół. - Co się stało Maddie? Dobrze się czujesz? - pytali się mnie czule. Ja tylko położyłam się w mojej filiżance wielkości szafy i wyszeptałam:
- Oni mi nie uwierzyli. - po tych słowach zamknęłam oczy. Po chwili zasnęłam. Obudziłam się o godzinie 07.00. Miałam już wszystkiego dosyć, razem z przyjaciółmi postanowiliśmy zaatakować dopiero kiedy nie będzie wątpliwości, że to TA OSOBA chce zniszczyć krainę baśni.

............................................................

Minęły już trzy tygodnie odkąd zamieszkaliśmy w herbaciarni mojego taty. Miałam już nadzieje, że w końcu TEN KTOŚ zaatakuje i dowiem się jak GO powstrzymać. Wyszłam na środek ulicy Koniec Książka, żeby się przewietrzyć. Spojrzałam na jedną ze ścian domu Pana Mroza i zobaczyłam moje, Cedar, Cerise i Huntera zdjęcie, nad przedstawiającymi nas obrazkami było napisane ,, Poszukiwani! ". Co?! To nie możliwe, że cała kraina baśni chce nas ukarać za zamiar uratowania im tyłków! Pobiegłam do herbaciarni.
- Jesteśmy poszukiwani! - krzyknęłam wchodząc na strych - Pakujcie się, uciekamy stąd!
- Co jak to?! przecież...... - Cedar nie dokończyła zdania. Nagle przerwały jej krzyki.
- Gdzie oni są, gadaj!
-Nie wiem! - to jacyś ludzie krzyczeli na mojego tatę. Kiedy się spakowaliśmy wzięłam kartkę długopis i napisałam zmyłkę:
,,  Drogi tato!
Policjanci nas szukają, więc będziemy musieli uciekać. Schowamy się w wieży zegarowej. "
- A tak naprawdę schowamy się w jaskiniach, dziesięć kilometrów stąd. - wytłumaczyłam moim przyjaciołom. Ruszyliśmy w stronę okna dachowego. Po chwili znajdowaliśmy się na ulicy koniec książka. Razem z Cedar, Cerise i Hunter'em schowałam się w krzakach. Zaczęłam gwizdać, żeby przywołać Nevermore'a, pupilka Raven
- Co ty robisz?! - krzyczała na mnie Cerise - Za chwilę ludzie się tu z........ - córka Czerwonego Kapturka nie dokończyła, ponieważ przerwał jej głośny szum.  Obejrzałam się za siebie, aby sprawdzić co to i zobaczyłam małego smoka wielkości psa.
- Nevermore! - krzyknęłam,  a  stworzonko wskoczyło na mnie. Fioletowa twarz smoka troszeczkę poróżowiała.
- Spokojnie mały odnajdziemy twoją panią. Tylko mamy jedną prośbę, czy mógłbyś nas podwieść do jaskiń - gdy Nevermore usłyszał słowo MAŁY był bardzo zdenerwowany , ale po chwili zmienił się w dużego smoka. Ryknął coś w stylu ,, wskakujcie ",razem z moimi przyjaciółmi weszłam na grzbiet stworzenia i po chwili lecieliśmy już ponad chmurami. Czterdzieści pięć minut później byliśmy przy jaskiniach. Zeszliśmy z grzbietu Nevermore'a, a on znowu zmienił swój rozmiar. Po chwili wyglądał jak fioletowy pies. Schowałam się w jednej z jaskiń położyłam się na kamiennym podłożu, zamknęłam oczy i zasnęłam. Na drugi dzień z Cedar poszłyśmy do stajni dla smoków po cztery jajka, z których za niedługo wyklują się te stworzonka, jedzenie dla nas i dla Nevermore'a, ale gdy weszłyśmy do tego niezwykłego pomieszczenia nie mogłam uwierzyć własnym oczom to....... Mam nadzieję, że podobał wam się rozdział ( sorki, że tak długo, ale nie miałam natchnienia). Jeśli macie jakieś uwagi to piszcie w komentarzach i przepraszam za błędy, ale piszę na telefonie i mam z tym mały problem. Gwiazdkujcie, komentujcie i czytajcie dalej

Ever After High - Tu Maddie!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz