IX

226 19 5
                                    

-Lilijenka, cokolwiek powiem, proszę Cię, nie przerywaj.

Yakov wziął głęboki wdech po raz drugi. Spojrzał w szmaragdowe oczy ukochanej. (Tak bardzo przypominały mu tęczówki Yuriego. Czy raczej na odwrót, patrząc na swojego podopiecznego widział drobną szatynkę cieszącą się z nowej pary pointów czy głównej roli w przedstawieniu.)

-Chciałem... Chciałem tylko opowiedzieć Ci jedną rzecz. Trzydzieści cztery lata temu pewien dzieciak poznał uroczą dziewczynkę. Mimo, że oboje ledwo znajdowali czas żeby się uczuć, każdą wolną chwilę spędzali razem.

Kobieta niespokojnie poruszyła się na krześle. Chyba wiedziała, do czego zmierza ta przemowa.

-Chłopak niemal natychmiast się zakochał. Dziewczyna była jego ideałem, jednak był pewien, że nie ma u niej najmniejszych szans. Dzielnie zniósł złamane serce i trwał u jej boku jako najlepszy przyjaciel. Nigdy nawet nie spojrzał na inne nastolatki, żadna nie była jego wymarzoną dziewczyną. W końcu, tuż przed studniówką zebrał się na odwagę i zaprosił dziewczynę. Zgodziła się. Spędzili razem cały wieczór i noc, a on zakochał się jeszcze bardziej. Pod wpływem alkoholu wyznał jej swoje uczucia. Trzy lata później byli już narzeczeństwem, a po roku wzięli ślub.

-Yakov... - zaczęła brunetka, jednak mężczyzna szybko jej przerwał.

-Prosiłem, żebyś nic nie mówiła. Jako małżeństwo wiedli cudowne życie. Spodziewali się dziecka. Oboje byli gotowi rzucić dobrze zapowiadające się kariery, dla dobra córki... Sama wiesz, jak to się zakończyło. - łyżwiarz wziął szybki wdech i kontynuował - Gdy pojawiło się inne dziecko, wyglądające jak ich własne, mężczyzna... A, walić to. Poczułem, że rozwód wcale nie musiał być zakończeniem. Wiem, że traktujesz Yuriego jak własnego syna. Ja też. Nie jestem pewien co odpowiesz, i nie masz pojęcia jak ciężko było mi się do tego zebrać, ale nie wybaczyłbym sobie gdybym nie spróbował. Wiesz jakie relacje Yuri ma z rodzicami. Wiesz jak bardzo ich potrzebuje. Dlatego, Lilijenka... - Yakov uklęknął przed kobietą nie zwracając uwagi na ludzi w restauracji zapatrzonych w tę scenę jak w dzieło sztuki. - Uczynisz mi ten zaszczyt i zgodzisz się zostać znów moją żoną?

Wypowiadając te słowa wyciągnął z kieszeni marynarki aksamitne pudełeczko w kolorze bladego różu. Baranovskaya zawsze taki uwielbiała, zawsze wybierała baletki w takim kolorze. Otworzył je ukazując prosty pierścionek, jedyną ozdobą był drobny kamień szafiru, idealnie pasujący do oczu kobiety. Biżuterię też zawsze miała zieloną.

Dopiero gdy usłyszał ciche westchnięcie odważył się podnieść głowę. Dopiero wtedy zapłakana kobieta nie zważając na długą suknię rzuciła mu się w ramiona szepcząc "tak, oczywiście że tak" i chowając twarz w materiale jego marynarki. Dopiero czując ciepłe łzy na szyi Yakov się otrząsnął i najdelikatniej i czulej jak potrafił objął swoją (już) narzeczoną. Dopiero gdy nałożył kobiecie na palec pierścionek jakiś ciężar spadł z jego serca.

***

Wymęczona wrażeniami wieczoru Lilija zasnęła w taksówce z głową na ramieniu Yakova. Gdy ten gładził jej bladą dłoń myślał o bardzo podobnym wydarzeniu, dwadzieścia dziewięć lat temu. Tamtego wieczoru również serce mu waliło, jakby miało zaraz wyskoczyć. Tamtego wieczoru jego wybranka również przyjęła oświadczyny. Tamtego wieczoru również odwoził ją taksówką pod sam dom. Ale tego wieczoru zrozumiał, że już nigdy w życiu, nieważne jak źle by było, nie może zostawić tej kobiety. Dziewczynki z pudroworóżowymi baletkami i szafirową spinką we włosach. Jego ukochanej, Liliji Baranovskay'ej. Bo ona mu zaufała, oddała serce po raz drugi, pozwoliła zajrzeć wgłąb siebie. Pozwoliła by pielęgnowana przez lata lodowa bariera wokół lodowego serca stopniała, opadła całkowicie. Zaufała, że tym razem łyżwiarz jej nie zostawi.

***

-List?

-Tak. Od Vityi. - mimo, że Lilija przepadała o wiele mniej za Victorem niż Yakov, zawsze mówiła do niego zdrobnieniem. Większość podopiecznych Yakova napotykało jakieś trudności w życiu, czy to przez rodzinę czy biedę. Wszyscy byli równo traktowani.

-Nie wierzę, przecież on nie wie jak się wysyła listy.

Tym bardziej zaciekawiony Feltsman natychmiast wziął list od narzeczonej i otworzył kopertę. Ostrożnie wyciągnął zdobioną w złote wzory kartę. Otwierając ją złapał szybko karteczkę która prawie wypadła ze środka i zabrał się za czytanie.

-"Mam zaszczyt zaprosić państwa Yakova Feltsman i Liliję Baranovskay'ą na ślub Victora Nikiforova i Yuuriego Katsu..." Chwila, jaki ślub?! Czemu ja nie wiem nic o żadnym ślubie?!

-Właśnie dostałeś zaproszenie i się dowiedziałeś. Pokaż to.

Nie przejmując się jego oburzoną miną Lilija wyciągnęła z jego dłoni złożoną na pół karteczkę.

-"Wiem, że nie powinienem załatwiać tego w ten sposób, ale nie mam jak przyjechać do Rosji, wiesz, zamieszanie spodowowane przygotowaniami i tak dalej. Mam nadzieję że oboje z Liliją zjawicie się na naszym ślubie, ponieważ nawet ona czasami była dla mnie jak matka. Będę zaszczycony jeśli będziemy mogli Was gościć w Hasetsu. Całuje, Victor".

Przez chwilę w salonie panowała cisza, przerwana przez trzask drzwi na korytarzu.

-Yuratchka wrócił od dziadka. - szepnęła Lilija na co Yakov szybko schował kopertę do kieszeni.

-Do niego też przyszedł list?

-Victor poprosił go o bycie drużbą.

-Kiedy ma być ten ślub?

-Zaraz po finałach Grand Prix. Na Mistrzostwa Świata chcą już jechać jako małżeństwo.

Oba listy zostały schowane.

____________
Aaaa, wybaczcie mi ten dzień spóźnienia ;^^; już mi wpadło parę kartkówek i nagle się okazało, że nie dam rady pisać na lekcjach XD

Gdybyscie zobaczyli jakieś błędy, nie tylko ortograficzne ale też logiczne to dajcie znać, możliwe że gdzieś mi nie pykło, chociaż zawsze staram się żeby było ładnie :>

Do usłyszenia!
Kere💞

Lodowe serce ||Yuri!!! on Ice ||Yuri PlisetskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz