III

1.6K 96 7
                                    

Była mniej więcej 5.00 rano. Krasnoludy zaczęły się zbierać i budzić tych, którym się przysnęło. Valkiria dalej siedziała przy stole.

- Proszę wybaczyć bezpośredni ton, pani, ale czy nie powinnaś mieć jakiegoś bagażu ? - spytał dyskretnie Balin.

- Wszystkie moje bagaże ma mój wierzchowiec - odpowiedziała. Zauważyła kątem oka, że bracia jeszcze drzemają. Przewróciła oczami i podeszła do nich.

- Wstawać ! - oznajmiła szorstkim tonem

- Mamo ! Jeszcze chwilę ! - powiedział blondyn. Valkiria już chciała go delikatnie obudzić, ale gdy tylko kucnęła, wyczuła alkohol. I to w sporej ilości. Tak samo u jego brata.

- "O nie, tak nie będzie. Upijamy się przed wyprawą ?! Ja wam dam chwilę. Chwilę, po której oka nie zmrużycie, leniwe gobliny. Wyprawię wam pobudkę życia !"- pomyślała. Chwyciła ich za ramiona i ciągnęła do wyjścia. Byli w pół przytomni, lecz nie na długo. Ciągnięci przez korytarz zahaczali co chwilę głowami o jakieś przedmioty.

- Valkirio, co ty wyprawiasz ? - spytał Gandalf

- Budzę ich - powiedziała już trochę spokojniej. Na tą odpowiedź czarodziej już nic nie powiedział. Bo wiedział, że jej nie da się zatrzymać jeżeli już coś postanowi. 

Dziewczyna dowlokła braci do drzwi, i upuściła. Od razu zaczęli rozmasowywać głowy. Do dziewczyny podszedł Thorin z niezadowoloną miną.

- Dlaczego sprawiłaś moim siostrzeńcom ból ?! - podniósł głos

- Zasłużyli - rzekła

- Z jakiego powodu ? - wykrzyczał. Niepotrzebnie. Valkiria podeszła do chłopaków i popchnęła ich do wuja.

- Nie czujesz ? - spytała go - Nie wiesz, że dziś w nocy przesadzili z alkoholem ? - Thorin podszedł i od razu wyczuł, lecz nie skarcił braci.

- Moja droga, to krasnoludy, nasz ród zawsze popija wyprawy, to taki zwyczaj, by wszystko się powiodło - zapewniał ją - A ty nie powinnaś samodzielnie wymierzać kary moim siostrzeńcom - znów podniósł głos.

- Dość nietypowe te wasze zwyczaje. Naprawdę nikt z tej wielkiej rasy nie pomyślał, że przez alkohol podczas wyprawy możecie być spowolnieni, rozkojarzeni, chwiejni, niestabilni psychicznie, co oznacza, że bardzo szybko możecie być jedzeniem dla zwierząt ?! - krzyknęła Valkiria. Wszyscy spojrzeli na nią z wytrzeszczonymi oczami. Po raz pierwszy podniosła głos, i to jeszcze na Thorina. Już przypuszczali, jak to może się dla niej skończyć.

- Nie podnoś na mnie głosu ! - ostrzegł ją - Wystarczające jest to, że się zgodziłem, by dołączył do nas szesnasty członek. Powinnaś okazywać szacunek i nie robić problemów - Thorin dość mocno się zirytował. Na początku był zdumiony, te jej pokłony i dystans, a teraz ? Nie dość, że samodzielnie wymierza kary dla siostrzeńców, to jeszcze podnosi głos i kłóci się z nim !

- Moim zdaniem zbyt egoistycznie podchodzisz do stanowiska "króla", jeśli można na razie cię nim nazwać. - prychnęła - Więc nie wtrącaj się w mój sposób funkcjonowania, bo i tak twój krasnoludzki móżdżek tego nie pojmie i postaraj się czasem posłuchać co mówię, a zapewniam, że ujdziecie wszyscy z życiem - oznajmiła, a Dębowa Tarcza stał zszokowany. Nikt mu tak nigdy nie powiedział, a tym bardziej kobieta.

Valkiria odwróciła się w stronę drzwi i poprawiła narzutę tak, że machnęła nią po twarzy Thorinowi i wyszła uprzednio mówiąc, żeby wszyscy już się zebrali i zostawili Bilbowi kontrakt do podpisania. Wyszła na zewnątrz.

- Ale ci powiedziała - rzekł Kili do wuja i dostał po głowie - No co ?!

- Chodźcie, zbieramy się. Pan Bilbo albo dołączy albo nie - zakomunikował Thorin

Wyszli na dwór i doznali szoku. Valkiria co prawda mówiła, że jej bagaże ma jej wierzchowiec, ale nie przypuszczali, że wierzchowcem okaże się czarna pantera. Uzbrojone po uszy zwierzę z siodłem, na którym siedziała sama Valkiria i dopinała popręg. Spojrzała na nich i szczerze mówiąc, bawiły ją wyrazy ich twarzy.

- Idziecie ? - spytała. Krasnoludy ocknęły się i ruszyły. Z nich wszystkich wierzchowca na razie miała tylko kobieta. Jechała obok kompanii na panterze, a obok niej szli Kili i Fili i zadawali miliony pytań.

- Skąd masz panterę ? - spytał Kili

- Nie lubię opowiadać o sobie - powiedziała

-  Dlaczego ? Nam możesz powiedzieć, przecież nie wygadamy - rzekł Fili

Valkiria miała ciężką przeszłość, i nie chciała jeszcze o niej mówić. Chociaż szczerze powiedziawszy, nawet polubiła dwóch braci i resztę kompanii. Tylko teraz Thorin trochę jej podpadł. Co do afery z alkoholem może trochę przesadziła, ale niech wiedzą, że jeżeli chcą, by wyprawa się powiodła, muszą chociaż przez chwilę jej posłuchać. No cóż, taka rasa. Nie raz się słyszy, że krasnoludy są uparte, egoistyczne i narcystycznie nastawione do praktycznie wszystkiego. Ale, jeszcze częściej słyszy się o ich honorze i zapale walki, dlatego też Val podziwiała krasnoludy. Od zawsze chciała je poznać i zobaczyć z bliska. Choć tego też nie zamierzała na razie mówić, od razu zaczęliby się puszyć jak pawie.

- Słuchajcie, może trochę przesadziłam dziś rano. Chciałam wam tylko uświadomić ryzyko, sami wiecie. - zaczęła

- Spokojnie, nic się nie stało. W sumie to na serio trochę przesadziliśmy. Wypiliśmy więcej niż Dwalin ! A to rzadko się komu zdarza - zaśmiał się Fili

- Proszę was tylko, byście nie zrobili nic głupiego podczas walki i słuchali się moich porad, nawet gdybyście mieli przeciwstawić się Thorinowi - powiedziała z nadzieją, że zrozumieją

- No dobra, ale pod jednym warunkiem - zaczął Kili. 

- Jakim ? - przewróciła oczami

- Powiesz nam, dlaczego prawie nic nie mówisz o sobie i dasz mi obejrzeć twój łuk - zaśmiał się

- Nie mówię nic o sobie, bo moja przeszłość jest bolesna i prawie nikomu nie ufam, dlatego też tylko Gandalf zna moją historię. Lecz nie pytajcie go o to, bo to się źle dla was skończy. Dowiecie się w swoim czasie. A co do łuku, to nie daję innym mojej broni. Zwykła ostrożność. - powiedziała.

Kili zrozumiał dziewczynę, ale w sprawie łuku musiał postawić na swoim. Zrobił minę szczeniaczka i zatrzepotał rzęsami, jeśli tak to można nazwać, bo mu nie wyszło. Val spojrzała na niego i westchnęła. W sumie to chyba nic nie zrobi jej z bronią, więc zaryzykuje. Sięgnęła do pleców i podała ostrożnie łuk krasnoludowi. On tylko z zachwytem oglądał go i próbował naciągnąć cięciwę. Jednak nie udało mu się to. Zdziwił się, i to bardzo. On nie miał siły naciągnąć tego łuku, a kobieta potrafi ?! Fakt, Valkiria była silna. A raczej bardzo bardzo silna, lecz nie przypuszczał, że aż tak !

"Ostatnia z rodu"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz