Zostały dwa dni do wyjazdu. Trzy dni do początku roku w akademii. Rodzice nie mają nic przeciwko wysłania mnie do szkoły z internatem, która nic nie kosztuje. Podczas rozmowy z chłopakami dowiedziałam się znowu paru rzeczy. Czary można rzucać za pomocą umysłu i symboli.
Te za pomocą umysły zużywają znacznie więcej siły, ale są szybkie i nie możliwe do rozpoznania przez przeciwnika. Każdy dążył do tego by właśnie tak rzucać jak największą liczbę zaklęć.
Teraz jest noc, a ja siedzę sobie na placu zabaw za jakimś przedszkolem. Obserwuję swoje ręce huśtając się w tą i z powrotem na huśtawce. Boję się tego, że będę inna. Znowu będę musiała wyrobić sobie jakieś zdanie na mój temat. I jeszcze ten test. Każdy na koniec pierwszego roku nauki w akademii przechodzi test. Każdy ma taki sam. Ale... ja nie jestem jak inne uczące się tam wiedźmy. Chciałabym tu zostać. Mimo tego jak mnie tu traktują i jak o mnie myślą.
- Cześć.
Nie przestraszyłam się. Od początku jak tu przyszłam widziałam obserwującego mnie chłopaka. Był starszy. Zdecydowanie. Na oko miał 25lat. Teraz usiadł obok mnie na ławce i uśmiechnął się.
- Nie przestraszyłaś się.
Westchnęłam. Jak nie odpowiem to się facet nie odczepi.
- Widziałam cię. Obserwowałeś mnie odkąd wyszłam z parku. Mogę wiedzieć czego chcesz, czy po prostu uciekać?
Widziałam rozbawienie w oczach młodego mężczyzny.
- Liczę tylko, że będziemy mogli porozmawiać. Chce się upewnić.
Podniosłam brwi nie rozumiejąc o co chodzi.
- Znamy się?
Od razu pokręcił głową.
- Muszę tylko znać odpowiedź na dwa pytania. Przytaknij jeśli nie będziesz chciała mówić.
Wciąż się na niego patrzyłam z wyczekiwaniem, więc zaczął.
- Jesteś wiedźmą nocy.
Zmarszczyłam brwi, ale przytaknęłam. Niech wie, że jak coś to ja umiem czarować. On miał rękawiczki i nie wiedziałam czy też może jest częścią tego świata.
- Za dwa dni wyjeżdżasz do akademii dla takich jak ty.
Znowu lekko zmieszana pokiwałam głową.
- Skąd...
Przerwał mi wstając z ławki i podając mi telefon. Kurwa to mój telefon! I to rozładowany...
- Skontaktujemy się z tobą. Nikomu nie mów o naszym spotkaniu i o tym, że mam na imię Mariusz Nowicki.
Wstałam by pójść za nim i go zatrzymać. Dostać jakieś wytłumaczenie, ale w tym momencie coś huknęło, a potem usłyszałam krzyk jakiejś dziewczyny.
Obejrzałam się jeszcze za facetem, ale go nie było, a smród spalin doszedł już tu. Pobiegłam jak najszybciej w stronę z, której usłyszałam wcześniej huk.
Zamarłam. Kobieta leżała teraz nieprzytomna na poboczu obok rozwalonego skutera. Szybki, czarny samochód bez rejestracji odjechał z piskiem opon zostawiając potrąconego człowieka na pastwę losu. Zacisnęłam szczękę i nie myśląc dłużej postanowiłam działać.
Podbiegłam do nieprzytomnej już kobiety i sprawdziłam jej puls i oddech. Było bardzo delikatne, a jej rany zewnętrzne były ogromne. Krwawiła, na pewno złamała nogę i chyba rękę. Miała rozbitą głowę, a w jej udo wbity był kawałek szkła z przedniej szybki.
CZYTASZ
Tajemnica
FantasyMoje życie może wydawać się okrutne a ja głupia. Sama pcham się w niebezpieczeństwa bo tak podpowiada mi instynkt. Instynkt, który zostanie spotęgowany o stokroć przez nowo poznanych przyjaciół i nową prace. Fakt, że jestem inna wśród tylu innych sp...