Lód jest kruchy.
Najdrobniejszy ruch może sprawić, że powstanie szrama. Im więcej siły, tym większa rysa. Przy odpowiednio wymierzonym ruchu powstanie dziura.
Piętnastoletni Yuri Plisetsky nawet nie zwracał uwagi na wlosy ciągle wpadające mu do oczu. Musiał ćwiczyć, ćwiczyć. Być najlepszy. Lepszy niż ten głupi staruch, lepszy niż ten prosiak! To, że raz z nim przegrał nic nie znaczy. Victor jest ślepo zakochany? Jego problem. Yuri jeszcze im pokaże. Będzie lepszy. Najlepszy. Ciężko dysząc wylądował po raz kolejny dobrego poczwórnego toeloopa. Dobrego, ale nie idealnego. Nie najlepszego. Jeszcze raz, jeszcze..!
-Pogadaj z nim, Mila. Ten chłopak się wykańcza...
-To nie działa, Georgi. Próbowałam. Yakov też, ale obiecał że sprowadzi kogoś kto mu pomoże.
*
Blask fleszy aparatów. Nadal nie mógł w to uwierzyć. Złoto! Był najlepszy! Ledwo, bo tylko o dwanaście setnych, ale wyprzedził prosiaka. Za rok mu pokaże. Będzie jeszcze lepszy. A Nikiforov... Nadal wpatrywał się tylko w tego japońca. Hej, staruchu, to ja wygrałem! Spójrz na mnie, powiedz, że jednak będziesz moim trenerem...
*
Yuri Plisetsky bardzo nie chciał iść na bankiet. Zamknął się w hotelowym pokoju i krzykiem wzbraniał się trenerom. W końcu interweniowała obsługa hotelowa. Otworzyli drzwi dodatkową kartą, więc chłopak już nie miał wyboru jak wpuścić opiekunów do środka. Bardzo niechętnie.
-Yuri, chodź do nas!
-Zostaw mnie, stara wiedźmo! Nie wystarczy już, że muszę tu siedzieć?!
-Mila, daj spokój chłopakowi. Zdobył złoto, pozwól mu na chwilę wolności. W przyszłym sezonie będzie musiał bardziej się starać.
Nikiforov, zamknij się... Yuri aż zadrżał ze złości. Starszy łyżwiarz obejmował swojego japońskiego narzeczonego, a w drugiej dłoni trzymał kieliszek szampana. Bezczelnie uśmiechał się do młodszego kolegi z drużyny. Dopiero gdy usłyszał swoje nazwisko od jakiegoś z gości mruknął coś do ucha Katsukiego i oddalił się gdzieś wgłąb sali.
-Yuri, gratuluję wygr..-
-Zamknij się, prosiaku. Beka! - chłopak minął zdezorientowanego mężczyznę i odbiegł w stronę przyjaciela. Nim ten zdążył coś powiedzieć blondyn pociągnął go za drzwi sali. W milczeniu przeszli parę korytarzy i dopiero gdy przestali słyszeć dudniącą muzykę powoli się zatrzymali. Plisetsky przez chwilę stał nieruchomo ze spuszczoną głową, a Altin jedynie głaskał jego plecy. Po chwili młodszy chłopak nie wytrzymał i mocno wtulił się w zaskoczonego kazacha.
-Nic nie mów. Ta dwójka irytuje mnie jeszcze bardziej niż zwykle.
-Rozumiem.
Obaj znów zamilkli. Przez dość długi czas stali tak niemal bez ruchu, co jakąś chwilę jedynie Otabek zmieniał miejsce głaskania.
-Możemy wracać.
Ciszę przerwał lekko zachrypnięty głos Yuriego.
-Na pewno?
-Mhm. Jest dobrze.
Podniósł głowę ukazując szmaragdowe, nadal wilgotne oczy spomiędzy blond włosów.
-Okay. Chodź.
Brunet pociągnął przyjaciela trzymając jego nadgarstek. W milczeniu dotarli pod salę, gdzie nikt nawet nie zwrócił uwagi na ich zniknięcie. Jedynie Mila chciała pędzić na ratunek swojemu "młodszemu braciszkowi", ale słysząc, że jest pod opieką kazachskiego rycerza jedyne co zrobiła to pobiegła szukać Sary chcąc podzielić się plotkami. Ledwo dwójka nastolatków przekroczyła drzwi, pierwsze co rzuciło im się w oczy był Yuuri i Victor tańczący na środku sali do jakiegoś wolnego kawałka. Najmłodszy rosjanin skrzywił się na ten widok i natychmiast zawrócił.
-Wracam do hotelu, Beka.
-Odprowadzę Cię. Możemy usiąść u Ciebie i coś obejrzeć. - zaproponował starszy chłopak odbierając ich kurtki.
-Mhm.. Dzięki. - wymienili się krótkimi uśmiechami i już w milczeniu poszli w stronę hotelu.
*
Znów to samo. Yuri już niemal znudzony pozował do ostatnich zdjęć na podium. Zdobył tytuł mistrza świata chwilę po szesnastych urodzinach. Tuż obok niego znów stał Katsuki, ale zamiast JJ'a tym razem na trzecie miejsce wpadł Chris. Jeszcze tylko World Team Trophy i będzie mógł dać sobie chwilę wolnego...
Cholerny Victor! Przestań tak wpatrywać się w tego prosiaka, to nie on wygrał! To ja trzymam złoty medal, nie widzisz?! Bądź dumny ze mnie, przecież Ty ułożyłeś mój program krótki! Włożyłem w to całe serce, nie widzisz tego? Cały sezon morderczo trenowałem, żeby być lepszy. Najlepszy. Prosiak skoczył poczwórnego flipa? Daj mi chwilę, zaraz się go nauczę, obiecuję! Nie zostawiaj mnie, cholero, wracaj ze mną do Rosji...! Co ma znaczyć, że jednak zostajesz w Japonii? Aż tak Ci się podoba? Naprawdę mu się oświadczyłeś? Skoro nie chcesz wrócić do mnie, to ja przyjadę do Ciebie. Mimo, że lód jest kruchy, to z drugiej strony ciągle powstaje z wody. Ciągle i ciągle. A im jest świeższy, tym łatwiej go zniszczyć. Więc... Bądź moim trenerem, Victor. Bo mój lód pod Twoimi płozami pęka i pęka nieustannie.
____________________
Hej hej! Tak, kolejne ff. Za to już prawie skończone, więc obiecuję że spróbuję niedługo wrzucić kolejne rozdziały do reszty XD
Zobaczymy jak wyjdzie. Nie bijcie zbyt mocno czy coś. Mam nadzieję, że się spodoba. Kolejny rozdział w przyszłym tygodniu. I tu na pewno będą reguralnie rozdziały~
Jak wyłapiecie jakieś błędy to piszcie, bo możliwe że jakieś mi tam umknęły.
Do usłyszenia!
Kere
CZYTASZ
Lodowe serce ||Yuri!!! on Ice ||Yuri Plisetsky
RandomLód może być morderczy. Lód może być kruchy. A on? On chciał tylko spełnić marzenie. Za wszelką cenę. Kanon? Mam nadzieję, że wyjdzie w miarę podobnie ^^' Art z okładki nie jest mój~