VI

253 24 11
                                    

Yuri poddenerwowany kręcił się po pokoju nie wiedząc co ze sobą zrobić. Po głowie cały czas chodziły mu słowa wypowiedziane przez Victora. Mimo, że zegarek wskazywał już godzinę dwudziestą pierwszą, chłopak co chwila zerkał na leżącą w kącie torbę z łyżwami.

Toczył ze sobą walkę, nieprzerwanie odkąd Victor zniknął z jego pokoju zamykając za sobą drzwi.

I udowadniając, jak bardzo zamknął się na uczucia Yuriego.

-Cholera jasna!

Kotka leniwie podniosła głowę oburzona nagłymi krzykami, ale zaraz wróciła do drzemki nie widząc nic ciekawego jej uwagi.

Pięć minut później Yuri już biegł w stronę lodowiska.

Kolejne dziesięć tłumaczył wściekłemu Yakovowi który akurat zamykał halę że naprawdę musi wejść na lód.

Na szczęście udało się bez wzywania Liliji. Pośpieszany przekleństawami trenera Plisetsky przebrał buty na łyżwy i pobiegł w stronę pustej tafli.

Na początek łatwe rzeczy. Niby ciało przyzwyczajone, ale wolał nie ryzykować.
Po wszystkich beczkach, wężykach, trójkach, postanowił wziąć się za skoki.
Najpierw pojedyncze, wykonane bez najmniejszego problemu. Podwójne też idealnie czyste. Przy potrójnym Lutzie lądowanie wyszło nieco bardziej na ząbkach. Axel skończył się upadkiem.

-Jeszcze raz!

Zaciskając zęby Yuri zebrał się z lodu ignorując pieczące dłonie. Oczywiście, że zapomniał rękawiczek, przecież był środek lipca.

Po piątej próbie w końcu potrójny Axel został zaakceptowany.

-Napij się wody, idź do domu i się wyśpij. Miałeś za długą przerwę, żeby aż tak się przemęczać. W ogóle nie powinienem Cię wpuszczać na tak długo na lód!

-Nie! Muszę ćwiczyć, dopóki się nie nauczę!

Ciężko dysząc Yuri opadł na kolana podpierając się dłońmi o szorstką już powierzchnię.

-Jak to w ogóle możliwe, że postanowiłeś jednak się tu pojawić? Cztery godziny po zakończeniu treningu, ale jednak.

Butelka z wodą potoczyła się w stronę chłopaka. Ten z wdzięcznościa kiwając głową przyjął ją, natychmiast wypijając niemal połowę.

-Po prostu postanowiłem, że nie mogę się poddać. - skłamał w końcu. To co zaszło między nim a Victorem postanowił zachować dla siebie.

-Złaź z lodu. Nie będę Ci wzywać karetki o jedenastej w nocy. Przemęczasz się.

W końcu Yuri posłusznie zszedł z tafli pod surowym spojrzeniem trenera.

-Jutro jest trening od 8. Przyjdź, to będziesz mógł ćwiczyć.

Tylko skinął głową ściągając z nóg łyżwy. Dopiero nie czując ciężaru na stopach dotarło do niego jak jest wykończony. Będąc już w szatni odrzucił łyżwy na chłodną posadzkę chwilę później samemu upadając tuż obok.

Zacznij jeździć tak jak na poczatku.

Nigdy nie będziesz lepszym łyżwiarzem niż Yuuri.

-ZAMKNIJ SIĘ, VICTOR!

Miał dość. Zacisnął długie palce na kosmykach włosów wbijając paznokcie w skórę dłoni. Dlaczego, dlaczego, dlaczego! W szmaragdowych oczach nastolatka pojawiły się pierwsze łzy. Jakby zapominając, że w budynku nadal jest trener po prostu wybuchnął płaczem. Krzyczał, wyzywał Nikiforova, kopał w ławki i szafki, szarpał za blond kosmyki i nieustannie płakał.

Chociaż bardziej pasowałoby określenie, że wył z bólu. Nie fizycznego, wiele razy było dużo gorzej, niecała godzina na lodzie była niczym w porównaniu z treningami przed finałami Grand Prix.

Cały ból związany z wyjazdem Victora do Japonii, rósł i rósł w sercu Yuriego od ponad dwóch lat. Pierwsze zauroczenie zmieniło się w pierwszą miłość, a potem pierwsze odrzucenie. Nawet nie musiał mówić mężczyźnie o swoich uczuciach, wtedy usłyszałby to prosto w twarz. Jeszcze gorzej.

Gdy kolejna ławka z hukiem przewróciła się na podłogę w końcu zjawił się Yakov. Widząc w jakim stanie jest jego podopieczny jedyne co był w stanie zrobić to wyciągnąć telefon i wybrać numer.

-Lilija? - wydusił z siebie gdy tylko kobieta odebrała - Nie powinienem, ale proszę, przyjedź na lodowisko. Chodzi o Yurę.

Baranovskaya natychmiast się rozłączyła i wybrała numer po taksówkę. Naprawdę było jej szkoda tego chłopaka, który przez zbyt duże nadzieję mógł zmarnować tak ogromny talent.

Plisetsky gdy tylko zauważył obecność Feltsmana był już gotów na niego nakrzyczeć, zrobić wszystko, żeby odszedł, kiedy uświadomił sobie, że nie ma powodu. Zamiast tego pociągając nosem i ocierając łzy z policzków podszedł do mężczyzny i ignorując jego pytania po prostu go przytulił.

A gdy poczuł ciepłe, silne ramiona które go objęły rozpłakał się jeszcze bardziej.

Dziadek w ten sam sposób go przytulał.

Victor w ten sam sposób pocieszał go kiedyś po nieudanych treningach.

Otabek w ten sam sposób pocieszał go gdy Nikiforov kruszył w pył delikatne serce nastolatka.

Po zaledwie piętnastu minutach przez drzwi szatni weszła Lilija i aż wciągnęła powietrze przez zęby widząc zdemolowaną szatnię. Ciche łkanie Yuriego na szczęście szybko odwróciło jej uwagę, i z matczynym ciepłem objęła drobne ciało chłopaka.
Przez długie minuty starała się wraz z byłym mężem chociaż troszkę uspokoić swojego podopiecznego, żeby móc się dowiedzieć co było powodem jego napadu.

Gdy udało im się zmusić Yuriego, żeby usiadł na ławce i napił się choć trochę wody Lilija wyciągnęła z jednej z szafek ciepły koc, którym otuliła nadal drżącego nastolatka. Yakov nauczony doświadczeniem z łyżwiarzami nie radzącymi sobie z emocjami szybko pobiegł po kubek gorącej czekolady z automatu na korytarzu. Ciepła, słodka, i zazwyczaj surowo zabroniona przez trenera zawsze odganiała myśli od przyczyny płaczu.

W końcu Yuri otworzył usta i powoli, jakby zastanawiając się dokładnie nad każdym słowem powiedział tylko cztery wyrazy.

Lilija i Yakov zamarli.

Nie takiej odpowiedzi się spodziewali.

Nie po Yurim, który nigdy się nie poddawał, walczył do końca, zawsze był gotów na dodatkowe godziny treningu byleby się nauczyć.

Więc dlaczego..?

Uważam, że powinieneś zrezygnować, Yurio.

Lodowe serce ||Yuri!!! on Ice ||Yuri PlisetskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz