Rozdział 5 To nie koniec

181 10 0
                                    


Reven nakarmiła smoczątka specjalną karmą, dzięki czemu te małe stworzonka urosły. Każdy wsiadł na swojego smoczka. Chwilę później leciałam na Racuszku (tak nazwałam mojego ,,latającego przyjaciela"), a za mną cała armia.
- Do ataku! - krzyknęłam jak głupia. Każdy smok leciał teraz przy ziemi. Wszyscy mieli przy sobie włócznie, które rzucali w gargulce. Gdy nasza broń uderzyła w złe stworki one natychmiast znikały, ponieważ Rose stożyła je magicznie. Rozglądałam się szukając naszej nowej nauczycielki (Wiecie chyba o kogo chodzi?!). Nie było jej nigdzie! Pewnie ta idiotka chowa się, gdy jej cała armia walczy z nami za nią!!!
- Ląduj Racuszku! - rozkazałam, a mój smok wylądował na ziemi. Zeszłam z Racuszka i ruszyłam w stronę szkoły.
- Maddie!!! Nie!!! - krzyknęła za mną Raven. Nie odpowiedziałam. Gdy doszłam do baśnioceum zaczęłam się zastanawiać gdzie mogła schować się Rose. No jasne! KATAKUMBY! Weszłam do różowej windy, która zaczęła spadać!
-AaaaaaAaaaaaaa!!!!- krzyczałam do bólu gardła. Myślałam tylko o jednym:
Za chwile to zwariowane pomieszczenie roztrzaska się na milion kawałków!
Jednak winda powoli się zatrzymała. Wyszłam z niej nie mogąc ruszać twarzą. Szczęka mi opadła. Po chwili umieściłam żuchwę na swoim miejscu i pobiegłam wzdłuż korytarza. Ściany wokół mnie były zrobione z kamienia pomalowanego fluoryzującą farbą. W niektórych miejscach były portrety założycieli szkoły i najlepszych uczniów. Na końcu korytarza były masywne drzwi wykute ze złota. Pchnęłam je z całej siły, a one otworzyły się na oścież zobaczyłam..... Rose! :-(
-Witaj Maddie! Och kochana nie masz ze mną szans! Zostałyśmy tylko ty, ja i moja magia! Muchachachach!!! (Złowieszczy śmiech :-D)
-Nie prawda TY, JA, TWOJA MAGIA I MOJA ARMIA!
-Jak to?! - ściągnęłam z głowy kapelusz i położyłam go na ziemi. Chwilę później wyskoczyło z niego dziesięciu służących córki królowej kier i sto małych myszek.
- Tym razem wygrałeś, Maddie, ale jeszcze tu wrócę!  (złowieszczy śmiech) - nagle Rose zmieniła się w czarny dym i zniknęła, a razem z nią armia gargulców. Myszki razem z podwładnymi królowej kier wrócili do kapelusza. Wszystko wróciło do normy.

Nie myślcie sobie, że to koniec rozdziału miśki♥, ale to koniec jakby 1 części XD. Pozdrawiam was gorąco i życzę wesołych wakacji♣, ale wracając......

W drugim semestrze. Cały czas myślę o tym co powiedziała Rose:
Tym razem wygrałaś, Maddie, ale JESZCZE TU WRÓCĘ.
Te słowa nękały mnie odkąd zostały wypowiedziane, ale gdy próbowałam zwierzyć się komukolwiek każdy mówił, że ona nie wróci. Pan dyrektor zgodził się by jego brat pracował jako zastępca i doradca dyrektora oraz pedagog. Kiedy mówiłam mu o tych słowach. On mnie rozumiał i powtarzał, że przejdziemy to razem. Gilas jako jedyny umiał mnie pocieszyć.
Tydzień później zauważyłam coś dziwnego w baśnioceum jakby wszystkie rzeczy zmieniały się w popiół. Każda szafka miała na rogach miała szary kolor, a w wschodniej części ogrodu liście drzew były czarne i zmieniały się w popiół! :O. Poszłam do dyrektora szkoły, żeby wyjaśnić co się dzieje. Ruszyłam po schodach, a później głównym korytarzem, aż zobaczyłam przed sobą córkę Małgosia i syna Jasia.
- Jest dyro?
- No, może jest, a może nie ma.
- A za landrynkę? - kuzynostwo spojrzało na siebie porozumiewawczo i krzyknęło:
- Tak jest - weszłam do środka. Zobaczyłam bardzo zmartwionego dyrektora.
- Panie doktorze co się dzieje z szkołą?
- Widzisz Maddie, w szkole był taki jeden przedmiot, który podtrzymuje wyszystko. To jest rubin. Magiczny i zarazem szlachetny kamień. Pani Rose ukradła tą ,,Podstawę "!
- A jest gdzieś taki drugi?!
- Tak, znajdziesz go tylko w katakumbach, ale NIE W NASZEJ SZKOLE! Napisze ci zwolnienie. Schowaj to do plecaka. Razem z Raven i Cedar musisz poszukać tego rubinu. - pan dyrektor podał mi mapę i zwolnienie podziękowałam mu i pobiegłam w stronę dormitorium. Po chwili byłam w swoim pokoju. Poinformowałam Reven i Cedar o tym co się dzieje. Dziewczyny zaczęły się pakować. Przebrałam się w krótką, miętową bluzkę, fioletowe spodenki do kolan i różowe trampki. Spojrzałam w swój lystro-phone:
Raven: Maddie, propo tej wyprawy po magiczny rubin to ustaliłyśmy z Cedar, że spotkamy się pod szkołą o 12.00
Maddie: Oki doki !<:-)
Zawsze jak wysyłam komuś SMS'a pod koniec zdania zostawiam buźkę w kapeluszu. Zerknęłam na zegarek. Była godzina 11.58. Spóźnię się! Zajrzałam do szafy i wyciągnęłam z niej trzy fiołkowe kapelusze. Włożyłam je do mojego miętowego plecaka podróżnego. Chwilę później byłam już przed szkołą gdzie czekały na mnie dwie przyjaciółki.
- Sorry, ale straciłam poczucie czasu!
- Nie martw się, lepiej już chodźmy. -  uspokoiła mnie Cedar. Zerknęłam na  mapę.

Ruszyłyśmy w wyznaczonym kierunku. Po kilku godzinach byliśmy przy polu rolniczych. Szłyśmy starając się nie nadepnąć na żadne rośliny. Spojrzałam na małe domki daleko za nami i czarny dym, który nie leciał do góry tylko w poziomie nisko nad ziemią!
- Rose! - krzyknęłam wywracając się na zboże i łamiąc je w połowie. Raven pomogła mi wstać. Gdy się pozbierałam  zobaczyłam idącego w naszą stronę rolnika.
- Nie!! Pożałujesz tego! Wścibski dzieciak!!! - starszy pan nagle zaczął rosnąć gdy miał już z 6 metrów, jego skóra pozieleniała, a oczy zmieniły kolor na taki sam odcień czerwieni jaki miała Rose. To jej sprawka!!!:-( Próbowałam uciec, ale ,,Ogromny rolnik" odepchnął mnie. Bałam się tylko jednego:
ŻE TO JUŻ KONIEC
I tak kończy się kolejny rozdział. Jeszcze raz pozdrawiam was miśki♡♥♥♡. ☆★Gwiazdkujcie★☆ i }komentujcie{( jak zwykle).

Ever After High - Tu Maddie!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz