Do zielonych drzwi ziemnej, aczkolwiek bardzo ciepłej i przytulnej norki Pana Bilba Bagginsa ktoś zapukał. Zaskoczony przypomniał sobie, że miał o tej godzinie herbatkę z Gandalfem. Pobiegł do drzwi krzycząc:
- Już idę, idę, przepraszam że tak długo,
kompletnie zapomniałem Gandalfie!Otworzył drzwi, ale... Tam nie było Gandalfa. W progu stał krasnolud.
-Dwalin, do usług - ukłonił się nisko.
-Dobry wieczór, nie przypominam sobie, bym Pana zapraszał, to musi być pomyłka - plątał się hobbit. - Aczkolwiek proszę wejść. Przygotuję coś do jedzenia.
Wpuścił nieznajomego do środka. Lubił gości, lecz takich, których znał i zapraszał. Krasnolud usiadł przy stole, gdzie Bilbo przyszykował mu kolację i zanim się obejrzał, do drzwi znowu ktoś zastukał. Otworzył, a tam kolejny krasnolud.
-Balin, do usług. - ten również się ukłonił.
Gospodarz nie wiedział zbytnio co o tym myśleć. Spytał się niepewnie :
-Proszę wybaczyć, ale nie spodziewałem się krasnoludów w moim domu, i czy dużo was zamierza jeszcze przyjść?
- O tak, kilku z nas jeszcze przyjdzie - powiedział Balin.
-A kilku, to ilu konkret... - nie dokończył, bo znowu usłyszał pukanie. Poddenerwowany otworzył drzwi. Tym razem stali tam dwaj młodzieńcy, również krasnoludowie. Radośnie przywitali się i weszli do środka. Bilbo już miał dość... W niedługim czasie przybyło 12 krasnoludów, oraz Gandalf, do którego hobbit miał największy żal.
- Dlaczego nie wspomniałeś mi, że oprócz ciebie przyjdzie tu 12 głodnych, głośnych, niewychowanych krasnoludów?
- Przygoda o której wspominałem, potrzebuje więcej niż dwóch uczestników. A do naszego spotkania dołączą jeszcze 2 ważne osoby, ale nie wspominaj o tej drugiej, sam im to powiem. - rzekł czarodziej
-Dobrze, nie powiem... Ale zaraz,dlaczego mam nie wspominać? O jaką osobę chodzi Gandalfie? - spytał niziołek.
-Dowiesz się w swoim czasie, Bilbo.
Krasnoludy śmiały się i opowiadały żarty. Co chwila ktoś wspominał o wyprawie, więc Bilbo został już wtajemniczony i nie był zbyt zadowolony, że miałby brać udział w czymś tak niebezpiecznym jak podróż,by odzyskać Erebor spod łap smoka! Gdy próbował się dopytywać, nikt nie chciał udzielić mu szczegółów,więc pozostało mu to co robił przez cały czas... Chodzenie i upominanie gości o ostrożności i zachowaniu... Ech...
- Jak myślicie, kiedy przybędzie Thorin? - spytał Kili
- Jak przyjdzie, to przyjdzie. Cierpliwości bracie - skarcił go Fili
Jak na zawołanie usłyszeli pukanie do drzwi. Natychmiast wszyscy umilki.
- To on - zawiadomił Gandalf.
Otworzył drzwi. Zobaczyli tego,kogo mieli zobaczyć. Thorin Dębowa Tarcza. Król spod góry. Wszyscy spoglądali na niego. Przywitali się i usiedli do stołu. Thorin od razu rozpoczął omawianie podróży. Bilbo dowiedział się, że zostanie włamywaczem, a gdy dostał szczegółowe informacje i kontrakt, zemdlał. Na szczęście szybko się obudził i siedząc w fotelu nasłuchiwał dalszej części spotkania. Omawiano drogę, sposób i miejsce dostania się do Samotnej Góry. Każdy dostał po mapie, a Thorin dostał od Gandalfa klucz, ponoć miał otworzyć drzwi do tajnego wejścia do Erebor. 13 krasnoludów podpisało się w kontrakcie, a Bilbo dalej pozostawał niezdecydowany. Przeglądając dokładnie długi kawałek pergaminu, dostrzegł, że obok nazwy jego stanowiska w kompanii - "włamywacz" - ręcznym, zupełnie innym niż wcześniej pismem, na szybko ktoś dopisał nazwę stanowiska "obrońca". Hobbit od razu pomyślał o tej tajemniczej osobie, która miała być ważna dla kompanii, a nadal jej nie było. Podszedł do czarodzieja i spytał:
-A ta druga osoba, Gandalfie?
Na to czarodziej kiwnął potwierdzająco. Zwrócił się ku Thorinowi, uciszając jednocześnie pozostałych krasnoludów.
- Thorinie, jest jeszcze jedna osoba, która pomoże nam zdobyć Erebor - zaczął.
Krasnolud spojrzał na niego podejrzliwie, ale był ciekawy kogo jeszcze wymyślił czarodziej. Oby to nie był kolejny słaby niziołek.
- Kogo jeszcze wybrałeś, Gandalfie, i jaką dałeś mu pozycję w kompanii? - spytał zaintrygowany.
Kogo wybrałem, dowiecie się później, a jego pozycję napisałem na kontrakcie. Balin szybko pochwycił papier i spojrzał na sam dół na listę członków.
- "Obrońca" - przeczytał białowłosy krasnolud.
- Po co nam obrońca?! Umiemy walczyć i się bronić! Damy radę sami! - krzyknął Ori.
- Dlaczego potrzebny nam kolejny członek? I dlaczego mamy mieć obrońcę? Sugerujesz, że jesteśmy słabi? - spytał Thorin.
- Jeżeli mówię, że potrzebna nam jeszcze jedna osoba, to znaczy że jest potrzebna. - Gandalf podniósł głos i wszystkie oczy skierowane były teraz na niego. - Niedługo ją poznacie, miała kilka spraw do załatwienia i może się znacznie spóźnić
- To może chociaż nam powiesz kto to?! - spytał zirytowany Thorin
- Prosiła bym tego nie robił pod jej nieobecność - zapędził się Gandalf
- "Prosiła"?! A więc chcesz powiedzieć że kobieta będzie naszym obrońcą?! No przecież to niedorzeczne! - krzyknął Król spod góry
Usłyszeli głośne pukanie... Wszyscy natychmiast ucichli. Patrzyli się po sobie, kto pójdzie otworzyć. Gandalf spojrzał na gospodarza, więc Bilbo niepewnie poszedł otworzyć drzwi.
I jak? Mam nadzieję, że chociaż ociupinkę was zainteresowałam 😊. Postaram się wstawiać rozdziały jak najczęściej, i będą one w przełomie 500 / 800 słów. W następnym rozdziale wstawię zdjęcie tej tajemniczej kobiety 😀
CZYTASZ
"Ostatnia z rodu"
FanfictionValkiria to młoda przedstawicielka starodawnej rasy "Hahvulon". Uczestniczy ona w wyprawie krasnoludów, na którą zaprosił ją znany wszystkim Gandalf Szary. Jednak nie wszyscy będą zachwyceni jej obecnością. Zmuszona ukrywać swoje prawdziwe zamiary V...