Rozdział 6 [M1]

59 3 0
                                    

4:15. Wyszłam z samochodu i podeszłam do drzwi. Zapukałam. Otworzył mi Josh.

-Hej, co...
-Cześć. Gram na czas, więc wybacz. - uśmiechnęłam się i wyminęłam bruneta.

Weszłam schodami na górę. Zapukałam w drzwi Mike'a. Otworzył. Zaczęłam rozmowę.

-Dzień dobry.
-Hej.
-Widzę, że nie tylko my jesteśmy na nogach.
-Śmialiśmy się do późna. Jak zadzwoniłaś zbiegłem na dół coś zjeść i przypadkiem obudziłem Josh'a. - chłopak podrapał się nerwowo po szyi.
-Rozumiem. Teraz na poważnie.
-To z czym przychodzisz? Co jest tak...
-Miesiąc lub dwa. - przerwałam mu.
-Dokładniej.
-Tyle czasu tu zostaje. Później się wyprowadzam.

Zamarł. Popatrzył na mnie jakbym żartowała. Uśmiechnął się, ale widząc mój poważny wyraz twarzy przestał.

-Zależy mi żebyś była w gangu. Należy wam się urlop, ale nie mam kogoś na zastępstwo ciebie!
-Wybacz. Wiem, że dasz radę szefie. Poradzicie sobie beze mnie.
-Powiedz mi chociaż na ile wyjeżdżasz?
-Nie wiem. Na pewno na długo. Gram na czas.
-Ehh, a wiesz mo... Czekaj! Powtórz to!
-Co? Co mam powtórzyć?
-Ostatnie zdanie.
-Gram na czas. - uśmiechnęłam się.

Wstał. Odwrócił się do okna i je otworzył. Wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów. Po chwili spojrzał wprost na mnie.

-Chcesz jednego?
-Palenie zabija.
-Sama palisz.

Teraz ja zamarłam. Zaciągnął się. To czas na ucieczkę. Szybką ucieczkę. Nie chce słyszeć kolejny raz tej historii, chociaż wiem, że jeszcze mi ją nie raz powtórzy. No cóż. Wstałam i wzięłam z jego ręki paczkę fajek. Usiadłam na parapecie, nie zwracając specjalnej uwagi na mojego towarzysza. Zaciągnęłam się kilkukrotnie. Chciałam uronić łzę. Czemu? Bo to co chce mi powiedzieć zaboli mocno. Może w ten sposób popełniłam błąd, ale powtórzyłam to czekając na historię z życia mojego szefa.

-Gram na czas.
-Wiem. Teraz już będę wiedzieć. Moja przyjaciółka też grała. Zawsze mnie wspierała, opowiadała, że zawsze ze mną będzie i jak to będziemy się przyjaźnić na zawsze. Nie chce aby któreś z was popełniło ten sam błąd co ja.
-A jaki błąd popełniłeś? - czekałam na odpowiedź, którą dostałam dopiero po chwili.
-Zaufałem jej.

Ja pierdole. Ból większy niż ugodzenie nożem. Starałam się. Chciałam dobrze śmieciu! Gdybyś wiedział, że to ja zachowałbyś się inaczej. Ufałeś mi, przyjaźniłeś się ze mną. To zrobiłeś dobrze. Zostawiłeś mnie i straciłeś szanse na lepsze jutro.

***

Siedzimy tu kolejną godzinę. W ciszy. Słońce już dawno wstało, tak jak reszta ekipy. Patrzyłam na niego nie mogąc nic powiedzieć. Nie umiałam. Język miałam splątany, a gardło ściśnięte.

-Chcesz posłuchać tej historii? - zapytał po dłuższym czasie.
-Chce. Jak najbardziej.
-Zacznę od początku. Pamiętam każdą naszą najważniejszą datę, najważniejszą godzinę, najważniejsze wspomnienie. Wszystko. Codzienne wyjścia, każdą przegadaną minutę.
-Też miałam przyjaciela, który mnie zostawił. Nie musisz się martwić, bo odczuwałam taki sam ból.
-Dzięki. Będzie wiedział, że mam u ciebie wsparcie. Ale do rzeczy. Można powiedzieć, że już od piaskownicy się przyjaźniliśmy. Nasze mamy znały się już wcześniej i jakoś tak wyszło. Zostaliśmy przyjaciółmi. Codziennie wychodziliśmy na spacery z naszymi rodzicielkami, bawiliśmy się w berka, huśtaliśmy. Razem. Zaczął się czas podstawówki. Usiedliśmy w jednej ławce i inni twierdzili, że byliśmy parą. Tak przez sześć lat. Później przez rok gimnazjum trzymaliśmy się razem jednak ona zaczęła się odemnie oddalać. Zacząłem się przyjaźnić z chłopakami. Znalazłem sobie ekipę, przy której, mogłem zapomnieć o moich problemach. O wszystkich problemach. Mimo że wygladali "groźnie" byliśmy spoko ziomkami. Przyszedł czas aby zakończyć pierwszą klasę gimnazjum. Po zakończeniu roku poszedłem z moją przyjaciółką do kina i na lody. Poznałem jej nowych znajomych z gimnazjum i tych, których, można powiedzieć, nie chciałem poznać w podstawówce. W wakacje przyszła do mnie. Pamiętam tą datę. Najgorszy dzień jaki przeżyłem. Oznajmiła, że się wyprowadza do Stanów i raczej się już nie zobaczymy. Chyba że kiedyś. Byłem załamany, ale mimo to dawałem radę. Spędziliśmy te wakacje najlepiej jak mogliśmy, a później... Sama wiesz. Nastał czas jej wyjazdu. Ze smutkiem patrzyłem jak niska brunetka macha mi na pożegnanie i wchodzi do samolotu. Najgorszy dzień. Przez rok szkolny mieliśmy kontakt przez internet. Czasem do mnie dzwoniła. Po pewnym czasie od jej wyjazdu kontaktowała się ze mną coraz rzadziej, a ja nie chciałem końca tak cudnej przyjaźni. Niestety kontakt nam się urwał a ja do dziś nie spotkałem mojej przyjaciółki.

COME BACK | ABG |   [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz