I promise

938 58 34
                                    

***

-Mamusiu, co ci się stało? Ktoś cię skrzywdził?
Kobieta miała poszarpane ubranie, twarz całą w łzach i krew cieknącą po nogach. Klęknęła przed chłopcem.
-Posłuchaj mnie synku. Jeżeli kiedykolwiek zobaczysz jakąś dziewczynkę w takim stanie jak ja, nie  zostawiaj jej samej...
-A jeżeli nie będę jej lubił? -Zapytał, głaszcząc mamę po spoconych włosach.
-Wtedy też nie. -Odpowiedziała.
-A jeżeli ona nie będzie chciała, żebym przy niej był?
-Wtedy też nie. Nie ważne będzie czy ją lubisz, czy nie. Czy będzie chciała, żebyś był obok, czy nie. Ważne jest to, żebyś postąpił, nie tak jak chcesz ty albo ona, ale tak jak powinieneś. Obiecaj mi to.
-Obiecuje. Mamusiu?
-Tak?
-A jeżeli będzie płakać? Co wtedy mam zrobić?
-Po prostu przy niej bądź. To wystarczy.

***

Bellamy robił sobie standardową przechadzkę po obozie. Zajrzał na chwilę do namiotu szpitalnego. Jego oczom ukazał się przerażający widok. Tak na oko 5 osób przyszło na wymianę bandaży, 3 leżały na materacach, co jakiś czas przewracając się na bok, żeby zwrócić posiłek, a kolejne 3 miały na ciele dość poważne rany, wymagające natychmiastowej pomocy.
,,Gdzie do cholery podziała się nasza pani doktor?! " -Przeklnął w myślach.
Zawołał młodszą siostrę, żeby chociaż spróbowała pomóc, dopóki Clarke nie wróci, a on sam poszedł jej szukać.

Najpierw udał się do jej namiotu, ale tam jej nie zastał. Po drodze spotkał Finna, postanowił zapytać jego, w końcu spędzali razem dużo czasu.
-To nie twoja sprawa. -Warknął w odpowiedzi.

Jego kolejnym miejscem odwiedzin była sama kapsuła. W głównej sali zastał Jaspera przeglądającego zapasy z jedzeniem. Jednak żadna irytująca blondynka nie rzuciła mu się w oczy. Sprawdził odgrodzoną część, coś na wzór pokoju, ale tam też pustki. Postanowił wejść na górę. Pokonał drabinę w może dwóch krokach.

Rozejrzał się dookoła, było dość ciemno, nie wszystko widział. Na wejściu usłyszał ciche szlochanie, jednak już ucichło. Zlustrował najpierw lewe skrzydło, potem ruszył w stronę prawego. Ujrzał postać skuloną w kącie. Podszedł bliżej i dostrzegł, że to była osobą której poszukiwał.

Spojrzała na niego, po czym szybko spuściła wzrok, patrząc na jego buty. Przesunęła swoje nogi jeszcze bliżej ciała, jakby chciała coś ukryć, odwróciła głowę i oparła ją o metalową ścianę.

Brunet pochylił się, żeby zobaczyć czy nic mu się nie przewidziało. Niestety nie, widział już gdzieś to spojrzenie.

-Zostaw mnie samą. -Szepnęła cicho.
-Kto ci to zrobił?
-Niby co ,,zrobił"?
-Nie udawaj. Znam ten wzrok bardzo dobrze, wiem co się stało.
-Nic się nie stało, po prostu źle się czuję.
-Finn? -Chłopak uklęknął tak, żeby móc spojrzeć w jej oczy.

Jej twarz była cała blada, zlana potem. Widać było, że dziewczyna się trzęsie. Ręce trzymała na brzuchu masując go. Pasemka jej włosów pozlepiały się razem. Na pytanie chłopaka wybuchła płaczem. Miał wrażenie, że ruchem głowy odpowiedziała twierdząco, ale nie był pewien czy to prawda, czy jego mózg sam stworzył ten obraz.

Bellamy oparł się plecami o ścianę niedaleko blondynki, po czym przyjął pozycję siedząca.

-Prosiłam cię, żebyś zostawił mnie samą... -Odezwała się półgłosem.
Chłopak milczał, nie chciał się teraz wykłócać.
-Wyjdź. -Powiedziała, niemal płacząc. -Chcę być sama.
-Nieważne, nie możesz zostać sama.
-Czemu się tak o mnie martwisz?
-Kiedy byłem mały -Zaczął. -moja mama parę razy wracała do domu w takim stanie. Zazwyczaj starała się to ukryć, ale ja w końcu nie wytrzymałem i zapytałem ją co się stało. Nie odpowiedziała bezpośrednio na moje pytanie, ale kazała mi obiecać, że jeżeli zobaczę kiedyś jakąś dziewczynę, wyglądającą jak ona wtedy, zostanę przy niej. Nawet jeżeli nie będę jej lubił, nawet jeżeli nie będzie chciała.

Bellamy spojrzał w sufit. Miał wrażenie, że słyszy stukające zęby dziewczyny, słyszy jej szlochanie, czuję ciarki które przechodzą po jej ciele.

Spojrzał na podłogę niemal w tej samej chwili co ona. Ujrzeli małą plamkę krwi. Clarke zaczęła trząść się jeszcze bardziej. Nie był pewien co zrobić, dziewczyna podkuliła nogi. Zdjął swoją kurtkę, podszedł do niej i delikatnie ją nakrył. Zadrżała, kiedy lekko jej dotknął. Wrócił na swoje miejsce.

Siedzieli tak pół godziny, może całą.

-Bellamy?
Spojrzał w jej stronę.
-Tak?
-Dziękuję.
Chłopak w odpowiedzi smutno się uśmiechnął.
-Jeszcze coś. -Dodała po chwili.
-Co?
-Przepraszam. Miałam cię za nieczułego, egoistycznego dupka, ale ty taki nie jesteś. Kiedy 3 godziny temu wołałam o pomoc, bo usłyszałam głosy na dole... Nikt nie przyszedł. Nikt nie przyszedł jak krzyczałam z bólu i prosiłam, żeby przestał, chociaż wiem, że ktoś tam był.
W tym momencie głos się jej załamał.
-Ja... Ja się tak bałam, nie wiedziałam co zrobić... -Znowu zaczęła płakać.
-Spokojnie. Obiecuje ci, że ani ten, ani żaden inny facet nie tknię cię wbrew twojej woli.
-Nie pozwolę na to. -Dodał po chwili.

-Bellamy...
Chłopak tylko zdążył obrócić głowę w jej stronę, a już zdał sobie sprawę, że dziewczyna leży oparta o jego bok. Niepewnie ją objął, potem nieco mocniej. Jedną ręką poprawił kurtkę którą ją przykrył. Blondynka wtulała się w niego coraz bardziej, położyła głowę na jego klatce piersiowej.

-Obiecaj mi, że zostaniesz tu ze mną.

Chłopak delikatnie i niepewnie pocałował Clarke w czubek głowy.

-Obiecuję.
------------------------------
Postaram się, aby następny szot był nieco mniej poważny. Mam nadzieję, że się podobało ❤

Bellarke - One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz