Zawsze mam...

61 3 5
                                    

Przyjaciele też mogą złamać ci serce

i zawsze mam dość

Ale nie ciebie


- Powiedz mi... Rozmawiasz z nią? - wypaliła.

-Co?! Nie. - założyłem ręce na klatce. O co jej chodzi?

- Aaaa... Wiesz o niej coś więcej?

- Nie. Przejdź już do sedna.

- Ale na pewno rozmawiałeś z dziewczyną, która mieszka pod tobą, zgadza się?

Skąd ona o tym wie?Czy to ona jest Biedronką? Nie! To niemożliwe! Mają zupełnie inne głosy! Poza tym jaki interes by w tym miała?

- Nie. A nawet jeśli to nie twoja sprawa. - warknąłem. Odwróciłem się z zamiarem powrotu do swojego pokoju. 

- Nie pozwoliłam ci odejść! - podniosła głos. Jednocześnie pchnęła mnie na ściane i przyparła swoim ciałem, tak że nie mogłem uciec. 

- Wracając. Trochę jakby moja sprawa. A nawet pokusze się, że NASZA. - podkreśliła ostatnie słowo.

- Egh. Przestań owijać w bawełnę i mów! - warknąłem. Zacząłem się szarpać, żeby się uwolnić.

- Uspokój się. - powiedziała przyciskając mnie mocniej do ściany. 

- To powiedz o co ci chodzi! - wydarłem się.

- Pamiętasz Felixa? - kiwnąłem głową. 

- Ciężko by mi było go nie pamiętać.

- Jest byłym tej dziewczyny. 

- Tyle to sam już wiem - westchnąłem.

- Czyli jednak rozmawialiście - zachichotała - A pamiętasz jego jedno z ostatnich zleceń?

Popatrzyłem na nią nienawistnym wzrokiem. Przełknąłem nerwowo ślinę i odpowiedziałem:

***

Wyszłam z Alyą ze stołówki. Kątem oka zauważyłam Adriena, który szedł w naszą stronę szybkim krokiem. Minął nas, a ja zauważyłam w jego oczach łzy. Zatrzymałam się i patrzyłam na jego plecy, gdy szedł dalej.

- Co mu się stało? - wyszeptałam.

Po godzinie wróciłam do pokoju. Zauważyłam na łóżku małą paczuszkę. Podeszłam do niej i wzięłam kopertę z góry. Otwarłam ją i wyciągnęłam liścik.

"Witaj Biedronsiu!

Hahaha! Żartowałam.

Witaj Marinette. Jak się trzymasz? Kotek ci nie dokucza? Mam nadzieję, że mój pieszczoch zachowuje się jak go nauczyłam. A teraz konkrety. W paczce znajduje się prawda. O nim. O tobie. O mnie. Jeżeli chcesz dowiedzieć się prawdy odpakuj ją i sprawdź zawartość. Ale! Znienawidzisz wtedy Kota. Pamiętaj. Nic nie trwa wiecznie. 

L."

***

Po rozmowie z Leath zamknąłem się w swoim pokoju. Rzuciłem się na łóżko i zacząłem płakać. Ze złości, bezsilności, żalu... Przez jedno spotkanie z Leath przypomniałem sobie wszystko, o czym chciałem zapomnieć. Krzyknąłem wściekły na całe gardło. 

- Dlaczego... dlaczego to musi wrócić... - szeptałem w poduszkę.

Po chwili usłyszałem odgłos zamykanych drzwi. Spojrzałem w ich kierunku i zobaczyłem koperte na podłodze. Wstałem z łóżka i podniosłem ją. Szybko wyciągnąłem liścik ze środka.

"Siemka Adrien!

Czy może wolisz Czarny Kocie?

Jestem ciekawa ile biedronki przynoszą szczęścia? Ty też? Możemy to sprawdzić! Co ja gadam już sprawdzam! A zatem. Biedronka dostała coś przez co może cię znienawidzić. Fajnie nie? Hahahaha dawno się tak nie bawiłam. Mam nadzieję, że lubisz zabawę w "szczęśliwy traf".

Leth"

~~~~

[Leath]

Mój plan rozwijał się coraz lepiej. Uśmiechnęłam się pod nosem kiedy obserwowałam przez kamery zachowania Adriena i Marinette. 

- Oj, biedactwa. Nie wiedzą co zrobić. - zasmuciłam się sztucznie po czym wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.

- Idioci! Nic nie trwa wiecznie! 

Usłyszałam krzyki na korytarzu i bieganine. 

- Chyba cię znaleźli, panie Francoise. 

Wyszłam z pokoju i wtopiłam się w tłum.

- O Boże! Co tu się stało?! Panie dyrektorze! - jakaś kobieta zaczęła krzyczeć robiąc straszne zamieszanie.

- Proszę się odsunąć! - koło mnie przebiegła pani Sancoeur, recepcjonistka.

- Nathalie! Dyrektor... 

Recepcjonistka odsunęła wszystkich.

- Znajdziemy winnego. Niech pani się odsunie. Idę zadzwonić po policję.

Większość osób zaczęła się rozchodzić. Spojrzałam na swoje dzieło. Całkiem nieźle, pochwaliłam się w myślach.

~~~~~~

Fioletowowłosa dziewczyna zaczęła się oddalać. Wokół znalezionego ciała dyrektora stanęli pielęgniarze, terapeuci i inni pracownicy zasłaniając widok, przyprawiający o dreszcze strachu. Jednak nie mogli zakryć napisu z krwi na ścianie:

ZNALAZŁAM WAS. A TERAZ DOKOŃCZE CO DAWNO TEMU ZACZĘLIŚCIE

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

To już koniec maratonu. Mam nadzieję, że wszystkim się podobało. Ja osobiście byłam tak zatracona w pisanie, że zbiłam sobie skarbonke i akwarium :( 

Jak?

Oparłam się o półkę, na której stały i zapomniałam, że ona się rusza. Wiem. Jestem idiotą. Przepraszam.

Przepraszam też za to, że wstawiłam mniej rozdziałów niż wstępnie planowałam. Obiecuje poprawę!!!

A tak wgl:

chcielibyście jeszcze kiedyś maraton? 

Pozdrawiam i dobranoc,

Igrajaca_Z_Ogniem

Love or not love?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz