Patrzyłyśmy na ogromną kałuże
,,soku z porzeczek", zanikające ślady prowadziły do starej szafy.
- To, to jest krew... - wyszeptała Raven.
Co?! Czy ona żartuje, skąd w szkole miałaby się wziąć się krew? Baśnioceum jest tajemnicze, ale wysoko ceni sobie bezpieczeństwo. A może? Czy ktoś z nas jest ranny? Czy to ofiara jakiegoś ataku?
-Coś mi się tu nie zgadza. - weszła do środka. Nagle szafa zaczęła się zapadać pod ziemię. Przestraszona Raven pociągnęła mnie za sobą. Po chwili obie znalazłyśmy się w jakiejś ciemnej jaskini, na suficie było bardzo dużo pajęczyn, czasami nad moją głową przelatywały nietoperze. Pomieszczenie miało wiele korytarzy, po zimnych kamieniach spływały krople wody, a w powietrzu unosiła się wilgoć. Usłyszałyśmy jęki, ciemna sylwetka kuliła się pod ścianą. Po paru uderzeniach serca rozpoznałam ją, to Gilas Grimm. Przyjrzałam się mu z bliska, jego twarz była cała we krwi. Brat naszego dyrektora był przykuty do ściany kajdankami. Raven użyła zaklęcia, żeby rozkuć mężczyznę. Minutę później usłyszałyśmy kroki gdzieś niedaleko. Szybko chwyciłam Gilasa i Raven za rękę i zaczęłam biec po ścianie aż zatrzymaliśmy się na suficie. Słuchałam głosy, które dobiegały z głębi korytarza.
- Ktoś się o tym dowiedział.Jak to możliwe?!
Kroki ucichły, wydawało mi się że osoba oddalała się. Cisza. Powoli zeszliśmy z sufitu. Zaczęłam nerwowo grzebać w moim kapeluszu. Wyciągnęłam z niego drzwiczki do szuflady, przyczepiłam je do kamiennej ściany i otworzyłam. Tak wydostałyśmy się z korytarza wlekąc pana Gillasa za sobą.
W pokoju moja najlepsza przyjaciółka wzięła swoją filetową chusteczkę i zaczęła ocierać twarz brata pana dyrektora z krwi. Ja przyłożyłam torbę z lodem na guza, który znajdował się na czubku głowy mężczyzny. Gilas był bardzo rozczochrany i niski, wyglądał jak przeciwieństwo Miltona Grimma. Nagle nieprzytomny mężczyzna otworzył oczy i zaczął mówić, układając zagadkę.
- Filiżanki jedna stłuczona i imbryk władza nad rumiankiem - powiedział. Wytłumaczyłam Raven, że to co mówi oznacza - Jedna osoba nie jest taka jak inni. Razem ze swoim niewolnikiem sieją spustoszenie. - moja współlokatorka zaniemówiła, gdy usłyszała tłumaczenie tych słów.
Ja sama nie mogłam w to uwierzyć. Mężczyzna nie potrafił posługiwać się powszechnym językiem krainy baśni, więc wpadłam na pomysł. Sięgnęła do mojego kapelusza, wyciągając z niego słownik baśniowo-zagadkowy podałam go Gilas'owi Grimm'owi. Brat dyrektora bardzo się ucieszył. Po chwili powiedział
- Ta osoba w tym roku przyjedzie do szkoły.
Rozpoczęłam poszukiwania TEGO KOGOŚ wśród pierwszoklasistów. Na wieczornej kolacji poznałam córkę ZŁEJ WIEDŹMY z głębi oceanu, która patrzyła na wszystkich z okropnym uśmiechem. Miała szare włosy, poszarpaną, granatową sukienkę, a zamiast nóg - ogromne macki. Wydawała mi się najbardziej podejrzana, może to nie w porządku szukać złoczyńcy wśród rebelsów, ale to nie tak. Tego wieczoru spotkałam prawie trzydzieści nowych postaci. Herbata, którą dostałam od tatusia pozwoliła mi poznać ich intencje. Wszyscy, poza Rebeccą byli przyjaźnie nastawieni i otwarci na nowe znajomości.
Następnego ranka uczniowie baśniiceum zebrali się na przemowie powitalnej dyrektorki;
- Witajcie moi drodzy! Mam na imię Rose. Przychodzę do was z Krainy Czarów! - krzyknęła nauczycielka. Wszyscy jak zaklęci zaczęli wiwatować. Dziwne, Kraina Czarów została zaklęta, a wszyscy którzy tam przebywali zginęli. Dyrektorka była naprawdę piękna, długa różowa suknia przypominała kielich kwiatu. Jej włosy opadały lokami na ramiona i połyskiwały magicznymi iskierkami w świetle słońca.
W ciągu paru tygodni lepiej poznałam Panią Rose. Prowadziła praktyki dla księżniczek i kierowała moją grupą. Nauczycielka zabierała nas na dwór, tak było też dziś. Zatrzymaliśmy się przy szklanych wieżach, dziewczęta zostały przeteleportowane do środka, gdzie czekały na przybycie królewiczów. Daring razem z kilkoma innymi chłopcami pojawili się u stóp wież. Koło mojej stanął Dexter. Patrzyłam na niego uważnie, miał na sobie niebieską kurtkę i brązową bluzkę. Wysoki brunet wspinał się na szczyt budowli za pomocą pnączy oplatających kamienie. Gdy dotarł do mojego okna powiedział
- Nie umiem stąd zejść. - Och! Żenada! Musiałam wziąć sprawy w swoje ręce. Nacisnęłam jeden ze szklanych kafelków. Wtedy za oknem pojawiła się zjeżdżalnia.
- Możesz teraz zabłysnąć. - powiedziałam do chłopaka. Dex uśmiechnął i razem zjechaliśmy w dół. ,,Zostałam uratowana" jako pierwsza. Zasłużyliśmy na szósteczki! Zadzwonił dzwonek.
Gilas Grim! Zapomniałam o nim! Pewnie teraz umiera z głodu w moim pokoju! Pobiegłam do stołówki, tam wzięłam wielką michę makaronu. Po chwili byłam już w moim pokoju, dałam bratu dyrektora jedzenie i kontynuowała poszukiwanie podejrzanego. Rozrysowałam mapę szkoły, na tablicy przyczepiłam zdjęcia wielu uczniów (tych najbardziej tajemniczych).
- To niemożliwe! - krzyczałam. Większość z tych osób ma alibi. W grę wchodzi Rebecca córka czarownicy z głębi oceanu i nasza nauczycielka Rose. Rozmyślania przerwała mi Raven. Grzecznie poszłam za nią. Zatrzymałyśmy się przed drzwiami prowadzącymi do lochów. Usłyszałam krzyki.
- Ktoś się domyśla! Trzeba przejść do planu jak najszybciej! Dzisiaj dyrektor, a jutro cała szkoła! Ha ha ha! - straszny rechot przenikający przez kamienne ściany przyprawił mnie o dreszcze. Trzeba uciekać pomyślałam wchodząc na sufit. Kiedy drzwi się otworzyły zobaczyłam........ Mam nadzieje, że podobał wam się rozdział. Komentujcie i gwiazdkujcie. ;-)
CZYTASZ
Ever After High - Tu Maddie!
FantasyNowy rok szkolny zaczyna się w baśnioceum. Tym razem główną bohaterką jest Maddie. Dziewczyna ma bardzo wybujałą wyobraźnię i może dlatego nikt nie traktuje jej serio. To co odkryła w murach szkoły, może na zawsze odmienić bieg historii. Okrutna prz...