Anakin's pov.
- Anakinie uważaj!
- Ja mam uważać? Mów za siebie, mistrzu.
Dwóch Jedi znajdowało się właśnie na statku Niewidzialnej Ręki, próbując przedostać się do kwatery kapitana. Niestety na drodze stały im dwa niszczyciele. Nie było jak ich podejść. Jak na złość za plecami Rycerzy pojawiły się nowe droidy bojowe. Sytuacja była fatalna.
Ale nie dla takiego Jedi jak Anakin Skywalker. Dla niego to była czysta przyjemność. Bawił się wyśmienicie niszcząc kolejne jednostki. W momencie, gdy starszy Jedi krzyknął przestrogę, ruszył on na spotkanie dwóch niszczycieli. Po kilku sekundach nie pozostał już żaden z nich. Gdy się obrócił zobaczył jak Obi-Wan niszczy ostatniego droida.
- I widzisz? Poszło sprawnie, jak zwykle mistrzu. - Wyszczerzył się w uśmiechu.
- Nie ciesz się tak, Anakinie. Jeszcze nie uwolniliśmy kancerza - powiedział Obi-Wan spokojnym głosem podchodząc do turbowindy. - I pamiętaj, że na statku panoszy się jeszcze Grievous.
- Wiem, wiem - młody Jedi przewrócił oczami i podniósł rękę z komunikatorem. - Artoo? Artoo jesteś tam?
Z komunikatora rozległo się kilka krótkich pisków. Znaczących tak.
- To dobrze. Artoo uruchom windę 2385, zrozumiałeś? 2385.- Gotowe.
- Dzięki Artoo.
Anakin wyłączył komunikator i wszedł do otwartej windy, a Obi-Wan tuż za nim. Gdy drzwi się za nimi zamknęły poczuł nagle przeszywający ból w protezie ręki. Spojrzał na nią i zacisnął i otworzył pięść, lecz ta dawała o sobie znać.
- Co jest, Anakinie?
- Boli.
- Mechaniczna ręka? Kazałeś sobie wstawić syntetory bólu? - zapytał zdziwiony Obi-Wan.
- No właśnie nie - powiedział przez zaciśnięte zęby. Następnie odetchnął głęboko i powiedział:
- On tu jest, mistrzu. Dooku jest na statku.
- A już myślałem, że będzie nudno.
Anakin roześmiał się cicho. W gruncie rzeczy cieszył się z porwania kanclerza. Gdyby nie ono pewnie by dalej tkwili na Zewnętrznych Rubieżach. A tak jest przynajmniej na Coruscant. No może nie do końca na nim. Bardziej nad. Ale to i tak dobrze.
- W pełni się z tobą zgadzam, mistrzu.
- Wiesz co? Skończmy już z tym "mistrzem", Anakinie. Jesteśmy przyjaciółmi. Mów mi po prostu "Obi-Wan", zgoda?
Były padawan uśmiechnął się ciepło. Widać było, że bardzo mu przypadła do gustu ta sugestia.
- Jak najbardziej... Obi-Wanie.
W tym momencie otworzyły się drzwi turbowindy. Na powitanie, na całej długości korytarza, stały dziesiątki droidów bojowych. Rycerze Jedi włączyli swoje niebieskie miecze świetlne.
- No to zaczynamy zabawę.
Po kilku minutach było po wszystkim. Brzęczące miecze świetlne zgasły, a ich posiadacze przyczepili je z powrotem do pasa. Podeszli do niebronionych już drzwi i stanęli przed nimi. Nadszedł decydujący moment ratunku kanclerza...
--------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuję wszystkim za przeczytanie pierwszej części. Mam nadzieję, że się wam podobało i przeczytacie kolejne części ;)
~GreyJedii
CZYTASZ
Anakin Skywalker - Wybraniec
FanfictionAnakin Skywalker - według jedi Wybraniec, który ma przywrócić równowagę mocy. Anakin Skywalker - według zwykłych ludzi "Bohater bez strachu", zwycięzca niezliczonych bitew. Anakin Skywalker - według sitha jego przyszły uczeń, mroczny lord. Anakin Sk...